Stowarzyszenia sąsiedzkie w regionie stołecznym Brukseli apelują o pilne i zdecydowane działania mające na celu walkę z przemocą związaną z handlem narkotykami. Ich wezwanie jest reakcją na strzały oddane w środę rano w pobliżu stacji metra Clémenceau w Anderlechcie.
Jednym z głównych głosów w tej sprawie jest Triangle 1070, organizacja działająca w Anderlechcie. Członkowie tego stowarzyszenia krytykują, jak to określają, „politykę tolerancji” prowadzoną przez władze gminne. Według nich skutkuje ona tym, że wiele ulic, parków i dzielnic zmaga się z problemem nieporządku, handlu narkotykami i przemocy.
Goedele Desmet, przedstawicielka Triangle 1070, podkreśla, że w niektórych częściach Anderlechtu handel narkotykami oraz przemoc stały się codziennością, głównie z powodu braku odpowiedniej kontroli. Wskazuje na szczególnie dotknięte tym problemem obszary, takie jak Cureghem, Peterbos i Aumale.
Podobne stanowisko zajmuje Eric Vandezande, reprezentujący „40 Comités” – organizację zrzeszającą lokalne stowarzyszenia sąsiedzkie. Jego zdaniem konieczne jest zwiększenie wysiłków w celu rozwiązania problemu handlu narkotykami. Krytykuje przy tym nie tylko władze lokalne, ale również instytucje regionalne, które – według niego – nie podjęły wystarczających działań mimo wcześniejszych apeli społecznych. „Od 2023 roku zwracamy na to uwagę, ale do tej pory niewiele zrobiono” – podkreśla Vandezande.
Zwraca on również uwagę na szerszy kontekst problemu. W jego opinii wielu mieszkańców Brukseli żyje bez perspektyw na przyszłość, co często jest efektem nieskutecznej polityki migracyjnej. „Ludzie są wypychani na margines społeczeństwa i wpadają w uzależnienia. Jak można temu zaradzić? To pytanie, którego się nie zadaje. Problem Brukseli ma w dużej mierze charakter społeczny” – podsumowuje.
Apel stowarzyszeń sąsiedzkich wskazuje na rosnącą frustrację mieszkańców, którzy domagają się konkretnych działań i skutecznej strategii w walce z narastającym problemem handlu narkotykami i związanej z nim przemocy.