W belgijskiej Izbie Reprezentantów trwa dyskusja na temat odpowiedniego dress code’u dla parlamentarzystów. Ostatnie wydarzenie podczas debaty nad podatkiem od zysków kapitałowych ponownie rozbudziło pytania o to, czy politycy powinni prezentować się w sposób formalny, czy też mogą pozwolić sobie na bardziej swobodny styl.
Wymiana zdań między premierem a opozycją
Podczas czwartkowych obrad młody lider grupy parlamentarnej Vooruit, Oskar Seuntjens, cieszył się z osiągnięcia porozumienia w sprawie nowego podatku mającego dotknąć najbogatszych mieszkańców Belgii. W swoim wystąpieniu, ubrany w białą, pomiętą koszulę, żartobliwie stwierdził: „Panie premierze, jako historyk z pewnością jest pan potajemnie dumny z tego historycznego porozumienia. Powinienem był wyprasować koszulę na tę okazję!”
Premier Bart De Wever nie pozostawił tej uwagi bez odpowiedzi. W swojej ripoście nawiązał bezpośrednio do kwestii ubioru: „Nie należę do jednego procenta najbogatszych. Jestem synem kolejarza. W moim domu nauczono mnie przede wszystkim, jak prasować koszulę – i że można ją także wkładać do spodni, panie Seuntjens.”
Konserwatywne podejście Nowej Flamandzkiej Partii
Stanowisko premiera w kwestii ubioru nie jest przypadkowe. Były przewodniczący N-VA, znany z noszenia garniturów szytych na miarę przez Guy-Davida Lambrechtsa, przywiązuje ogromną wagę do każdego szczegółu swojego wizerunku. Ta dbałość o zewnętrzny wygląd stanowi odbicie jego konserwatywnych poglądów politycznych.
Peter De Roover, również z N-VA i przewodniczący Izby Reprezentantów, w rozmowie z mediami w lutym tego roku wyrażał podobne poglądy: „Parlament musi zachować pewną godność i minimum dekorum. Na początku XX wieku wszyscy deputowani nosili garnitury z krawatem. Dziś style się zmieniły, co odzwierciedla przemiany społeczne. Niektórzy wybrani przedstawiciele ubierają się bardziej swobodnie. Osobiście preferuję pewną uroczystość, ale nie będę narzucał sztywnych zasad.”
Ta skłonność do eleganckich, dopasowanych garniturów charakteryzuje również całe zespoły parlamentarne N-VA. Deputowani tej partii przykładają szczególną uwagę do wyboru tkanin, wzorów i kroju ubrań. Wizerunek, jaki przekazują, to obraz zamożnej, ale pracowitej klasy ekonomicznej. W ten sposób odróżniają się od partii lewicowych, które zazwyczaj wybierają bardziej nieformalne stroje.
Lewica ubiera się jak naród
Poprzez swój wygląd socjaliści i komuniści wydają się reprezentować bardziej popularne warstwy społeczne. Dwudziestosześcioletni Oskar Seuntjens stanowi doskonały przykład tej tendencji. Wiceprzewodniczący komisji ds. regulaminu pracy parlamentarnej często pojawia się w Izbie w koszulce.
W szeregach PTB nierzadko można zobaczyć deputowanych noszących skórzane kurtki. Trzeciego lipca deputowana Farah Jacquet z PTB pokazała poprzez sukienkę z częściowo odsłoniętymi plecami słynny tatuaż przedstawiający Che Guevarę.
Ciekawym przykładem jest też minister obrony Theo Francken z N-VA, który został zauważony w trampkach podczas wykonywania swoich obowiązków. To szczególnie ironiczne, biorąc pod uwagę, że gdy Ludivine Dedonder z PS pełniła funkcję minister obrony, Francken – wówczas jako deputowany N-VA – atakował ją za noszenie sportowych butów, twierdząc, że nie reprezentuje godnie tego stanowiska. Sama zainteresowana komentowała później kaustycznie: „Czy mój styl w końcu go zainspirował? Jak zawsze mówiłam, liczy się nie to, co nosimy, ale kim jesteśmy i co robimy.”
Międzynarodowe porównania
Dyskusje na temat dress code’u w parlamencie wykraczają poza granice Belgii. We Włoszech w 2023 roku konserwatywna większość walczyła o wprowadzenie formalnego dress code’u w Izbie Deputowanych. Opozycja gwałtownie protestowała, a sprawa fascynowała włoską prasę. Po długich debatach obowiązek noszenia krawata w parlamencie nie został ostatecznie przyjęty.
We Francji krawat jest obowiązkowy w Senacie, ale nie w Zgromadzeniu Narodowym, mimo starań niektórych partii. W Stanach Zjednoczonych Senat ostatecznie przyjął formalny dress code dla mężczyzn – marynarka, krawat i długie spodnie – po długiej debacie wywołanej między innymi tym, że senator demokratyczny John Fetterman często pojawiał się w szortach i bluzie z kapturem.
W szwajcarskim parlamencie regulamin Rady Narodowej nie zawiera żadnych szczegółowych przepisów dotyczących ubioru deputowanych. Wymaga się jednak przyjęcia odpowiedniego stroju, który nie narusza godności rady i nie zakłóca obrad. W Radzie Kantonów „mężczyźni muszą nosić co najmniej koszulę, marynarkę i krawat lub muszkę, kobiety zaś muszą nosić strój odpowiadający oficjalnemu charakterowi miejsca.”
Brak zmian w Belgii
Czy uwagę premiera De Wevera należy traktować jako zapowiedź parlamentarnej dyskusji nad dress code’em w Izbie? Peter De Roover odrzuca taką możliwość. „Pozostaję przy zdaniu, że eleganckie ubrania są preferowane, ale o gustach się nie dyskutuje” – odpowiada w poniedziałek przewodniczący Izby. „Dopóki istotne części ciała parlamentarnego są odpowiednio zakryte, powstrzymam się od jakichkolwiek komentarzy.”
Ta wymiana zdań w parlamencie pokazuje głębsze podziały polityczne w Belgii, gdzie różnice ideologiczne znajdują odbicie nawet w sposobie ubierania się przedstawicieli poszczególnych partii. Podczas gdy partie prawicowe i konserwatywne preferują formalny dress code jako symbol powagi i tradycji, partie lewicowe wybierają bardziej demokratyczny i przystępny styl, mający symbolizować bliskość z obywatelami.