Decyzja władz gminy Grimbergen o likwidacji kompleksu mieszkań wspomaganych Ter Borre w dzielnicy Strombeek-Bever wywołała falę krytyki i poczucie głębokiego niezrozumienia wśród mieszkańców. Dwudziestu pięciu lokatorów otrzymało ultimatum – mają opuścić swoje mieszkania najpóźniej do 31 grudnia 2027 r. Gmina zamyka zarówno same mieszkania, jak i centrum usług dla seniorów, tłumacząc, że nie należy to do podstawowych obowiązków samorządu lokalnego. Zaniepokojeni mieszkańcy rozpoczęli zbiórkę podpisów pod petycją i zorganizowali protest przed ratuszem.
Starsi mieszkańcy w obliczu dramatycznych zmian
Sytuacja najmocniej dotyka starsze osoby, które planowały spędzić w Ter Borre ostatnie lata życia w bezpiecznych i komfortowych warunkach. Jedna z lokatorek, mieszkająca tam od dwóch lat, nie ukrywa zaskoczenia i bezradności. „Moje mieszkanie jest w doskonałym stanie, wszystko działa, a teraz każą nam się wyprowadzić. Gdzie mam pójść? Inne mieszkanie będzie dla mnie zwyczajnie nieosiągalne finansowo” – mówi kobieta.
Jeszcze trudniejsza jest sytuacja innej mieszkanki, która przeprowadziła się do Ter Borre zaledwie siedem miesięcy temu. „Sprzedałam dom, by tu zamieszkać. Myślałam, że to mój ostatni adres. Teraz znów muszę szukać nowego miejsca. To po prostu okropne” – wyznaje ze łzami w oczach.
Mieszkańcy czują się porzuceni przez władze
85-letni Armand De Greveleer stanowczo sprzeciwia się zamknięciu kompleksu, określając tę decyzję jako całkowicie nie do przyjęcia. „Oficjalnie tłumaczą to obecnością azbestu, ale to tylko wymówka, dymna zasłona. Budynek nie jest niezdatny do zamieszkania, daleko mu do tego” – podkreśla.
Głos zabierają także dozorcy Linda De Mayer i Freddy Ots, którzy w Ter Borre pracują i mieszkają od trzydziestu lat. „Przepracowaliśmy tu trzy dekady. Ta decyzja jest nieludzka. Ludzi po prostu wyrzuca się na bruk, jakby nie mieli żadnego znaczenia” – mówią z goryczą.
Ostre słowa opozycji i społeczny wymiar problemu
Opozycyjna frakcja Groen+Vooruit ostro krytykuje sposób podjęcia decyzji. „Zrobiono to bez konsultacji z mieszkańcami, ich rodzinami czy organami doradczymi. To skandaliczne” – mówi radny Eddie Boelens. „Mieszkańcy wywiesili czarne flagi w oknach. Strach, smutek i niepewność – to dziś dominuje w tej okolicy”.
Zmiany dotyczą nie tylko mieszkań. Likwidowane jest również centrum usług dla seniorów, które ma zostać przeniesione do budynku Centrum Kulturalnego Strombeek. Liderka frakcji Katrien Le Roy zwraca uwagę na szersze skutki tej decyzji. „Przenoszą centrum w miejsce bez lokalnego charakteru i bez związku z tutejszą społecznością. Kawiarnia w Ter Borre była miejscem spotkań dla dziesiątek osób, prawdziwym sercem tej części Strombeek-Bever. Jej zamknięcie uderza w całe życie społeczne dzielnicy” – argumentuje.
Argumenty finansowe kontra ludzkie dramaty
Burmistrz Bart Laeremans z partii Vernieuwing broni decyzji, powołując się na kwestie finansowe. Według gminy renowacja Ter Borre kosztowałaby 6 mln euro. „Zamknięcie to konsekwencja dyskusji o podstawowych zadaniach gminy. Oczywiście pomożemy mieszkańcom znaleźć nowe lokale” – zapewnia.
Decyzja dotyczy nie tylko lokatorów – w wyniku zamknięcia zlikwidowanych zostanie 7,5 etatu w przeliczeniu na pełen wymiar. „Musieliśmy podnieść podatki lokalne, a teraz musimy oszczędzać tam, gdzie to możliwe. Jesteśmy jedną z nielicznych gmin w regionie, które wciąż prowadzą mieszkania wspomagane dla seniorów” – dodaje burmistrz, umieszczając decyzję w kontekście szerszej polityki budżetowej.
Sprawa Ter Borre stała się symbolem trudnych wyborów, przed jakimi stoją belgijskie samorządy, próbujące równoważyć ograniczenia finansowe z odpowiedzialnością za najstarszych i najsłabszych mieszkańców swojej społeczności.