Przewodniczący parlamentu Federacji Walonia-Bruksela, Benoit Dispa, twierdzi, że nazwa FWB powinna funkcjonować jako element łączący, nie wykluczający. Sytuacja ma znamiona kontrowersji wspólnotowej, z charakterystycznym dla niej elementem prowokacji, choć oficjalnie zaprzecza się takiemu ujęciu. W odpowiedzi na skargę deputowanego z Vlaams Belang dotyczącą określenia „Federacja Walonia-Bruksela”, w którym dopatrzył się on dążenia do przekształcenia stolicy w region wyłącznie francuskojęzyczny, Bart De Wever przyznał mu słuszność. Planuje obecnie zwrócić się do instytucji federalnych o przywrócenie terminu „wspólnota francuska” zamiast „Federacja Walonia-Bruksela” – nazwy stosowanej od 2011 roku przez organizację zarządzającą sprawami wspólnotowymi w gminach walońskich (z wyjątkiem regionów niemieckojęzycznych) oraz brukselskich (przynajmniej w odniesieniu do instytucji francuskojęzycznych).
„Dyskusja o nazewnictwie instytucji nie jest szczególnie istotna” – skomentował przewodniczący parlamentu FWB, Benoit Dispa (Les Engagés). „Nieważne, czy określa się nas mianem wspólnoty, czy terminem, który sami wybraliśmy. Koncepcja Federacji Walonia-Bruksela powinna być interpretowana jako pomost między Walonią a Brukselą, jako sposób wzmocnienia tej więzi, a nie jako wykluczenie pozostałych części Belgii. Nie kwestionujemy obecności flamandzkiej na Brukseli. Działamy zgodnie z zasadami federalizmu opartego na jedności i współpracy” – uzupełnił Benoit Dispa.
Zapytany, czy ta wypowiedź nosi znamiona sporu wspólnotowego, Dispa odpowiedział z wyraźną powściągliwością. „Niewątpliwie w pytaniu deputowanego z Vlaams Belang pobrzmiewa nuta konfliktu wspólnotowego, jednak jestem przekonany, że Bart De Wever powróci do swojej roli premiera”. To prawdziwie dyplomatyczny język przedstawiciela koalicji rządzącej.