Niedzielny finał Pucharu Belgii zakończył się nie tylko sportową rywalizacją, ale również falą przemocy o czym kilkukrotnie już informowaliśmy a której kulminacją był zorganizowany przemarsz kiboli Club Brugge przez dzielnice Molenbeek i Jette. Zdarzenia te wywołały falę oburzenia wśród lokalnych polityków i społeczności, doprowadzając do poważnych konfrontacji i licznych zatrzymań.
Przebieg zdarzeń i rasistowski charakter ataków
W niedzielne popołudnie, kilka godzin przed finałem Pucharu Belgii na stadionie Króla Baudouina, kilkudziesięciu zamaskowanych mężczyzn ubranych na czarno, identyfikowanych jako kibole z Brugii, przeszło przez dzielnice Molenbeek i Jette, dopuszczając się aktów przemocy o wyraźnie rasistowskim podłożu.
Jedną z ofiar był 73-letni Mouloud, właściciel sklepu Brico Ben przy ulicy Vanderstichelen, który został brutalnie zaatakowany we własnym lokalu. „Uderzyli mnie w głowę. Upadłem, a wtedy zaczęli mnie kopać, straciłem przytomność” – relacjonuje poszkodowany, który trafił do szpitala z poważnymi obrażeniami głowy.
Syn Moulouda, 22-letni Iliass, potwierdza rasistowski charakter ataku. Agresywni kibice krzyczeli „zabijemy was”, „wracajcie do swojego kraju” oraz inne rasistowskie hasła. W wyniku ataku młody mężczyzna doznał złamania żeber i poważnych obrażeń twarzy.
W innej części dzielnicy celem ataków stali się klienci lokalnej kawiarni. Według relacji właściciela lokalu, Hakima, pseudokibice wykrzykiwali islamofobiczne hasła i szczególnie agresywnie zachowywali się wobec kobiet noszących hidżab, na które spluwali.
Reakcja władz i służb
W odpowiedzi na przemoc ze strony kibiców Brugii, lokalna młodzież zorganizowała odwetowe ataki na fanów drużyny przyjezdnej, co doprowadziło do eskalacji konfliktu trwającego do późnych godzin nocnych. Najbardziej drastycznym incydentem był atak z użyciem broni palnej, w wyniku którego jeden z kibiców z Brugii został postrzelony w okolicy kostki na dworcu Midi około godziny 21:15.
Policja dokonała łącznie 61 zatrzymań administracyjnych i 2 zatrzymań sądowych, co wzbudziło kontrowersje wśród niektórych przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości, kwestionujących skuteczność odpowiedzi policyjnej na incydenty. Kilkunastu funkcjonariuszy odniosło lekkie obrażenia podczas interwencji.
Pytania o zapobieganie przemocy
Władze Brukseli stoją przed pytaniem, jak mogło dojść do sytuacji, w której kilkudziesięciu kiboli swobodnie przemieszczało się pieszo przez centrum miasta. Gabinet burmistrza Philippe Close’a wyjaśnia, że policja rekomendowała kibicom korzystanie z metra jako najszybszego środka transportu. Jednak po incydentach na stacji Sainte-Catherine, część fanów zdecydowała się kontynuować podróż pieszo.
„Nie mieliśmy podstaw prawnych, by zabronić tego przemarszu” – tłumaczy przedstawiciel gabinetu Close’a, dodając: „Prawdziwym pytaniem jest, jak możliwe, że osoby o takim profilu przybyły do Brukseli bez uprzedzenia odpowiednich służb. Władze flamandzkie powinny nas ostrzec.”
Polityczne następstwa
W reakcji na niedzielne wydarzenia, władze Brukseli oraz gmin Molenbeek i Jette jednogłośnie potępiły przemoc i jej rasistowski charakter. Burmistrz Brukseli Philippe Close domaga się dożywotniego zakazu stadionowego dla sprawców, podkreślając, że „Bruksela jest miastem otwartym i dumnym ze swojej różnorodności”.
W międzyczasie Club Brugge wydał oficjalne oświadczenie potępiające incydenty, jednak władze lokalne oczekują bardziej zdecydowanych działań ze strony klubu w kontekście kontroli środowisk pseudokibiców.
Niedzielne zdarzenia uwypuklają głębsze problemy społeczne i napięcia etniczne, które w kontekście wydarzeń sportowych mogą przerodzić się w niebezpieczne konfrontacje, wymagające systemowych rozwiązań wykraczających poza doraźne działania policyjne.