Hiszpańskie władze zapowiedziały usunięcie blisko 54 tysięcy domów wakacyjnych z platform wynajmu krótkoterminowego. Decyzja ta wywołuje obawy wśród tysięcy mieszkańców Belgii posiadających tam drugie domy i mieszkania. Eksperci tłumaczą, jakie konsekwencje niosą nowe regulacje.
Kontekst hiszpańskiego kryzysu mieszkaniowego
Hiszpania od lat zmaga się z deficytem mieszkań dostępnych dla lokalnej ludności. Część odpowiedzialności przypisuje się rosnącej liczbie nieruchomości wakacyjnych, których w kraju jest obecnie około 400 tysięcy, a ich liczba rośnie rocznie o 15%. Według rządu wzrost cen mieszkań i trudności w dostępie do rynku dla młodych rodzin są skutkiem m.in. ekspansji najmu turystycznego.
Premier Pedro Sánchez zapowiedział zdecydowane działania. Już w kwietniu wprowadzono zmiany w prawie współwłasności – prowadzenie działalności najmu turystycznego wymaga teraz zgody 60% współwłaścicieli budynku.
Szczegóły planowanych ograniczeń
Podczas kongresu partii PSOE Sánchez ogłosił wycofanie prawie 54 tysięcy nieruchomości wakacyjnych z ofert na globalnych platformach takich jak Airbnb czy Booking. Ograniczenia mają przede wszystkim dotyczyć dużych miast, w tym Sewilli (2289 nieruchomości), Marbelli (1802), Barcelony (1564), Malagi (1471) i Madrytu (1257).
Celem działań jest zwiększenie dostępności mieszkań dla lokalnych rodzin i zmniejszenie presji na rynek.
Perspektywa belgijskich inwestorów
Carl Vorsselmans z firmy NB-Estates podkreśla, że większość belgijskich właścicieli nie musi obawiać się natychmiastowych konsekwencji. „99 procent wynajmujących z Belgii posiada nieruchomości przy wybrzeżu, a nie w miastach, które są objęte restrykcjami” – wyjaśnia ekspert.
Belgowie inwestowali głównie w osiedla turystyczne budowane od podstaw, które z czasem rozwinęły się w pełnoprawne miejscowości, zapewniając miejsca pracy i wpływy podatkowe.
Nowe wymogi rejestracyjne i ich konsekwencje
Od 2025 roku obowiązuje rejestracja nieruchomości przeznaczonych na wynajem turystyczny w krajowym systemie. Bez numeru rejestracyjnego oferty muszą być usuwane z platform.
Aby uzyskać rejestrację, właściciele muszą spełnić określone warunki, takie jak posiadanie ubezpieczenia, klimatyzacji czy apteczki pierwszej pomocy. Rejestracja wymaga corocznego odnawiania, a działalność musi być zgłaszana do władz – co daje im lepszy wgląd w rynek i zwiększa wpływy podatkowe.
Wyzwania dla właścicieli i próby obejścia systemu
Wielu wynajmujących próbuje omijać przepisy, korzystając z własnych stron internetowych, mediów społecznościowych lub lokalnych portali. Władze intensyfikują jednak kontrole, a w niektórych urbanizacjach policja prowadzi działania wymierzone w nielegalny najem.
Ekspert Bjorn Cocquyt ostrzega przed złudnymi oczekiwaniami: „Kto liczy na szybkie wzbogacenie się dzięki wynajmowi wakacyjnemu, musi się rozczarować – zyski zwykle ograniczają się do kilku procent, ale pozwalają pokryć koszty utrzymania”.
Implikacje dla istniejących rezerwacji
Osoby, które dokonały rezerwacji w nieruchomościach bez numeru rejestracyjnego, powinny sprawdzić status rezerwacji z obsługą klienta. Airbnb poinformowało jednak, że mniej niż 10% nieruchomości wskazanych przez władze Hiszpanii nadal jest aktywnych w serwisie, więc ryzyko anulowania pozostaje ograniczone.
Perspektywy rozwoju sytuacji
Nowe przepisy wprowadzają dodatkowe obowiązki administracyjne, a komunikacja z urzędami odbywa się głównie w języku hiszpańskim. Poszczególne regiony autonomiczne mogą też stosować własne regulacje, co komplikuje sytuację właścicieli.
Eksperci zalecają korzystanie z pomocy lokalnych pośredników i zarządców, którzy znają przepisy. Cała sytuacja wpisuje się w szerszy trend europejski, gdzie rządy starają się równoważyć potrzeby turystyki z koniecznością zapewnienia mieszkań dla obywateli.