Dwanaście lat po zwolnieniu Didiera Bellensa z funkcji dyrektora generalnego Proximus jego spadkobiercy domagają się niemal 6 mln euro. W ramach środka zabezpieczającego zdecydowali się pozwać belgijskie państwo, wnosząc sprawę do sądu apelacyjnego w Brukseli.
Rodzina Bellensa dochodzi roszczeń związanych z opcjami na akcje oraz premiami, które – jak twierdzą – należały się byłemu szefowi Proximus. Po jego śmierci w lutym 2016 r. dzieci przejęły sprawę. Po wcześniejszych niekorzystnych wyrokach sądu pracy i sądu pierwszej instancji, zmieniają teraz strategię prawną. Kluczowym elementem obrony stała się kwestia legalności królewskiego dekretu z 15 listopada 2013 r., na mocy którego Didier Bellens został odwołany.
Reprezentowani przez Christophe’a Taquina z kancelarii Aquo, spadkobiercy nie kwestionują już charakteru stosunku pracy między Proximus a ich ojcem. Skupiają się na podważeniu samego dekretu, wskazując na uchybienia proceduralne.
Kontrowersyjna wypowiedź o „Świętym Mikołaju”
Na początku listopada 2013 r. Didier Bellens, podczas spotkania w klubie B19, porównał ówczesnego premiera Elio Di Rupo do dziecka czekającego na Świętego Mikołaja – w kontekście corocznych dywidend wypłacanych państwu jako głównemu akcjonariuszowi Proximus. Słowa te wywołały falę krytyki i tydzień później Bellens został odwołany królewskim dekretem, którego uzasadnieniem było zerwanie zaufania między spółką a jej akcjonariuszem.
Spadkobiercy domagają się teraz wypłaty ponad 4 mln euro z tytułu opcji na akcje, premii krótko- i długoterminowych za lata 2012–2013 oraz 50 tys. euro odszkodowania za nieuprawnione rozwiązanie umowy. Łączna kwota roszczeń wynosi blisko 6 mln euro.
Państwo belgijskie pozwane do sądu
Adwokat Christophe Taquin argumentuje, że królewski dekret został wydany z naruszeniem zasady audi alteram partem – Bellens nie został wysłuchany, nie poinformowano go o zarzutach, nie sporządzono też protokołu. Według obrony dekret powinien był zostać omówiony na Radzie Ministrów, co nie miało miejsca. Jeśli sąd uzna dekret za nielegalny, a jednocześnie nie nakaże Proximus wypłaty roszczeń, rodzina Bellensa chce domagać się odszkodowania od państwa.
Stanowisko Proximus: brak spójności w obronie
Przedstawiciele Proximus – Herman Craeninckx i Ségolène De Plaen z kancelarii Littler – podważyli argumentację strony powodowej, twierdząc, że zebrane dokumenty potwierdzają legalność działań. Wskazali też na wcześniejsze kontrowersje z udziałem Bellensa, m.in. sprawę Telindus, kwestie związane z Concettą Fagard, nieudaną sprzedaż nieruchomości firmie Immobel oraz inne prowokacyjne wypowiedzi. Ich zdaniem doprowadziło to do trwałej utraty zaufania.
Według obrońców Proximus zasada audi alteram partem nie ma zastosowania do dyrektora generalnego spółki, lecz wyłącznie do urzędników państwowych. Podkreślili, że utrata opcji na akcje wynikała bezpośrednio z uchybień Bellensa i że to on sam ponosi odpowiedzialność za konsekwencje.
Wyrok sądu apelacyjnego w tej sprawie ma zapaść w ciągu miesiąca. Rozstrzygnięcie może mieć znaczenie nie tylko dla sporu rodzinnego, lecz także dla praktyki korporacyjnej związanej z odwoływaniem kadry zarządzającej w spółkach z udziałem państwa.