We Francji 19-letni mężczyzna zginął po potrąceniu przez 31-letniego kierowcę, który przed wsiadaniem za kierownicę inhalował podtlenek azotu. Sprawca, znany policji, miał znajdować się pod wpływem tak zwanego gazu rozweselającego. Ta substancja od kilku lat budzi kontrowersje również w Belgii, gdzie – mimo formalnego zakazu – jej kontrolowanie okazuje się wyjątkowo trudne. Tragiczne wydarzenia we Francji obnażają słabości obowiązujących regulacji i praktyczne problemy z ich egzekwowaniem.
Społeczność Saint-Omer pogrążyła się w żałobie. Ubrana na biało, milcząca grupa mieszkańców przeszła ulicami miasta, by upamiętnić Mathisa, który zginął cztery dni przed swoimi 20. urodzinami. „Często podczas imprez studenckich widzimy osoby pod wpływem podtlenku azotu w samochodach, szczególnie w czwartkowe wieczory” – mówi Simon, uczestnik marszu. „To powinno być zakazane w sprzedaży, bo niszczy życie” – dodaje jego przyjaciel Tom. Ojciec Mathisa zaapelował o zaostrzenie przepisów i surowsze podejście wymiaru sprawiedliwości do osób używających podtlenku azotu.
Pozornie nieszkodliwa substancja o groźnych konsekwencjach
Gaz sprzedawany w kartuszach, wykorzystywany w syfonach do bitej śmietany lub jako środek znieczulający, stał się popularny wśród młodzieży ze względu na krótkotrwały efekt euforyzujący. Najczęściej jest wdychany za pomocą balonów. „Zaburzenia motoryki, problemy z równowagą, utrata odruchów – wszystko to prowadzi do zachowań niebezpiecznych za kierownicą” – wyjaśnia Laura Vranken, biolog z CHU w Liège.
Skutki zdrowotne nierzadko wykraczają poza moment działania substancji. Regularne stosowanie podtlenku azotu może prowadzić do poważnych powikłań neurologicznych, niedoborów witaminy B12 i trwałych uszkodzeń układu nerwowego.
Przepisy istnieją, ale praktyka pokazuje ich bezsilność
Od marca 2024 roku w Belgii obowiązuje królewskie rozporządzenie zakazujące niewłaściwego używania podtlenku azotu. Odpowiedzialność za wykrywanie naruszeń spoczywa między innymi na policji, która jednak – jak wskazuje Lionel Lheureux, komendant policji drogowej w Namur – „nadal nie ma niezawodnych urządzeń, takich jak testy na alkohol czy narkotyki”. W efekcie nawet restrykcyjne przepisy pozostają martwe, a egzekwowanie zakazów jest praktycznie niemożliwe.
Ulotność substancji utrudnia kontrole
„Podtlenek azotu pozostaje we krwi około 30 minut, a w ślinie – zaledwie kilka minut” – wyjaśnia Antoine Régley, prawnik specjalizujący się w prawie drogowym. Oznacza to, że nawet gdyby odpowiednie testy istniały, ich skuteczność byłaby ograniczona czasowo. Kierowca może być poza zasięgiem wykrywalności już kilkadziesiąt minut po inhalacji, mimo że jego zdolności psychomotoryczne pozostają zaburzone.
Skala zjawiska zaskakuje ekspertów
„W niektórych krajach byłby to trzeci najczęściej używany narkotyk – po konopiach i kokainie” – ocenia Raphael Denooz, toksykolog sądowy z CHU w Liège. Jego zdaniem konsumpcja tego gazu jest „znacząca i wciąż rośnie”. Dostępność kartuszy, niska cena i powszechne przekonanie o bezpieczeństwie substancji sprawiają, że problem narasta, szczególnie wśród młodych ludzi.
Tragedia i apele o zmiany w prawie
Kierowca, który śmiertelnie potrącił Mathisa, został zatrzymany na miejscu zdarzenia i grozi mu kara do dziesięciu lat więzienia. W środowisku prawniczym rośnie liczba głosów wzywających do wpisania zakazu prowadzenia pojazdów pod wpływem podtlenku azotu do kodeksu karnego, co pozwoliłoby na surowsze sankcje i jednoznaczne podstawy do karania.
Obowiązujące w Belgii przepisy, choć formalnie zaostrzono je w 2024 roku, pozostają niewystarczające, aby realnie chronić bezpieczeństwo na drogach. Brak narzędzi diagnostycznych, ulotność substancji oraz problemy interpretacyjne sprawiają, że egzekwowanie zakazu jest praktycznie niewykonalne. Tragedia we Francji może stać się impulsem do rewizji przepisów i stworzenia skuteczniejszych mechanizmów ochrony przed ryzykiem związanym z używaniem podtlenku azotu za kierownicą.