Belgijski rząd wznowił debatę wokół jednej z najbardziej kontrowersyjnych propozycji ostatnich lat – wprowadzenia możliwości przeprowadzania wizyt domowych w celu zatrzymania osób przebywających nielegalnie na terytorium kraju. Koalicja Arizona osiągnęła w tej sprawie porozumienie tuż przed przerwą wakacyjną.
Zgodnie z przedstawionym projektem ustawy, policja we współpracy z Urzędem ds. Cudzoziemców mogłaby, za zgodą sędziego śledczego, wejść do miejsca zamieszkania w celu przeprowadzenia tzw. zatrzymania administracyjnego. Celem miałoby być odnalezienie cudzoziemców, wobec których wydano nakaz opuszczenia Belgii.
Nielegalny pobyt i niewielka skuteczność wydaleń
Tylko w 2024 roku belgijskie władze wydały 25.982 decyzje o opuszczeniu kraju. W pierwszej połowie 2025 roku liczba ta wyniosła 12.982. Jednocześnie skuteczność tych decyzji pozostaje ograniczona – w 2024 roku zrealizowano 4.408 wydaleń, a od stycznia do maja 2025 roku – zaledwie 2.295.
Rząd tłumaczy, że wiele osób objętych decyzją deportacyjną skutecznie unika zatrzymania, ukrywając się w mieszkaniach. Wprowadzenie możliwości wizyt domowych miałoby przeciwdziałać takim praktykom – zwłaszcza w przypadkach, gdy cudzoziemiec nie współpracuje z władzami i może stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego lub narodowego.
Ścisłe warunki i ograniczenia czasowe
Wizyty domowe miałyby odbywać się wyłącznie między godziną 5:00 a 21:00 i tylko w obecności funkcjonariuszy Urzędu ds. Cudzoziemców. Ministerstwa ds. azylu i migracji oraz sprawiedliwości zapewniają, że każda interwencja będzie wymagała zgody sędziego śledczego.
Projekt zakłada, że warunkiem dopuszczalności takiego działania jest istnienie poważnych przesłanek wskazujących na zagrożenie porządku publicznego lub bezpieczeństwa narodowego. Do takich przesłanek zalicza się między innymi: przestępczość, powtarzające się zakłócanie porządku, fałszowanie dokumentów, radykalizację oraz powiązania z ekstremizmem.
W kontekście zagrożenia dla bezpieczeństwa państwa, projekt przewiduje szeroką interpretację – obejmującą m.in. działalność terrorystyczną, szpiegostwo czy naruszanie relacji międzynarodowych Belgii.
Silna krytyka ze strony organizacji i środowisk prawniczych
Projekt wzbudził zdecydowany sprzeciw ze strony organizacji zajmujących się prawami człowieka oraz przedstawicieli środowiska prawniczego. Sekretarz generalny Centrum Działań Laickich, Benoît Van der Meerschen, ocenił propozycję jako próbę zastraszenia migrantów oraz osób, które udzielają im pomocy. Zwrócił uwagę, że prawo do prywatności i nienaruszalności miejsca zamieszkania nie powinno być poświęcane ze względów politycznych.
Zastrzeżenia zgłosiło także Federalne Centrum Migracji Myria, wskazując na potencjalne naruszenia zasad konieczności i proporcjonalności. Organizacja przekazała swoje uwagi do gabinetu odpowiedzialnego za projekt.
Wątpliwości wyraziło również Stowarzyszenie Sędziów Śledczych. Jego współprzewodniczący, Jean-Louis Doyen, wyraził sprzeciw wobec wciągania sędziów śledczych w wykonywanie decyzji administracyjnych, podkreślając, że nie będą oni mieli realnej kontroli nad przebiegiem wizyty. Zwrócił również uwagę na ograniczone zasoby wymiaru sprawiedliwości i potrzebę skupienia się na sprawach priorytetowych, takich jak walka z handlem narkotykami.
Historia i ciągłość polityczna
Wizyty domowe w kontekście migracyjnym to temat, który powraca w belgijskiej polityce. Już w 2018 roku próbowano wprowadzić podobne rozwiązania za rządów koalicji szwedzkiej, jednak pomysł został porzucony po sprzeciwie ze strony części ówczesnej większości.
W 2023 roku Trybunał Konstytucyjny orzekł, że administracyjne wtargnięcie do mieszkania z użyciem siły stanowi naruszenie prawa do prywatności. Wskazał, że tego typu działania wymagają wyjątkowo ostrożnego podejścia i ścisłych gwarancji prawnych.
Obecna koalicja – podobnie jak ta z 2018 roku – składa się z partii N-VA, MR i CD&V, co pokazuje kontynuację pewnych kierunków politycznych w tej wrażliwej i budzącej silne emocje społecznej kwestii.