Sąd w Leuven rozpatrzył w czwartek sprawę pięciu studentów oskarżonych o zniszczenie mienia uniwersyteckiego podczas manifestacji w obronie Palestyny. Uniwersytet Katolicki w Leuven oraz władze miejskie wystąpiły z roszczeniami odszkodowawczymi w łącznej wysokości 3700 euro za szkody wyrządzone na budynkach uczelni i infrastrukturze publicznej.
Do zdarzeń doszło w ubiegłym roku, kiedy grupa aktywistów naniosła na mury uniwersytetu i chodniki napisy „Stop ludobójstwu” przy użyciu farby i kleju. Całe zajście zostało zarejestrowane przez miejski monitoring, co umożliwiło identyfikację podejrzanych.
Materiał dowodowy okazał się jednak trudny do jednoznacznej interpretacji. Śledczy musieli porównywać elementy garderoby oraz rowery widoczne na nagraniach, by powiązać konkretne osoby z zarzucanymi czynami. Oskarżeni – studenci z Brukseli, Brugii i Aalst – kategorycznie zaprzeczają swojemu udziałowi w akcie wandalizmu i domagają się uniewinnienia, podkreślając niejednoznaczność dowodów.
Linia obrony opiera się na rozróżnieniu między poparciem dla sprawy palestyńskiej a odpowiedzialnością za konkretne działania. Wszyscy oskarżeni przyznali się do uczestnictwa w ruchach solidarności z Palestyną, jednocześnie dystansując się od niszczycielskich form protestu. Jak podkreślają, zgadzają się z przekazem, ale nie biorą odpowiedzialności za sposób jego wyrażania.
Prokuratura zaproponowała alternatywną karę w formie prac społecznie użytecznych. Jedna z oskarżonych odrzuciła jednak tę propozycję, argumentując, że już działa na rzecz bezdomnych i uchodźców, więc dodatkowe zobowiązania byłyby „absurdalne”.
Struktura roszczeń odszkodowawczych odzwierciedla podział kosztów: UCLouvain domaga się 2433 euro za usunięcie graffiti z budynków, natomiast władze Leuven – 1267 euro za naprawę chodników i infrastruktury miejskiej.
Przedstawiciele obu instytucji podkreślają poszanowanie dla wolności wyrażania opinii politycznych, jednocześnie zaznaczając, że protest nie może odbywać się kosztem niszczenia mienia publicznego i akademickiego. Sprawa uwidacznia szersze dylematy związane z granicami wolności słowa i odpowiedzialnością za formy aktywizmu w przestrzeni uniwersyteckiej.
Przypadek studentów z Leuven może stać się precedensem dla innych uczelni, które w obliczu międzynarodowych napięć muszą godzić prawo do protestu z koniecznością ochrony własnej infrastruktury. Poza wymiarem prawnym i finansowym sprawa stawia pytania o rolę uczelni jako przestrzeni otwartej, ale zarazem wymagającej ochrony przed nadużyciami.