Czy porozumienie handlowe między Unią Europejską a państwami bloku Mercosur – Argentyną, Brazylią, Paragwajem, Boliwią i Urugwajem – przetrwa najbliższe dni? Obok debaty o zamrożonych rosyjskich aktywach w systemie Euroclear to właśnie ta kwestia zdominowała europejską agendę polityczną. Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zapowiada uroczyste podpisanie umowy już w sobotę, jednak perspektywa masowych protestów rolników, także w Brukseli, kładzie się cieniem na te plany. Kilka państw członkowskich, w tym Francja i Belgia, zgłasza poważne zastrzeżenia wobec zapisów porozumienia.
Czym właściwie jest Mercosur?
Mercosur, czyli Mercado Común del Sur (hiszp. „wspólny rynek południa”), to unia celna skupiająca pięć południowoamerykańskich gospodarek: Argentynę, Brazylię, Paragwaj, Urugwaj oraz Boliwię, która dołączyła do bloku w lipcu 2024 r. Celem organizacji jest swobodny przepływ towarów, osób i kapitału między państwami członkowskimi. Łącznie kraje te tworzą piątą co do wielkości gospodarkę świata.
Po ćwierćwieczu negocjacji Unia Europejska i Mercosur osiągnęły w ubiegłym roku wstępne porozumienie w sprawie utworzenia strefy wolnego handlu. Ceremonia podpisania miała odbyć się w najbliższy weekend.
Na czym polega planowane porozumienie?
Umowa ma ułatwić wymianę handlową między oboma blokami poprzez zniesienie lub znaczące obniżenie ceł importowych oraz uproszczenie procedur administracyjnych, które obecnie utrudniają handel transatlantycki.
Państwa Mercosur zobowiązują się do redukcji często bardzo wysokich taryf celnych na europejskie samochody, tekstylia, produkty chemiczne, obuwie, czekoladę, wino, technologie i maszyny. W zamian południowoamerykańscy producenci zyskają łatwiejszy dostęp do rynku UE z eksportem produktów rolnych.
Porozumienie obejmuje także zapisy dotyczące standardów jakości towarów oraz zobowiązania w zakresie realizacji celów klimatycznych i środowiskowych.
Dlaczego Komisja Europejska tak zabiega o tę umowę?
W obliczu rosnącej presji gospodarczej ze strony Chin i Stanów Zjednoczonych umowa z Mercosur otwiera europejskim firmom dostęp do szybko rozwijającego się rynku liczącego około 270 milionów konsumentów. Szczególne nadzieje wiąże z nią pogrążony w kryzysie europejski sektor motoryzacyjny.
Nie mniej istotny jest dostęp do surowców krytycznych potrzebnych do zielonej transformacji, przede wszystkim litu wykorzystywanego w produkcji baterii. Dywersyfikacja dostaw mogłaby ograniczyć zależność Europy od chińskich źródeł.
Co stoi na przeszkodzie?
Zanim Ursula von der Leyen uda się do brazylijskiego Foz do Iguaçu na ceremonię podpisania, konieczna jest zgoda Rady UE w formule większości kwalifikowanej (co najmniej 55% państw członkowskich reprezentujących minimum 65% ludności UE) oraz akceptacja Parlamentu Europejskiego.
Tymczasem Francja domaga się odroczenia, a Belgia zapowiada wstrzymanie się od głosu z powodu braku wewnętrznego konsensusu politycznego. Partie N-VA i Vooruit popierają umowę, natomiast CD&V, MR oraz Les Engagés są jej przeciwne.
Najsilniejszy opór płynie ze środowisk rolniczych, które planują demonstrację w Brukseli w najbliższy czwartek. Europejscy producenci obawiają się napływu tanich produktów rolnych wytwarzanych według niższych standardów, przede wszystkim wołowiny, drobiu i soi z Ameryki Południowej. Rządy Francji i Polski szczególnie mocno podnoszą te argumenty.
Pojawiają się również wątpliwości dotyczące pozostałości pestycydów w importowanych towarach oraz łagodniejszych wymogów środowiskowych obowiązujących rolników w krajach Mercosur. Komisja Europejska zapewnia, że wszystkie produkty trafiające na rynek UE będą musiały spełniać unijne normy, jednak sceptycy pozostają nieprzekonani.
Czy umowę można jeszcze uratować?
Komisja Europejska intensyfikuje działania. Parlament Europejski przyjął pakiet środków ochronnych, które mają uspokoić rolników i przekonać wahające się państwa członkowskie.
Dirk De Bièvre, profesor międzynarodowej ekonomii politycznej na Uniwersytecie Antwerpskim, wyjaśnia, że Komisja będzie mogła uruchomić mechanizm ochronny blokujący gwałtowny wzrost importu wybranych produktów, na przykład wołowiny. Jest to jednak rozwiązanie techniczne, które nie odnosi się bezpośrednio do kwestii pestycydów ani standardów środowiskowych.
Mimo tych ustępstw Francja nadal domaga się więcej czasu. Komisarz ds. handlu Maroš Šefčovič ostrzega, że stawką jest wiarygodność całej Unii Europejskiej. Opóźnienie mogłoby również skomplikować negocjacje innych umów handlowych, m.in. z Indiami czy Australią. Część dyplomatów obawia się nawet, że państwa Mercosur mogą definitywnie wycofać się z rozmów.
Profesor De Bièvre studzi te obawy, uznając je za element gry negocjacyjnej. Jego zdaniem krajom Mercosur, które czekały na porozumienie przez 25 lat, zbyt bardzo zależy na dostępie do atrakcyjnego rynku europejskiego, by rezygnować z niego z powodu krótkiego opóźnienia. Ten argument często ginie w debacie publicznej.
Czy Europa jest podzielona?
De Bièvre nie podziela takiej oceny. Jego zdaniem Unia Europejska nie jest podzielona, lecz próbuje wynegocjować jak najlepsze warunki. To naturalna dynamika przy tak dużych interesach narodowych i element wzmacniający pozycję negocjacyjną państw domagających się dodatkowych gwarancji.
Ekspert uważa, że determinacja Ursuli von der Leyen jest uzasadniona. Zawarcie umowy handlowej z dużym blokiem gospodarczym, akceptowalnej dla wszystkich stron, jest korzystniejsze niż ryzyko znalezienia się między USA a Chinami w coraz ostrzejszej rywalizacji.
Za tą determinacją stoi także inny czynnik. Stany Zjednoczone, prowadząc protekcjonistyczną politykę handlową, stały się partnerem nieprzewidywalnym – zauważa De Bièvre, wskazując m.in. na niedawne wycofanie się Waszyngtonu z umowy technologicznej z Wielką Brytanią. W tej sytuacji współpraca handlowa z USA staje się coraz trudniejsza, co dodatkowo podnosi strategiczną wartość porozumienia z Mercosur.