Komisja Europejska przedstawiła we wtorek kontrowersyjną propozycję zmian w przepisach dotyczących środków ochrony roślin. W ramach szerokiego planu uproszczenia regulacji unijnych oraz ograniczenia kosztów ponoszonych przez przedsiębiorstwa Bruksela chce odejść od obowiązkowego, cyklicznego odnawiania zezwoleń na pestycydy. Inicjatywa natychmiast wywołała sprzeciw organizacji ekologicznych, które mówią o demontażu systemu ochrony zdrowia publicznego i środowiska.
Koniec z automatycznym przeglądem co 10-15 lat
Uzasadniając potrzebę zmian, Komisja wskazuje na chroniczne opóźnienia w procedurach zatwierdzania i odnawiania zezwoleń na pestycydy, wynikające z wolnego tempa ocen naukowych prowadzonych przez państwa członkowskie. Odpowiedzią ma być system określany jako bardziej elastyczny i reaktywny, w którym zniknie obowiązek automatycznego odnawiania pozwoleń w stałych odstępach czasu, obecnie wynoszących 10 lub 15 lat.
Wyjątkiem mają pozostać substancje uznane za najbardziej niebezpieczne, czyli tzw. kandydaci do zastąpienia. W przypadku pozostałych środków ponowna ocena nie będzie uruchamiana automatycznie, lecz wyłącznie wtedy, gdy pojawią się ku temu naukowe przesłanki, takie jak nowe badania lub publikacje wskazujące na potencjalne zagrożenia.
Zielone światło dla biopestycydów
Propozycja Komisji zawiera również elementy mające sprzyjać transformacji ekologicznej rolnictwa. Procedury dopuszczania biopestycydów – środków ochrony roślin pochodzenia naturalnego, opartych m.in. na bakteriach lub grzybach – mają zostać uproszczone i potraktowane priorytetowo. Celem jest przyspieszenie wprowadzania na rynek bardziej zrównoważonych alternatyw dla chemicznych pestycydów oraz zwiększenie dostępnych opcji dla rolników.
Mobilizacja społeczna przed publikacją
Na kilka dni przed oficjalnym ogłoszeniem propozycji, po ujawnieniu przecieków z dokumentów roboczych, organizacje ekologiczne rozpoczęły intensywną mobilizację. Szczególne obawy budziła możliwość wprowadzenia bezterminowych zezwoleń dla niemal wszystkich chemicznych pestycydów. W Belgii i w innych krajach Unii Europejskiej obywatele, organizacje pozarządowe oraz środowiska naukowe apelowały do Komisji o wycofanie się z tego kierunku, przypominając, że to właśnie dzięki okresowym przeglądom wykrywano szkodliwość niektórych substancji i usuwano je z rynku.
Organizacje ekologiczne: uniknięto najgorszego, ale demontaż trwa
Po analizie opublikowanego projektu organizacja Nature & Progrès przyznaje, że odczuwa pewną ulgę. Komisja wprawdzie utrzymuje zasadę zezwoleń bez określonego terminu ważności, jednak wprowadza więcej wyjątków, niż wynikało to z wcześniejszych przecieków. Substancje, wobec których już na etapie zatwierdzania zidentyfikowano obawy lub ograniczenia, nie będą objęte nowym, bardziej liberalnym reżimem. Państwa członkowskie zachowają również możliwość wydawania krajowych zezwoleń ograniczonych czasowo.
Zdaniem organizacji udało się uniknąć najczarniejszego scenariusza, zakładającego bezterminowe zezwolenia dla około 90 procent produktów. Nie oznacza to jednak akceptacji proponowanych zmian.
Virginie Pissoort, rzeczniczka Nature & Progrès, określa propozycję jako realny demontaż gwarancji zapisanych w unijnych przepisach w celu ochrony zdrowia publicznego i środowiska przed toksycznością pestycydów. Jej zdaniem projekt podważa podstawowe filary europejskiego systemu regulacyjnego, w tym zasadę systematycznej i okresowej ponownej oceny środków ochrony roślin, mimo że jeszcze w 2020 roku sama Komisja uznawała ten mechanizm za skuteczny.
Rzeczniczka przypomina, że od 2011 roku właśnie dzięki obowiązkowym przeglądom udało się wycofać z rynku ponad 31 substancji czynnych uznanych za niebezpieczne dla zdrowia ludzi lub środowiska.