Brukselski minister ds. budżetu Dirk De Smedt z Open VLD po raz pierwszy publicznie przyznał w zeszłym tygodniu, że w kwietniu nie można wykluczyć częściowego zamrożenia działania służb publicznych. We wtorkowy wieczór przewodniczący partii, Frédéric De Gucht, poszedł jeszcze dalej w programie Terzake, stwierdzając: „W kwietniu lub maju shutdown stanie się faktem”. Co może oznaczać taki scenariusz i jak realne jest jego wystąpienie?
Ostrzeżenie De Smedta pojawiło się w odpowiedzi na pytanie poselskie Benjamina Dalle z CD&V. Minister podkreślił, że rząd w sprawach bieżących podejmuje wszystkie możliwe działania, aby „zabezpieczyć środki finansowania i płynności”. Czas jednak działa na niekorzyść regionu – według analiz zleconych przez ministra, w kwietniu lub maju 2026 roku rezerwy finansowe Brukseli mogą się wyczerpać.
Słowa De Smedta potwierdzają wcześniejsze ostrzeżenia, które formułował również Georges-Louis Bouchez z MR. Shutdown to scenariusz najmocniej kojarzony ze Stanami Zjednoczonymi, gdzie impas polityczny regularnie prowadzi do braku zatwierdzenia budżetu i zamrożenia funkcjonowania wielu instytucji publicznych.
Kluczowe terminy płatności w 2026 roku
Czy podobny scenariusz może dotyczyć Brukseli? Minister, zapytany przez portal BRUZZ o konkretne prognozy, odmówił komentarza, ale faktem jest, że kwiecień to moment, w którym region przekazuje dotacje gminom. W maju następuje wypłata dodatku urlopowego dla regionalnych urzędników, a główna część wpływów podatkowych trafia do budżetu dopiero we wrześniu.
Tę lukę finansową trzeba pokryć z dostępnych rezerw. Choć mało prawdopodobne jest, by region całkowicie zawiesił wypłaty wynagrodzeń, oznaczałoby to konieczność znalezienia środków w innych częściach budżetu. „Najpierw odsetki, potem personel, następnie dotacje” – tak hierarchię płatności opisał we wtorek De Gucht.
Dodatkowe obciążenia budżetowe
Profesor Herman Matthijs z Vrije Universiteit Brussel wskazuje, że sytuację pogorszy zaplanowana na marzec indeksacja wynagrodzeń regionalnych urzędników o 2 procent. „Również 19 gmin i tyle samo ośrodków CPAS/OCMW oraz 6 stref policyjnych stanie przed koniecznością zwiększenia wydatków o 2 procent, w warunkach już teraz bardzo wysokich kosztów płac. Czy są na to środki?” – pyta ekspert.
Wcześniej pojawiały się też obawy dotyczące stabilności budżetowej Wspólnej Komisji Wspólnotowej (GGC), odpowiedzialnej m.in. za wypłatę zasiłków rodzinnych w Brukseli. Wprowadzono tam oszczędności, ale minister Bernard Clerfayt z Défi potwierdził w rozmowie z La Libre, że rezerwy są w znacznej mierze wyczerpane i w 2026 roku mogą pojawić się poważne problemy.
Zeynep Balci, rzeczniczka administracji Iriscare – organu wykonawczego GGC – potwierdza BRUZZ, że instytucja boryka się z niewielkim deficytem. „Otrzymujemy nasze środki głównie z poziomu federalnego, ale mimo to liczymy na jak najszybsze utworzenie rządu regionalnego, ponieważ te fundusze są niezbędne dla naszego funkcjonowania”. Podkreśla jednak, że wszystkie wypłaty, w tym zasiłki rodzinne, pozostają zagwarantowane.
Terapia szokowa czy kontrolowane cięcia?
Ustalenie, gdzie można przeprowadzić cięcia przy tak dużym deficycie, pozostaje kwestią politycznych wyborów. „To decyzje polityczne” – zaznacza ekonomista Ivan Van de Cloot z think tanku Itinera. „Warto jednak pamiętać, że takie sytuacje nie są bezprecedensowe. W latach 90. Liège było praktycznie na skraju bankructwa, a wypłaty dla personelu zostały odroczone. To nie tak odległa historia, choć dziś w Brukseli mówi się o tym, jakby było niemożliwe”.
Według Van de Cloota wielu urzędników może zastanawiać się, czy brukselskie władze regionalne pozostają stabilnym pracodawcą. „Spójrzmy na przedsiębiorstwo wodociągowe Vivaqua – ich rachunki co roku się nie domykają, a region dopłaca do kosztów emerytalnych. Czy to jest do utrzymania? Gdybym był ministrem w kryzysie, wolałbym wypłacać wynagrodzenia i zrezygnować z tego obciążenia”.
Ekonomista sugeruje również, że minister może zdecydować się na „terapię szokową”. „Jeśli przestaniesz płacić śmieciarzom i oni strajkują, śmieci zaczną się piętrzyć – to bardzo widoczny problem. Może to w końcu obudzi ludzi z letargu”.
Decyzja ING jako czynnik kluczowy
Prof. Matthijs podkreśla, że kluczowa będzie decyzja niderlandzkiego banku ING w sprawie kredytu kasowego – bufora finansowego na wypadek nagłej utraty płynności. Belfius już zamknął swoją linię kredytową o wartości 500 milionów euro. Istnieje jeszcze linia ING na podobną kwotę, ale dopiero w styczniu okaże się, czy pozostanie dostępna.
„Jeśli ING się wycofa, koniec. Wtedy bardzo szybko to odczujemy. W styczniu pojawi się pierwsza fala bezrobotnych, którzy utracą zasiłek i zgłoszą się do ośrodków CPAS/OCMW, ale te nie mają środków. Zwrócą się do gmin, gminy do premiera Rudiego Vervoorta, a ten do premiera Barta De Wevera. To znów otworzy dyskusję o federalnej kurateli” – wyjaśnia Matthijs.
Ekspert uważa, że wycofanie się ING byłoby „logiczne”, biorąc pod uwagę stan finansów regionu. Widzi jednak jedną możliwość zatrzymania linii kredytowej: „Region mógłby przekazać część swoich nieruchomości jako zabezpieczenie. W praktyce oznaczałoby to oddanie tych budynków w przypadku niewypłacalności. W sektorze prywatnym to normalne, dla Brukseli – scenariusz dramatyczny”.
Możliwość dalszego zaciągania pożyczek
Nie wszyscy eksperci spodziewają się tak dramatycznego rozwoju sytuacji. „Trzeba rozróżnić problemy z przepływem gotówki od problemów z finansowaniem” – wyjaśnia Maxime Fontaine z ULB. „Pierwsze oznaczają pusty portfel, drugie – brak możliwości pożyczenia pieniędzy. To dwie różne rzeczy”.
Fontaine przypomina, że region nadal może pożyczać pieniądze na rynkach finansowych. „Bruksela może się finansować nieco lepiej niż Walonia i nieco gorzej niż Flandria, ale generalnie nie ma z tym problemów. Jesteśmy w listopadzie – dlaczego do kwietnia nie miałaby uzyskać dodatkowego finansowania?”
Ekspert podważa także znaczenie zamkniętej linii kredytowej Belfius. „Te środki nigdy nie były wykorzystane. Dlaczego nagle miałyby być niezbędne? Nie widzę powodu, dla którego miałby nastąpić shutdown”.
Perspektywa długoterminowa i polityczne implikacje
Obecna sytuacja wynika z wieloletnich strukturalnych problemów finansowych regionu, zaostrzonych przez trwający impas polityczny. Bruksela funkcjonuje z rządem w sprawach bieżących, co ogranicza możliwość podejmowania strategicznych decyzji i wdrażania reform.
Dla polskojęzycznych rezydentów potencjalny shutdown mógłby oznaczać opóźnienia w świadczeniu usług publicznych, utrudnienia w dostępie do świadczeń socjalnych czy zakłócenia w funkcjonowaniu administracji gminnej. Najbardziej narażone byłyby osoby korzystające z pomocy ośrodków CPAS/OCMW i usług komunalnych.
Nadchodzące miesiące pokażą, czy ostrzeżenia polityków i ekspertów skłonią partie do przyspieszenia negocjacji w sprawie nowego rządu regionalnego, czy też Bruksela rzeczywiście znajdzie się na progu bezprecedensowego częściowego zamrożenia swoich służb publicznych.