W dzielnicy Cureghem, w pobliżu placu Alphonse Lemmens na Anderlechcie, od ponad dziesięciu lat około 300 miejsc parkingowych pozostaje poza jakąkolwiek kontrolą. W samym sercu stolicy powstała faktyczna „strefa bezprawia”, gdzie przepisy dotyczące parkowania nie są egzekwowane, a próby ich wprowadzenia kończą się groźbami i agresją wobec inspektorów.
Od 2015 roku zarządzanie parkowaniem na terenie Anderlechtu należy do kompetencji regionalnej agencji Parking Brussels. Jednak w przypadku tej części Cureghem organizacja całkowicie zrezygnowała z kontroli, tłumacząc to względami bezpieczeństwa. Według informacji dziennika DH, inspektorzy wielokrotnie byli narażeni na zastraszanie, handel nielegalnymi towarami oraz agresywne zachowania osób parkujących w tej strefie.
Permanentny klimat napięcia i zagrożeń
Pracownicy Parking Brussels zgłaszali przypadki gróźb i prób zastraszenia podczas interwencji. W obliczu narastającego napięcia kierownictwo agencji zdecydowało się na bezprecedensowy krok – całkowite wstrzymanie kontroli. Oznacza to, że w tej części Anderlechtu nie wystawia się mandatów, a kierowcy mogą parkować bez żadnych ograniczeń. Zasady, które obowiązują w całym regionie, przestają tu funkcjonować.
W efekcie powstała strefa, w której nie tylko nie płaci się za parkowanie, ale także tolerowane są samochody porzucone lub parkujące w drugim rzędzie. Z czasem chaos stał się nową normą, a przestrzeń publiczna – areną nieformalnych zasad.
„To nie jest kwestia pieniędzy, ale równości”
Radna ds. mobilności, Halina Benmrah (MR), określiła tę sytuację jako „niedopuszczalną”. „To nie kwestia pieniędzy, ale równości między dzielnicami” – podkreśla. Jej zdaniem mieszkańcy Cureghem nie mogą być pozbawieni usług publicznych, z których korzystają inni mieszkańcy Anderlechtu.
Benmrah przypomina, że egzekwowanie prawa to jedno z podstawowych zobowiązań władz publicznych. Brak kontroli w jednej części miasta podważa zasadę równego traktowania obywateli i tworzy niebezpieczny precedens – fragment terytorium gminy funkcjonujący poza systemem prawnym.
Warunki powrotu do kontroli
Parking Brussels uzależnia ewentualne wznowienie kontroli od spełnienia kilku warunków. Agencja domaga się obecności policji podczas działań, wykorzystania pojazdu skanującego (scan car) zamiast patroli pieszych oraz przeprowadzenia kampanii informacyjnej dla mieszkańców.
Scan car, wyposażony w kamery rozpoznające numery rejestracyjne i sprawdzające uprawnienia do parkowania, pozwalałby uniknąć bezpośredniego kontaktu z kierowcami, ograniczając ryzyko agresji.
Jednak lokalna policja ocenia te postulaty jako niewykonalne. Z powodu braków kadrowych nie jest w stanie zapewnić stałej lub nawet okresowej obecności funkcjonariuszy przy kontrolach. To kolejny przykład strukturalnego problemu niedoboru personelu w brukselskich służbach porządkowych.
Chaos, nierówność i skutki dla mieszkańców
Brak kontroli nad parkowaniem w tej strefie prowadzi do poważnych konsekwencji. Po pierwsze, tworzy poczucie niesprawiedliwości – mieszkańcy innych dzielnic muszą płacić za parkowanie, podczas gdy w Cureghem jest ono de facto bezpłatne. Po drugie, zachęca do nadużyć: kierowcy spoza dzielnicy coraz częściej zostawiają tam samochody, co ogranicza dostępność miejsc dla mieszkańców.
Porzucone pojazdy bez tablic rejestracyjnych, parkowanie w drugim rzędzie i zaśmiecona przestrzeń publiczna dodatkowo potęgują wrażenie chaosu i zaniedbania. Każdy kolejny miesiąc braku kontroli pogłębia problem, czyniąc jego rozwiązanie coraz trudniejszym.
Problem głębszy niż parkowanie
Sytuacja w Cureghem jest symptomem szerszych problemów społecznych dotykających niektóre obszary Brukseli. Handel nielegalnymi towarami, ubóstwo, wysoki poziom bezrobocia i marginalizacja społeczna tworzą środowisko sprzyjające erozji instytucji publicznych.
Brak kontroli parkingowej to tylko jeden z przejawów tej złożonej rzeczywistości – w której zaufanie do władz i poczucie bezpieczeństwa są mocno ograniczone. Skuteczna interwencja wymaga więc nie tylko egzekwowania przepisów, ale i działań społecznych, edukacyjnych oraz inwestycji w lokalną infrastrukturę.
Potrzeba kompleksowego podejścia
Eksperci podkreślają, że rozwiązanie problemu wymaga współpracy kilku instytucji. Parking Brussels słusznie domaga się wsparcia policji, ale konieczna jest także obecność służb społecznych, miejskich mediatorów oraz programów integracyjnych.
Wykorzystanie nowoczesnych technologii – takich jak pojazdy skanujące czy monitoring wizyjny – może poprawić skuteczność kontroli, lecz nie zastąpi odbudowy zaufania między mieszkańcami a władzami. Długofalowo potrzebna jest strategia społeczna, która przywróci normalność i bezpieczeństwo w tej części Anderlechtu.
Szerszy kontekst dla Brukseli
Cureghem jest jednym z przykładów nierównomiernego rozwoju stolicy Belgii. Miasto, będące sercem Unii Europejskiej, zmaga się z kontrastem między nowoczesnymi dzielnicami administracyjnymi a obszarami dotkniętymi ubóstwem i wykluczeniem.
Dla polskich rezydentów Brukseli sytuacja ta jest sygnałem ostrzegawczym: tam, gdzie instytucje publiczne tracą kontrolę, szybko pojawia się szara strefa i poczucie bezkarności. Odbudowanie porządku w takich miejscach wymaga nie tylko policyjnej obecności, ale także działań na rzecz spójności społecznej i równości między dzielnicami.