W poniedziałek rozpoczęło się budżetowe „konklawe” rządu federalnego, podczas którego koalicjanci muszą uzgodnić skalę wysiłku finansowego wymaganego już od 2026 roku. Minister budżetu Vincent Van Peteghem sprecyzował, że zgodnie z zaleceniami komitetu monitorującego konieczna jest stabilizacja finansów publicznych i redukcja deficytu do poziomu 3 procent PKB. Oznacza to konieczność znalezienia 16,6 miliarda euro w ciągu czterech lat. Van Peteghem podkreślił, że chodzi o ratowanie państwa opiekuńczego przed bankructwem. To główne przesłanie rządu kierowanego przez Barta De Wevera.
Skala planowanych działań przywołuje historyczne przykłady belgijskiej polityki fiskalnej. Pod względem ostrości środków sytuacja przypomina kurs oszczędnościowy narzucony przez rządy Martensa-Gola w latach osiemdziesiątych. Bliższym punktem odniesienia są jednak rygorystyczne reformy finansów publicznych wdrażane przez gabinety Jean-Luca Dehaene’a w latach dziewięćdziesiątych, szczególnie plan globalny z 1993 roku.
Media i komentatorzy polityczni, w tym dziennik L’Echo, porównują De Wevera do Dehaene’a. Jean Faniel, dyrektor Centrum Badań Społeczno-Politycznych (CRISP), ocenia jednak, że analogia jest kusząca, lecz w dużej mierze myląca.
Wspólne elementy: dyscyplina budżetowa i zagrożenie skrajną prawicą
Podobieństwa dotyczą dwóch obszarów. Po pierwsze, powrotu do restrykcyjnej dyscypliny budżetowej, a po drugie – zagrożenia ze strony skrajnej prawicy.
Jeśli chodzi o politykę fiskalną, Faniel przypomina o regule 3 procent deficytu wprowadzonej przez Unię Europejską. Za czasów Dehaene’a przestrzeganie tego kryterium miało jasno określony cel – stworzenie warunków do wejścia do unii walutowej i wprowadzenia euro. Dziś takiego celu zewnętrznego nie ma, pozostaje jedynie groźba sankcji za nadmierny deficyt. Mimo to przesłanie jest podobne: zwiększenie konkurencyjności, reforma rynku pracy, cięcia wydatków i przekonanie, że alternatywy nie istnieją – echo hasła TINA Margaret Thatcher.
Drugie podobieństwo dotyczy sytuacji politycznej. Lata dziewięćdziesiąte zaczęły się od „czarnej niedzieli” 24 listopada 1991 roku, gdy Vlaams Blok zdobył 10 procent głosów we Flandrii, a dekadę później osiągnął już 15 procent. Wówczas dyskutowano o wpływie restrykcyjnej polityki budżetowej na wzrost poparcia dla skrajnej prawicy. Dziś, gdy Vlaams Belang prowadzi w sondażach we Flandrii z wynikiem 26 procent, a skrajna prawica umacnia się w wielu krajach Europy, ryzyko polityczne powrotu do ostrych cięć jest równie realne.
Fundamentalne różnice w kompozycji koalicji i strategii społecznej
Zdaniem Faniela różnice między obecnym rządem a gabinetami Dehaene’a są jednak zasadnicze. Dotyczą przede wszystkim składu koalicji. Dehaene rządził w sojuszu chadeków i socjalistów, co wymuszało kompromis i równowagę społeczną. De Wever prowadzi koalicję złożoną z N-VA, MR, Les Engagés, CD&V i Vooruit, w której ton nadają partie liberalno-nacjonalistyczne i bardziej prawicowe, nastawione na radykalne cięcia i ochronę interesów najzamożniejszych.
Inny jest też stosunek do związków zawodowych. W latach dziewięćdziesiątych rząd Dehaene’a próbował włączyć partnerów społecznych w przygotowanie paktu, choć ostatecznie skończyło się na dwóch wielkich strajkach i jednostronnym wdrożeniu planu globalnego. Dziś dialog praktycznie nie istnieje – kontakty mają charakter czysto formalny, a rząd wyraźnie unika uwzględniania głosu związków. Można się spodziewać ostrych protestów społecznych, ale rząd jest zdeterminowany, by zrealizować swój plan.
Odmienny kontekst instytucjonalny i międzynarodowy
Kolejna różnica dotyczy struktury państwa. Rząd Dehaene’a w 1993 roku przeprowadził czwartą reformę, proklamując federalizm i rozszerzając kompetencje regionów. Choć pojawiły się napięcia, instytucje regionalne znajdowały się w fazie wzrostu. Dziś wszystkie szczeble – od Walonii po Brukselę – borykają się z poważnymi problemami finansowymi, a w przypadku stolicy mówi się nawet o ryzyku bankructwa.
Odwrócił się także kontekst międzynarodowy. Lata dziewięćdziesiąte upływały pod znakiem optymizmu po upadku Muru Berlińskiego, w atmosferze rozwoju demokracji i stabilizacji. Dziś mamy do czynienia z wojnami, wzrostem napięć geopolitycznych, autorytaryzmem i remilitaryzacją, co zupełnie zmienia ramy polityczne i budżetowe.
Wnioski i perspektywy
Porównania między De Weverem a Dehaene’em ujawniają więcej różnic niż podobieństw. W latach dziewięćdziesiątych istniał jasny cel polityczny i potencjał dialogu społecznego, dziś dominuje brak wizji wykraczającej poza unikanie sankcji oraz silniejsze przechylenie na prawo. Relacje ze związkami zawodowymi opierają się na konfrontacji, a kontekst międzynarodowy jest o wiele bardziej napięty.
Faniel ostrzega, że polityka ostrych cięć może – tak jak w latach dziewięćdziesiątych – wzmocnić skrajną prawicę, tym razem w jeszcze bardziej spolaryzowanym środowisku. Przyszłość pokaże, czy rząd De Wevera zdoła zrealizować cele budżetowe bez wywołania społecznych i politycznych turbulencji. Pewne jest jedno – bezpośrednie porównania z epoką Dehaene’a są uproszczeniem, bo obecny kontekst instytucjonalny i międzynarodowy jest zupełnie inny.