Po środowym fiasku negocjacji budżetowych flamandzkie media nie pozostawiają złudzeń co do powagi sytuacji. Upadek rządu przestał być odległym scenariuszem – w północnej części kraju otwarcie mówi się o nadchodzącej katastrofie politycznej.
Dzień po tym, jak środowe posiedzenie kern – najważniejszego gremium rządowego – zakończyło się bez wypracowania kompromisu w sprawie budżetu federalnego, flamandzkie media przyjęły wyjątkowo pesymistyczny ton. Nagłówki głównych gazet w północnej Belgii odzwierciedlają narastające przekonanie, że kraj może stanąć w obliczu poważnego kryzysu rządowego.
Scenariusz upadku gabinetu coraz bardziej realny
Nieuwsblad nie pozostawia miejsca na domysły, ogłaszając wprost: „Kryzys rządowy jest teraz nieuchronny”. Podobnie dramatycznie sytuację opisuje dziennik gospodarczy De Tijd, który pisze o „rządzie De Wevera na skraju przepaści”. Te alarmistyczne tytuły podkreślają rosnące przekonanie, że koalicja Arizona może nie przetrwać obecnego impasu.
De Morgen, choć nie zapowiada natychmiastowego kryzysu, również nie ukrywa powagi sytuacji. „De Wever jest w pułapce, ale (jeszcze) nie uda się do króla” – brzmi tytuł dziennika. Gazeta wyjaśnia: „Tabu prawicy i lewicy doprowadzają do załamania negocjacji budżetowych. I co teraz? Premier Bart De Wever z N-VA nie wywołuje jeszcze kryzysu rządowego. Ale taki stan nie może trwać zbyt długo”.
Pytanie o wizytę u monarchy
Het Laatste Nieuws również podkreśla rosnące napięcie: „Kryzys rządowy majaczy na horyzoncie”. Dziennik zwraca uwagę na kluczowe pytanie nurtujące flamandzką scenę polityczną: „Jak premier De Wever zamierza wyprowadzić swój zespół z impasu, który trwa już od kilku tygodni? Czy wkrótce będzie musiał udać się do króla?”.
Wizyta u króla Filipa, choć nie została wprost zapowiedziana, w belgijskim systemie politycznym stanowi formalny krok poprzedzający oficjalne ogłoszenie kryzysu rządowego lub dymisji gabinetu. Coraz częstsze wzmianki o tym scenariuszu w flamandzkiej prasie pokazują, jak poważnie traktowana jest obecna sytuacja.
Porównania z legendarnym premierem Dehaene
De Standaard przywołuje postać Jean-Luca Dehaene, premiera rządzącego Belgią w latach 1992–1999. „Bart De Wever wydaje się nie udawać tam, gdzie Jean-Luc Dehaene odniósł sukces w przeszłości: w sanacji budżetu” – pisze gazeta.
Dziennik przypomina, że Dehaene w 1993 roku zdołał wyprowadzić finanse publiczne na prostą dzięki kompleksowemu planowi, który umożliwił Belgii – wbrew oczekiwaniom – uzyskanie miejsca w strefie euro. To porównanie jest szczególnie bolesne dla De Wevera, który jako lider największej partii we Flandrii i architekt obecnej koalicji miał ambicję zapisać się w historii jako reformator zdolny do przeprowadzenia niepopularnych, ale koniecznych zmian. Odwołanie do spuścizny Dehaene – polityka uznawanego za jednego z najskuteczniejszych premierów w historii kraju – pokazuje skalę wyzwania, przed którym stoi obecny rząd.
Strukturalne różnice w koalicji
Flamandzkie media zwracają uwagę na fundamentalny problem leżący u podstaw obecnego kryzysu: niemożność pogodzenia „tabu prawicy i lewicy”. Koalicja Arizona łączy partie o skrajnie różnych poglądach fiskalnych i społecznych – od liberalnego MR, przez centrolewicowe Les Engagés, po nacjonalistyczną N-VA.
Te ideologiczne różnice, które początkowo wydawały się możliwe do przezwyciężenia w imię interesu państwa, teraz stały się kluczową przeszkodą w osiągnięciu kompromisu. Każda partia ma swoje „czerwone linie” – tematy, w których nie może ustąpić bez ryzyka utraty poparcia własnego elektoratu.
Perspektywa czasu
Ton flamandzkich mediów kontrastuje z bardziej powściągliwym podejściem części frankofońskich redakcji, co może odzwierciedlać różnice w nastrojach politycznych między północą a południem kraju. We Flandrii, gdzie N-VA De Wevera dominuje scenę polityczną, stawka jest szczególnie wysoka – porażka premiera w kwestii budżetowej może mieć dalekosiężne skutki dla całego flamandzkiego projektu politycznego.
Najbliższe dni będą kluczowe dla przyszłości rządu. Wznowienie rozmów dwustronnych między wicepremierami, zaplanowane na piątek, może być ostatnią szansą na uniknięcie pełnoprawnego kryzysu politycznego. Pytanie brzmi, czy presja ze strony mediów i opinii publicznej wystarczy, by skłonić partie koalicyjne do podjęcia tych „trudnych decyzji”, o których mówił sam premier De Wever.