Eksperci z Instytutu Pasteura ostrzegają przed potencjalnym zagrożeniem wynikającym z wirusa ptasiej grypy, który w razie mutacji i nabycia zdolności łatwego przenoszenia się między ludźmi mógłby doprowadzić do pandemii o skutkach bardziej dramatycznych niż pandemia COVID-19. Choć obecnie ryzyko pozostaje niskie, naukowcy podkreślają konieczność stałego monitorowania sytuacji epidemiologicznej.
Wirus ptasiej grypy rozprzestrzenia się wśród dzikich ptaków, drobiu oraz niektórych ssaków. Marie-Anne Rameix-Welti, dyrektor medyczna centrum chorób układu oddechowego w Instytucie Pasteura, wskazuje główną obawę specjalistów: adaptację wirusa do organizmów ssaków, szczególnie ludzi, oraz nabycie zdolności transmisji między osobami. To właśnie taki scenariusz mógłby doprowadzić do przekształcenia wirusa w patogen pandemiczny.
Instytut Pasteura odegrał kluczową rolę na początku pandemii COVID-19, opracowując jedne z pierwszych europejskich testów diagnostycznych i udostępniając protokoły badawcze Światowej Organizacji Zdrowia oraz laboratoriom na całym świecie.
Brak naturalnej odporności stanowi obecnie główne źródło obaw. Organizm człowieka wytwarza przeciwciała wobec sezonowych gryp typu H1 i H3, natomiast nie dysponuje żadną obroną przeciwko ptasiej grypie H5, która obecnie atakuje ptaki i ssaki. Sytuacja przypomina początek pandemii COVID-19, kiedy ludzkość również nie miała odporności na nowy wirus.
Rameix-Welti zwraca uwagę, że wirusy grypy mogą być niebezpieczne również dla osób zdrowych, w tym dzieci, podczas gdy koronawirus w największym stopniu zagrażał osobom z grup ryzyka. Według ekspertki potencjalna pandemia ptasiej grypy mogłaby być bardzo poważna, a jej skutki – nawet bardziej dotkliwe niż w przypadku pandemii sprzed kilku lat.
Historia odnotowała już liczne przypadki zakażeń ludzi wirusem H5, w tym szczepem H5N1, który obecnie krąży wśród drobiu i bydła mlecznego w Stanach Zjednoczonych. W większości dotychczasowych infekcji osoby zakażone miały bliski kontakt z chorymi zwierzętami, co ograniczało możliwości rozprzestrzeniania się wirusa. W listopadzie odnotowano pierwszy przypadek zakażenia grypą H5N5 w stanie Waszyngton; mężczyzna cierpiący na choroby współistniejące zmarł w ubiegłym tygodniu. Dane WHO pokazują, że w latach 2003–2025 zarejestrowano blisko 1 000 ognisk epidemicznych u ludzi, głównie w Egipcie, Indonezji i Wietnamie, a śmiertelność wyniosła 48 procent.
Mimo tych statystyk eksperci ds. zdrowia zwierząt podkreślają, że obecne ryzyko pandemii jest bardzo niskie. Gregorio Torres, szef działu naukowego Światowej Organizacji Zdrowia Zwierząt, wskazuje, że choć należy zachować czujność, nie ma potrzeby podejmowania działań wykraczających poza standardowe środki ostrożności. Systemy monitorowania stale obserwują ewolucję wirusa w populacjach zwierzęcych.
Jeśli jednak wirus zmutuje i zacznie łatwo przenosić się między ludźmi, świat będzie lepiej przygotowany niż w 2020 roku. Na ptasią grypę dostępne są już potencjalne szczepionki, które można szybko dostosować i wyprodukować. Istnieją także specyficzne leki przeciwwirusowe, które – zgodnie z obecną wiedzą – powinny być skuteczne wobec wirusa H5. To duża przewaga w porównaniu z sytuacją z początku pandemii COVID-19, kiedy skuteczne narzędzia medyczne trzeba było opracowywać od zera.
Obawy związane z wysoce zjadliwą ptasią grypą wpływają również na globalny łańcuch dostaw żywności. W ostatnich latach masowo eliminowano setki milionów sztuk drobiu, co zakłóciło dostępność żywności i prowadziło do wzrostu cen. Mimo tych działań przypadki zakażeń u ludzi nadal są bardzo rzadkie.
Eksperci podkreślają, że kluczowe znaczenie ma dalsze monitorowanie sytuacji epidemiologicznej oraz międzynarodowa współpraca w zakresie nadzoru weterynaryjnego i medycznego. Doświadczenia z pandemii COVID-19 sprawiły, że globalna społeczność jest bardziej świadoma konieczności szybkiej reakcji na zagrożenia pochodzenia zoonotycznego.