Mohammad K., 47-letni obywatel Afganistanu odpowiedzialny za niedzielną serię zabójstw w Roeselare, został skazany za przemoc domową zaledwie tydzień przed dokonaniem zbrodni. Szczegóły jego wcześniejszego procesu pokazują dramatyczne niepowodzenie mechanizmów ochrony ofiar przemocy rodzinnej.
Historia przemocy domowej i interwencji policji
Mohammad K., mieszkający w Belgii od 2015 roku, znalazł się w zainteresowaniu organów ścigania rok temu, kiedy policja w Roeselare otrzymała sygnały o przemocy domowej. Kluczowym świadkiem był sąsiadujący chłopiec, który zaobserwował przypadki maltretowania. Żona sprawcy, 43-letnia Zahra R., początkowo nie miała odwagi zgłosić sprawy, ale w rozmowie poza obecnością męża przyznała funkcjonariuszom, że była ofiarą przemocy.
Śledztwo wykazało systematyczne stosowanie przemocy fizycznej i psychicznej wobec żony oraz czwórki dzieci. Sprawca bił bliskich rękami, paskiem, kablami czy ładowarkami. Dzieci były szarpane za włosy i uderzane po twarzy. Choć początkowo zaprzeczał zarzutom, ostatecznie przyznał się jedynie do „wychowawczego” użycia szpicrutki wobec syna.
Zwrot przed sądem i skrucha sprawcy
Podczas sierpniowej rozprawy w sądzie w Kortrijk oskarżony zmienił linię obrony. Za pośrednictwem tłumacza wyraził skruchę: „Jestem świadomy, że to poważne czyny. Bardzo się wstydzę. Chciałbym wrócić do kontaktu z rodziną, jeśli to możliwe. Moja rodzina to wszystko dla mnie”.
Dziennikarze sądowi zwracali uwagę na szczerość jego wystąpienia. Tłumaczył swoje zachowanie stresem i poczuciem bezsilności. Jego obrońca, Koen Hinnekens, wnioskował o terapię psychologiczną i karę w zawieszeniu z nadzorem probacyjnym, przyznając jednak, że „akta nie budzą sympatii”.
Wyrok i jego konsekwencje
W czwartek przed tragedią sąd skazał Mohammada K. na rok więzienia, z czego sześć miesięcy w zawieszeniu, oraz na grzywnę. Orzeczenie automatycznie uchyliło obowiązujący wcześniej zakaz kontaktu z rodziną, co pozwoliło mu wrócić do domu przy Meiboomlaan.
Sąd odrzucił nadzór probacyjny, argumentując, że sprawca nie zna wystarczająco języka. W uzasadnieniu stwierdzono, że sama kara „powinna wystarczyć, by powstrzymać go od podobnych czynów w przyszłości”.
Tragiczna eskalacja przemocy
Przez kilka miesięcy Mohammad K. objęty był zakazem kontaktu z rodziną, początkowo z elektronicznym nadzorem. Mieszkał u znajomego, wielokrotnie prosząc o możliwość powrotu do bliskich.
W niedzielę, po powrocie do domu, dźgnął nożem swoją żonę Zahrę, a następnie zabił dwie inne osoby, z którymi pozostawał w konflikcie: 45-letniego Sher Hussaina H., również pochodzenia afgańskiego, oraz 67-letniego Jana L., sąsiada znanego w lokalnym środowisku kulturalnym.
Niepowodzenia systemowe i głosy krytyki
Przypadek ten obnaża słabości belgijskiego systemu ochrony przed przemocą domową. Mimo wyroku, zakazów zbliżania się i wcześniejszych sygnałów, nie zapobiegnięto tragedii.
Adwokat Koen Hinnekens przyznał: „Czy sąd zmarnował szansę, nie nakładając nadzoru czy innych warunków? To dobre pytanie. Ale łatwo jest oceniać po fakcie. Takie podejście jest niebezpieczne”.
Wątki integracyjne i bariery językowe
Sprawa stawia także pytania o skuteczność integracji cudzoziemców w Belgii. Choć Mohammad K. mieszkał w kraju od dekady, jego ograniczona znajomość języka wpłynęła na odrzucenie nadzoru probacyjnego – środka, który mógł zapobiec eskalacji przemocy.
Skutki dla polityki antyprzemocowej
Tragedia w Roeselare może stać się punktem zwrotnym w debacie o mechanizmach ochrony ofiar przemocy domowej. Kluczowe kwestie to skuteczność zakazów kontaktu, ocena ryzyka recydywy i lepsza koordynacja instytucji wymiaru sprawiedliwości.
System musi znaleźć równowagę między prawem sprawców do reintegracji a ochroną ofiar. W tym przypadku druga szansa dla sprawcy kosztowała życie trzech osób.
Mohammad K. został zatrzymany po obławie i oczekuje na przesłuchanie przez sędziego śledczego w sprawie potrójnego zabójstwa. Tragedia ta na długo pozostanie symbolem niewydolności systemu w zakresie ochrony ofiar przemocy rodzinnej.