Coraz więcej belgijskich gmin decyduje się na ograniczenie liczby koszy na śmieci w przestrzeni publicznej, licząc na pozornie paradoksalny efekt – poprawę czystości. Ta nietypowa strategia, zyskująca na popularności od 2021 roku, opiera się na prostym spostrzeżeniu: zbyt wiele nieodpowiednio rozmieszczonych pojemników staje się magnesem dla odpadów domowych i zachęca mieszkańców do unikania opłat za wywóz śmieci.
Doświadczenia potwierdzają skuteczność nowego podejścia
Wyniki badania przeprowadzonego w 2023 roku przez Be Wapp – walońską organizację non-profit zajmującą się walką z zachowaniami negatywnie wpływającymi na czystość przestrzeni publicznej – przyniosły wymowne dane. Spośród 39 ankietowanych gmin aż 22 potwierdziły, że usunięcie części koszy ulicznych przyczyniło się do poprawy czystości. To mocny argument za kontynuacją tej polityki w całym kraju.
Liège stanowi wyrazisty przykład tej zmiany. W ostatnich tygodniach z ulic miasta zniknęły 304 kosze, a to dopiero początek. Władze miejskie planują dalsze redukcje – z obecnych 4 200 pojemników do docelowych 3 200. Jak wyjaśnia Gilles Foret, radny odpowiedzialny za czystość, celem jest zbliżenie się do standardów europejskich. „Obecnie znajdujemy się na poziomie o 32 procent wyższym niż średnia dla porównywalnych miast europejskich” – precyzuje przedstawiciel partii MR.
Wsparcie finansowe dla gmin wdrażających zmiany
Od 2021 roku Be Wapp wspiera finansowo około stu gmin przy wdrażaniu tzw. „Planów koszy”. Program zakłada strategiczne rozmieszczenie pojemników w kluczowych lokalizacjach oraz usuwanie tych z dzielnic mieszkalnych. Celem jest przeciwdziałanie zjawisku, gdy mieszkańcy wrzucają do koszy publicznych własne odpady domowe, omijając w ten sposób gminne opłaty za gospodarkę odpadami. „Niektórzy zostawiają nawet worki obok koszy, gdy te są już przepełnione” – zauważa organizacja Be Wapp.
Władze Liège przystąpiły do programu, opierając się na obserwacjach służb porządkowych. „Większa liczba koszy wcale nie oznacza czystszego miasta. Zbyt wiele źle umiejscowionych pojemników zamienia się w punkty nielegalnego składowania odpadów” – podkreśla radny Foret. Istotny jest także aspekt finansowy – każde opróżnienie kosza kosztuje 2 euro, a w ciągu dnia może być ich kilka. Roczny koszt sięga 3,3 mln euro. „W czasach, gdy każde euro się liczy, racjonalne zarządzanie tym wydatkiem i koncentracja środków tam, gdzie są naprawdę potrzebne, to po prostu dobra gospodarka” – zaznacza rzecznik radnego, Audun Brouns.
Trend racjonalizacji rozprzestrzenia się na kolejne gminy
Sambreville, Pepinster, Bassenge, Thuin, Miasto Bruksela czy Ixelles – wszystkie te gminy prowadzą podobne działania. W Ixelles radny ds. czystości Geoffroy Kensier z partii Les Engagés broni polityki „racjonalizacji”: usuwania koszy przyciągających odpady domowe i dodawania ich tam, gdzie są rzeczywiście potrzebne. Proces ten prowadzony jest przy wsparciu komitetów obywatelskich, w których działa już ponad 1 400 mieszkańców. W zamian gmina inwestuje w działania towarzyszące poprawie czystości: „Sprzątanie wieczorami, kampanie informacyjne dla nowych mieszkańców w ramach pakietu powitalnego, bezpłatny odbiór odpadów wielkogabarytowych czy lekcje ekologii w szkołach” – wylicza Kensier.
Podobny trend obserwowany jest w Mieście Bruksela. W poprzedniej kadencji usunięto 500 koszy z 3 000 istniejących. W tym roku dodano 22 nowe i usunięto 23 kolejne. „Działamy indywidualnie w każdym przypadku – w oparciu o skargi mieszkańców i obserwacje naszych zespołów terenowych” – wyjaśnia Anas Ben Abdelmoumen z partii PS, radny odpowiedzialny za czystość publiczną. Celem nie jest rezygnacja z usług dla mieszkańców, lecz ich usprawnienie. „Kiedy przenosimy kosze w pobliże wiat przystankowych, są właściwie używane przez pasażerów STIB/MIVB i nie stają się miejscem dzikich wysypisk” – dodaje. Obecnie priorytet przyznawany jest strefom tranzytowym – arterii handlowym, okolicom szkół oraz przystankom komunikacji miejskiej.
System kaucyjny jako uzupełniające rozwiązanie
Zdaniem Chloé Schwizgebel, koordynatorki projektu Emballages w organizacji Fair Resource Foundation, usuwanie części koszy publicznych „ma sens, jeśli stanowi element szerszej strategii zapobiegania powstawaniu odpadów”. Jak podkreśla, większa liczba koszy przyciąga śmieci, nie ograniczając ich produkcji – zwłaszcza tych związanych z konsumpcją „w drodze”. We Flandrii, zgodnie z najnowszymi wynikami monitoringu dzikich wysypisk, zawartość koszy ulicznych wzrosła w ciągu roku o ponad 26 procent, co dowodzi, że produkcja odpadów mobilnych nie maleje.
Jednym z rozwiązań mogłoby być wprowadzenie systemu kaucyjnego na butelki i puszki. „Opakowania te stanowią do 35 procent dzikich wysypisk. Ich wycofanie z obiegu pozwoliłoby zmniejszyć objętość odpadów w koszach i uzasadnić ich redukcję” – wyjaśnia ekspertka. Według badania przeprowadzonego przez Zwerfinator w Niderlandach, gdzie system kaucyjny działa od 2023 roku, liczba butelek i puszek wyrzucanych do środowiska spadła o 80 procent. Dla Chloé Schwizgebel to dowód, że mniej odpadów oznacza również mniejsze zapotrzebowanie na kosze.