Dziesiąta rocznica zamachów terrorystycznych w Paryżu z 13 listopada 2015 roku skłania do powrotu pamięcią do dramatycznych tygodni, w których belgijskie służby bezpieczeństwa znalazły się w samym centrum międzynarodowego dochodzenia. Relacje kluczowych uczestników tamtych wydarzeń – prokuratora federalnego, szefów służb wywiadowczych i policyjnych oraz przedstawicieli władz – ukazują mechanizmy zarządzania kryzysem terrorystycznym, który doprowadził do bezprecedensowego lockdownu stolicy.
Wieczór zamachów: pierwsze obawy o Brukselę
W wieczór 13 listopada 2015 roku belgijskie władze jeszcze nie wiedziały, jak głęboko wydarzenia w Paryżu wpłyną na sytuację w Belgii. Gdy pierwszy zamachowiec-samobójca zdetonował ładunek w pobliżu Stade de France, a kolejne informacje potwierdzały ataki na paryskie tarasy i teatr Bataclan, Frédéric Van Leeuw, ówczesny prokurator federalny, mówi dziś, że „to, co dzieje się 13 listopada, potwierdzało obawy, które wszyscy mieli”.
Reakcja belgijskich władz była natychmiastowa. Ówczesny minister spraw zagranicznych Didier Reynders wspomina, że już tego wieczoru zastanawiano się, jakie środki bezpieczeństwa trzeba będzie uruchomić. Komisarz generalna Policji Federalnej została zaalarmowana, by przygotować oddziały do pełnej gotowości.
Tymczasem w Brukseli na stadionie Króla Baudouina odbywał się mecz Czerwonych Diabłów. Ówczesny burmistrz Yvan Mayeur obserwował grę, jednocześnie otrzymując informacje od brukselskiej policji i śledząc doniesienia z Paryża. „Powiedzieliśmy sobie, że jeśli coś wydarzyło się w Stade de France, a tu jest 50 tysięcy osób, trzeba działać natychmiast” – wyjaśnia Frédéric Van Leeuw.
Władze starały się zidentyfikować potencjalne cele w Brukseli, a Centrum Kryzysowe działało na najwyższych obrotach, analizując wszystkie możliwe scenariusze i konsekwencje dla terytorium Belgii.
Pierwsze powiązania z Belgią
Późno w nocy pojawił się pierwszy jasny trop prowadzący do Belgii. Około 2:40 prokurator federalny otrzymał wiadomość od swojego francuskiego odpowiednika François Molinsa: bilans ofiar sięgał już 120 osób, a jeden z samochodów użytych przez terrorystów miał belgijską tablicę rejestracyjną.
Niedługo potem okazało się, że terroryści przemieszczali się w stronę Belgii z pomocą wspólników. O godz. 9:00 rano na autostradzie A12 we Francji doszło do policyjnej kontroli, podczas której jeden z pasażerów – Salah Abdeslam – podał swoją tożsamość. Jego nazwisko figurowało już w aktach belgijskiego wymiaru sprawiedliwości, ale francuscy żandarmi uznali, że to sprawa o charakterze kryminalnym, a nie antyterrorystycznym.
Prokurator Van Leeuw podkreśla dziś, że był to „pech i różnica między dwoma systemami”, ponieważ Belgia pracowała w trybie sądowym, a Francja – wywiadowczym.
O świcie 14 listopada Abdeslam i jego wspólnicy spokojnie kontynuowali podróż do Belgii. Po dotarciu do kraju Abdeslam został nawet spontanicznie przepytany przez ekipę RTBF, która nie miała pojęcia, kim jest rozmówca.
Polowanie na Salaha Abdeslama: presja na Belgii
Informacja, że główny podejrzany przebywa na terenie Belgii, wywołała ogromną presję. Śledczy zaczęli analizować wcześniejsze sprawy dotyczące braci Abdeslam i ich otoczenia. Oficjalnie Salah Abdeslam był zameldowany na Molenbeek, dlatego siły specjalne dokonały szturmu na jego dom – transmitowanego przez media – lecz podejrzanego tam nie było.
Belgia podniosła poziom zagrożenia terrorystycznego do trzeciego stopnia. We Francji prezydent François Hollande w przemówieniu bezpośrednio wskazał Belgię jako bazę operacyjną zamachów, co wywołało napięcia dyplomatyczne.
Ryzyko bezpośredniego zamachu w Brukseli: lockdown stolicy
20 listopada 2015 roku, tydzień po atakach w Paryżu, OCAM otrzymał informację, że zamach w Brukseli jest nieuchronny. O godz. 22:00 poziom zagrożenia w regionie brukselskim podniesiono do najwyższego, czwartego poziomu.
Jak wyjaśnia Pascal Pétry z Sûreté de l’État, to zagrożenie nie było bezpośrednio związane z ucieczką Abdeslama, lecz wynikało z innego źródła – wskazywano na możliwość kilku skoordynowanych ataków podobnych do tych paryskich.
Władze zdecydowały o nasyceniu miasta siłami porządkowymi. Na ulicach pojawili się policjanci i żołnierze. Zamknięto duże centra handlowe, wstrzymano metro – nie sposób było zabezpieczyć każdej stacji. Tak narodził się lockdown Brukseli.
W kolejnych dniach przeprowadzono 19 rewizji, zatrzymano 16 osób. Lockdown przedłużano, a szkoły pozostały zamknięte. Dopiero po czterech dobach ograniczenia zostały zniesione.
Aresztowanie Salaha Abdeslama po czterech miesiącach
Poszukiwania trwały całą zimę. Abdeslam pozostawał w ukryciu, choć jego odciski palców znajdowano w mieszkaniach w Schaerbeek oraz Forest.
18 marca 2016 roku siły specjalne otoczyły budynek przy rue des Quatre Vents na Molenbeek. Około 16:40 wkroczyły do środka. Abdeslam próbował uciekać, został postrzelony w nogę i zatrzymany. Po weryfikacji tożsamości przewieziono go do szpitala, a potem do więzienia w Brugii.
Dziedzictwo i konsekwencje dla Belgii
Wydarzenia z listopada 2015 roku trwale zmieniły belgijskie podejście do bezpieczeństwa. Pokazały braki w wymianie informacji między służbami, potrzebę lepszej koordynacji transgranicznej oraz konieczność szybkiego reagowania na nowe formy zagrożeń.
Dla mieszkańców Brukseli, w tym dużej społeczności polskiej, był to okres bezprecedensowych ograniczeń i poczucia, że stolica Belgii stała się epicentrum globalnego kryzysu bezpieczeństwa.