Rząd belgijski zdecydował o odłożeniu planowanego rozmieszczenia żołnierzy na ulicach Brukseli do kwietnia 2026 roku, mimo wcześniejszych zapowiedzi szybkiej realizacji tego środka bezpieczeństwa. Minister obrony Theo Francken z partii N-VA wyjaśnił, że opóźnienie jest konieczne z uwagi na brak odpowiednich ram prawnych, które umożliwiłyby wojsku skuteczne działanie w przestrzeni miejskiej.
Podstawą prawną ma być nowy kodeks karny, który wejdzie w życie dopiero 8 kwietnia 2026 roku. Od tego dokumentu zależy kodeks obronny, wymagający obecnie konsultacji rządowych, zatwierdzenia przez Radę Stanu i debaty parlamentarnej. Złożoność tych procedur uniemożliwia wcześniejsze wdrożenie planów wojskowych w stolicy.
Francken podkreślił, że solidne podstawy prawne są kluczowe dla takiej operacji. Jak wskazał, wysłanie żołnierzy bez jasno określonych uprawnień stworzyłoby groźny precedens. Wojskowi muszą mieć prawo do przeprowadzania rewizji osobistych, kontroli tożsamości czy stosowania kajdanek, jeśli zajdzie taka potrzeba. Po zamachach terrorystycznych takich uprawnień nie było i minister zaznaczył, że podobna sytuacja nie powtórzy się podczas jego kadencji.
Minister obrony wyraził też wątpliwości wobec realnej skuteczności patroli wojskowych w walce z mafią narkotykową. Jego zdaniem niewielkie oddziały nie są w stanie rozbić zorganizowanych grup przestępczych, ale mogą wysłać wyraźny sygnał determinacji państwa. Francken podkreślił, że mundur wojskowy wywołuje silniejsze wrażenie na przestępcach niż policyjny, co może działać odstraszająco.
Decyzja ma również wymiar polityczny. Francken skrytykował Ahmeda Laaoueja z Partii Socjalistycznej za blokowanie propozycji N-VA, jednocześnie wskazując na dobrą współpracę z innym socjalistą – Thomasem Dermine z Charleroi. W ten sposób starał się złagodzić swój wizerunek w relacjach między ugrupowaniami.
Opozycja ostro potępiła opóźnienia w realizacji obietnic dotyczących bezpieczeństwa. Ridouane Chahid z Partii Socjalistycznej, zasiadający w komisji spraw wewnętrznych, zarzucił rządowi brak działań odpowiadających na oczekiwania obywateli. Polityk stwierdził, że przesuwanie terminów i puste hasła nie zapewnią mieszkańcom stolicy rzeczywistej ochrony.
Chahid zaprezentował alternatywną wizję, opartą na inwestycjach w policję i wymiar sprawiedliwości zamiast efektownych, lecz mało praktycznych zapowiedzi. Podkreślił, że mieszkańcy Brukseli potrzebują realnych działań, a nie propagandowych haseł. Jego stanowisko wpisuje się w szerszy spór polityczny o priorytety w polityce bezpieczeństwa i alokację środków publicznych.
Kwestia bezpieczeństwa w Brukseli pozostaje jednym z głównych tematów debaty politycznej, szczególnie w kontekście działań mafii narkotykowej. Wcześniej rozważano także rozmieszczenie wojska w porcie antwerpskim, uznawanym za globalne centrum tranzytu kokainy. Takie propozycje wpisują się w szerszą strategię, zakładającą wykorzystanie armii jako wsparcia dla organów ścigania w walce z przestępczością zorganizowaną.
Opóźnienie realizacji planów wojskowych może mieć wpływ na ocenę skuteczności rządu w zakresie bezpieczeństwa i osłabić zaufanie obywateli do zdolności państwa do zapewnienia porządku publicznego. Problem nabiera szczególnego znaczenia wobec narastających obaw społecznych związanych z działalnością mafii narkotykowej w największych ośrodkach miejskich kraju.