Trzydziestoletni mieszkaniec Brukseli stanął przed sądem pod zarzutem kierowania serią włamań do sklepów i salonów samochodowych, podczas których używano skradzionych pojazdów jako taranów. Według ustaleń śledczych mężczyzna miał dowodzić grupą odpowiedzialną za co najmniej 26 takich napadów, przeprowadzonych jesienią 2024 roku w kilku miastach Flandrii. Najbardziej zaskakującym elementem sprawy jest fakt, że oskarżony w tym okresie przebywał w zakładzie karnym w Ittre, a przestępstw miał dopuszczać się podczas otrzymywanych przepustek.
Precyzyjnie zaplanowany schemat działania
Włamania przebiegały według powtarzalnego schematu. Członkowie grupy kradli samochód, wymieniali tablice rejestracyjne na inne, również pochodzące z kradzieży, a następnie z impetem wjeżdżali nim w witrynę wybranego sklepu. Po zrabowaniu gotówki i wartościowych przedmiotów przestępcy porzucali pojazd na terenie Brukseli. Atakowane były przede wszystkim salony i warsztaty samochodowe oraz sklepy meblowe w Gandawie, Aalst, Beersel, Sint-Pieters-Leeuw i Mechelen. Równolegle prowadzone śledztwa pozwoliły ostatecznie powiązać wszystkie zdarzenia z jednym organizatorem.
Bogata przeszłość kryminalna
Oskarżony jest dobrze znany wymiarowi sprawiedliwości. Ma na koncie 26 prawomocnych wyroków za kradzieże i włamania, a łączny wymiar zasądzonych kar pozbawienia wolności to 11 lat. Mimo obszernego rejestru karnego mężczyzna regularnie otrzymywał przepustki z zakładu karnego w Ittre, gdzie odbywa obecną karę. Analiza dat włamań wykazała, że każde z przestępstw miało miejsce dokładnie w okresie, gdy oskarżony przebywał poza więzieniem.
Schwytany na gorącym uczynku
Najbardziej obciążającym dowodem jest zatrzymanie mężczyzny na gorącym uczynku podczas włamania do salonu Toyoty w Mechelen. Obrońcy podważają jednak przypisanie mu odpowiedzialności za pozostałe zdarzenia, wskazując, że brak jest jednoznacznych dowodów na udział ich klienta w napadach przeprowadzonych w innych miastach. Podkreślają również, że formalnie przebywał on w zakładzie karnym, co ich zdaniem stawia pod znakiem zapytania możliwość kierowania tak szeroko zakrojoną działalnością przestępczą.
Prokuratura nie widzi perspektyw resocjalizacji
Przedstawiciel prokuratury ostro skrytykował zachowanie oskarżonego podczas rozprawy. Zwrócił uwagę, że mimo wieloletniej historii przestępczej mężczyzna regularnie korzystał z przepustek, wykorzystując je wyłącznie do kontynuowania działań przestępczych. W ocenie prokuratury nie ma podstaw, aby zakładać możliwość jego resocjalizacji. Oskarżenie wnosi o wymierzenie kary siedmiu lat pozbawienia wolności, natomiast obrona domaga się kary w zawieszeniu. Wyrok ma zostać ogłoszony 20 stycznia.