W rejonie dawnego zakładu produkującego gaśnice i sprzęt przeciwpożarowy Sicli na Uccle doprecyzowano skalę skażenia gleb i wód gruntowych substancjami PFAS. Wyniki próbek pobranych w otoczeniu fabryki, przekazane mieszkańcom w czwartek przez Bruksela Środowisko, wskazują na masowe przekroczenia normy interwencyjnej – czyli progu, od którego stwierdza się zagrożenie dla zdrowia ludzi lub środowiska i konieczność dekontaminacji.
Sprawa ujrzała światło dzienne 20 czerwca, gdy brukselska Agencja ds. Środowisko (Bruxelles-Environnement lub po polsku Bruksela-Środowisko) wraz z gminą Uccle ogłosiły wykrycie znacznego skażenia PFAS – wyjątkowo trwałymi substancjami – na terenie zakładu Sicli. Zanieczyszczenie wykryto jednak wcześniej, w 2023 roku, podczas obowiązkowego badania gruntu przy odnowieniu pozwolenia środowiskowego. Firma została zobligowana do przeprowadzenia szczegółowej analizy, ale proces przerwano po ogłoszeniu upadłości Sicli w 2024 roku. Syndycy odmówili dalszego prowadzenia badań.
Zróżnicowane rezultaty badań
Kontrolę nad sprawą przejęła Bruksela Środowisko, która latem pobrała próbki w ogrodach siedmiu sąsiadujących posesji. W tym samym czasie wprowadzono strefę bezpieczeństwa o promieniu 100 metrów wokół dawnego zakładu. Mieszkańców poinformowano, aby nie korzystali z wody ze studni, nie spożywali owoców i warzyw z ogrodów ani jaj z własnego chowu.
Z siedmiu przebadanych ogrodów pięć okazało się wolnych od skażenia, a dwa miały powierzchniowe przekroczenia norm – od 1,4 do 2,25 razy wyższe. Znacznie większe przekroczenia odnotowano w wodach gruntowych: od 2,3 do nawet 530 razy ponad dopuszczalny poziom. Spośród sześciu próbek wody trzy wykazały obecność PFAS. Przebadano też dwie działki należące do gminy – na jednej z nich wykryto zanieczyszczenie zarówno gleby, jak i wód.
Według Bruksela Środowisko sytuacja nie jest porównywalna z przypadkiem w Chièvres, ponieważ w strefie wokół dawnej fabryki nie ma autoryzowanych studni i nikt nie korzystał tam z wody pitnej. Woda ta nie zasila również sieci wodociągowej Brukseli. Analizy wykazały ponadto, że ujęcie wody eksploatowane przez kompleks sportowy Uccle Sports pozostało wolne od skażenia. Jeśli chodzi o ryzyko wynikające ze spożycia warzyw, agencja podkreśla, że w obrębie strefy znajduje się ogród wspólnotowy, ale jego gleba i wody gruntowe są obecnie uznawane za czyste.
Brak biomonitoringu
„Pierwsze wyniki potwierdzają powagę skażenia, ale szczegółowe badania jeszcze się nie zakończyły” – informuje Bruksela Środowisko. Właściciel terenu, firma Afitec, usuwa obecnie niebezpieczne odpady i dobrowolnie zgodził się wznowić szczegółowe badania, choć nie ma takiego obowiązku. Rezultaty mają być znane i udostępnione na początku 2026 roku. Afitec deklaruje także zamiar oczyszczenia terenu. Jak przypomina Pascale Hourman, mieszkańcy będą musieli samodzielnie oczyścić swoje działki w przypadku sprzedaży, ponosząc koszty – choć dostępne są dotacje pokrywające do 70 procent wydatków (maksymalnie 108 000 euro) oraz możliwość dochodzenia odszkodowania od odpowiedzialnych za zanieczyszczenie przed sądem.
Wniesienie pozwu rozważa także stowarzyszenie ekologiczne WeNature, które dąży do ukarania winnych. Organizacja krytykuje Region za brak propozycji biomonitoringu – czyli badań krwi na obecność PFAS – podobnie jak w Walonii. Ubolewa również nad tym, że nie przebadano jaj kur, które mogą kumulować zanieczyszczenia z gleby, oraz nad „brakiem przejrzystości” w przekazywaniu danych. „Jesteśmy w niepewności” – podkreśla administrator Jean-Baptiste Godinot.
Bruksela Środowisko odpowiada, że w przeciwieństwie do Walonii nie ma pewności, iż mieszkańcy narażeni byli na kontakt z PFAS przez wodę pitną, a powiązanie obecności tych substancji we krwi z zanieczyszczeniem gleby i wód gruntowych jest trudne do udowodnienia. Agencja nie wyklucza jednak biomonitoringu, lecz zaznacza, że decyzje w tej sprawie zostaną podjęte dopiero po zakończeniu szczegółowych badań.