Dyrektorzy belgijskich więzień po raz pierwszy w historii przerwali w czwartek pracę w geście protestu. Podkreślają, że nie są już w stanie funkcjonować w obecnych warunkach. Najbardziej dramatyczna sytuacja panuje w jednym z zakładów karnych, gdzie liczba osadzonych niemal osiągnęła krytyczny próg 100 procent przepełnienia. Sami więźniowie przyznają: „Czujemy się sfrustrowani i agresywni, a wyładowujemy to na strażnikach”.
Telewizor gra głośno, emitując stary serial. Na stoliku leżą talia kart, biały chleb w foliowej torebce i butelka lemoniady. Farba łuszczy się ze ścian, powietrze jest duszne i ciężkie. Cela – pusta, bo osadzeni przebywają na spacerze. Mają godzinę dziennie na świeżym powietrzu, a pozostałe 22 godziny spędzają zamknięci w czterech ścianach.
To tzw. „boczny korytarz”, najtrudniejsze miejsce w więzieniu. W celach o wymiarach cztery na dwa i pół metra przebywa pięciu więźniów. Czterech śpi na piętrowych łóżkach, piąty – na materacu na podłodze, tuż obok toalety.
Codzienność przeludnienia
„Wyobraź sobie” – mówi jeden z osadzonych – „kiedy ktoś idzie do toalety, inni patrzą. To klatka, za mała na tylu ludzi. Gdy chcę posprzątać, pozostali muszą leżeć na łóżkach. Jemy na łóżkach. Jesteśmy różni, mamy różne charaktery. Czasem się dogadujemy, czasem są awantury. Wszyscy chodzimy sfrustrowani, często agresywni. Na kim to się wyładowuje? Na strażnikach”.
Jeden z funkcjonariuszy potwierdza: „Gdy zaczynałem tu pracę, zdarzały się narkotyki i telefony wrzucane przez mur, czasem wyzwiska i przepychanki. Ale to było sporadyczne. Teraz awantury są codziennością”.
Inny dodaje: „Niedawno doszło do poważnej bójki na spacerniaku. Nie możemy interweniować sami, gdy na placu jest ponad stu osadzonych. Wzywamy wtedy policję. Choć jest niedaleko, zanim przyjedzie, może być już za późno. Przyjdzie dzień, kiedy ktoś tu zginie, a my nie będziemy w stanie temu zapobiec”.
Krytyczny punkt przepełnienia
Według oficjalnych danych w belgijskich więzieniach przebywa obecnie ponad 13 tysięcy osób, przy pojemności niespełna 11,1 tysiąca miejsc. Ponad 360 osadzonych śpi na materacach na podłodze – to rekord. Dyrektorzy i strażnicy mówią wprost, że nie są już w stanie tego znosić. Dlatego w czwartek po południu wyszli na ulice w ramach protestu.
Sytuacja w jednym z zakładów jest najtrudniejsza w całym kraju. Oficjalnie mieści on 84 osoby, a dziś przebywa tam blisko 160. Cele przeznaczone są dla kilku osób, ale coraz częściej ktoś śpi na podłodze. Strażnik z wieloletnim stażem wspomina: „Pamiętam, jak protestowaliśmy, gdy liczba osadzonych przekroczyła 120. Teraz mamy ich prawie 160”.
„Co tydzień w całym kraju przybywa około stu więźniów” – podkreślają pracownicy. – „Wkrótce osiągniemy 100 procent przepełnienia. To oznacza praktyczne problemy: gdzie ich położyć? Skąd brać ubrania, pościel? Czy kuchnia da radę przygotować wystarczającą liczbę posiłków?”.
Dylematy moralne i prawne
Dla części dyrektorów granica pełnego przepełnienia jest także granicą moralną. Jak mówią, prawo pozwala na warunkowe zwolnienia, ale często decyzje te dotyczą osób, które szybko wracają za kraty.
„Naszym obowiązkiem jest przetrzymywać ludzi w ludzkich warunkach. Tego już nie da się zapewnić. Naszym obowiązkiem jest nadawać karze sens – przygotowywać więźniów do powrotu do społeczeństwa. Tego też się już nie da robić. Dziś trzymamy ich zamkniętych i nic więcej. Detencja powinna służyć naprawie i reintegracji, tymczasem nie służy” – podkreślają.
„Nasze hasło brzmi: przeludnienie jest niebezpieczne. Dziś dla nas, jutro dla was. Bo 99 procent więźniów kiedyś wychodzi na wolność. Ale nie wychodzą stąd lepsi, wręcz przeciwnie”.
Systemowe wyzwania belgijskiego więziennictwa
Sytuacja ta jest obrazem szerszego kryzysu więziennictwa w Belgii. Eksperci od dawna wskazują na konieczność reformy obejmującej nie tylko rozbudowę infrastruktury, ale także alternatywne formy odbywania kar, większe inwestycje w resocjalizację oraz poprawę warunków pracy funkcjonariuszy.
Protest dyrektorów więzień to bezprecedensowy sygnał desperacji i ostrzeżenie, że obecny stan rzeczy jest nie do utrzymania – ani z punktu widzenia bezpieczeństwa publicznego, ani podstawowych standardów humanitarnych.
Pozostaje pytanie, czy władze federalne podejmą zdecydowane działania, zanim spełnią się najczarniejsze scenariusze, przed którymi ostrzegają pracownicy więziennictwa.