1 stycznia 2025 r. Bułgaria stanie się dwudziestym pierwszym państwem strefy euro, niemal dwadzieścia lat po przystąpieniu do Unii Europejskiej. Wejście do unii walutowej odbywa się jednak w wyjątkowo napiętej atmosferze. Społeczeństwo jest głęboko podzielone w sprawie rezygnacji z lewa, narodowej waluty funkcjonującej nieprzerwanie od 1881 r. Procesowi temu towarzyszy poważny kryzys polityczny oraz fala protestów, które doprowadziły do upadku rządu. Choć Komisja Europejska przedstawia optymistyczne prognozy, wielu mieszkańców obawia się wzrostu cen żywności i podstawowych produktów.
Bruksela obiecuje impuls gospodarczy
Komisja Europejska przekonuje, że przyjęcie euro przyniesie Bułgarii wyraźne korzyści ekonomiczne. Przewodnicząca Ursula von der Leyen zapowiedziała wzmocnienie gospodarki dzięki większej wymianie handlowej, napływowi inwestycji zagranicznych oraz łatwiejszemu dostępowi do kredytów. W dłuższej perspektywie ma to sprzyjać tworzeniu nowych miejsc pracy i wzrostowi poziomu życia.
Komisarz ds. gospodarki Valdis Dombrovskis, podczas wizyty w Sofii, podkreślał, że znaczenie euro wykracza poza samą sferę finansową. W jego ocenie, w obliczu globalnych napięć gospodarczych i konfliktów zbrojnych, członkostwo w strefie euro ma wzmocnić pozycję Bułgarii i dać jej większy wpływ na przyszły kierunek rozwoju Europy.
Społeczeństwo niemal po równo podzielone
Optymizm instytucji unijnych nie znajduje jednak pełnego odzwierciedlenia w nastrojach społecznych. Badania opinii publicznej pokazują, że Bułgarzy są niemal po równo podzieleni na zwolenników i przeciwników przyjęcia euro. Podział ten w dużej mierze pokrywa się z różnicami w podejściu do wojny w Ukrainie i kierunku polityki zagranicznej kraju.
Najsilniejszym przeciwnikiem euro pozostaje skrajna prawica, w szczególności partia Wazrażdane, będąca obecnie trzecią siłą polityczną w Bułgarii. Sceptyczne stanowisko prezentuje także prezydent Rumen Radew, znany z prorosyjskich wypowiedzi. Bułgaria pozostaje najbiedniejszym państwem Unii Europejskiej i jednym z najbardziej nierównych społecznie, a inflacja na poziomie około 5 procent jest dwukrotnie wyższa niż średnia unijna. To właśnie te czynniki wzmacniają obawy przed podwyżkami cen po wprowadzeniu euro.
Dezinformacja i eskalacja napięć
Niepokój społeczny jest dodatkowo podsycany przez kampanie dezinformacyjne krążące w internecie. Dziennikarskie śledztwa wskazują, że istotną rolę w ich rozpowszechnianiu odgrywają rosyjskie kanały wpływu, których celem jest podważenie zaufania do wspólnej waluty. W ostatnich miesiącach doszło do kilku dużych demonstracji przeciwko euro, z których jedna zakończyła się zniszczeniem biura przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Sofii. Napięcia przeniosły się nawet na salę parlamentarną, gdzie dochodziło do ostrych sporów między zwolennikami i przeciwnikami reformy.
Lew, do którego Bułgarzy są silnie przywiązani, ma długą historię. Od 1997 r. jego kurs był sztywno powiązany najpierw z marką niemiecką, a następnie z euro, co przez lata zapewniało stabilność waluty i ograniczało wahania cen.
Działania uspokajające ze strony władz
W odpowiedzi na obawy społeczne państwo uruchomiło kampanię informacyjną pod hasłem „Euro nadchodzi”. Wprowadzono również program „Uczciwy handlowiec”, który ma umożliwić konsumentom rozpoznanie sklepów i punktów usługowych deklarujących brak podwyżek cen po 1 stycznia 2026 r. Powołano także specjalne organy nadzorcze odpowiedzialne za monitorowanie rynku i reagowanie na nieuzasadnione wzrosty cen.
Euro w czasie politycznego chaosu
Całej transformacji walutowej towarzyszy wyjątkowa niestabilność polityczna. Bułgaria wchodzi do strefy euro w momencie, gdy kraj nie ma urzędującego rządu. 12 grudnia ubiegłego roku krucha koalicja proeuropejska kierowana przez Rossena Żelazkowa podała się do dymisji po kilku tygodniach masowych protestów. Jej zadaniem miało być właśnie zapewnienie stabilności potrzebnej do przeprowadzenia zmiany waluty.
Bezpośrednim impulsem do demonstracji było uchwalenie oszczędnościowego budżetu, przygotowanego już z myślą o euro, który zakładał podwyżki podatków i opłat. W tle narastała jednak głębsza frustracja wobec elit politycznych, oskarżanych o korupcję i przerzucanie kosztów kryzysu na najuboższych. Ważną rolę w mobilizacji protestujących odegrały media społecznościowe oraz influencerzy, którzy po raz pierwszy tak wyraźnie wpłynęli na aktywizację młodego pokolenia.
Wobec braku stabilnej większości parlamentarnej Bułgaria przygotowuje się do kolejnych przedterminowych wyborów wiosną. Będą to już ósme wybory parlamentarne w ciągu nieco ponad pięciu lat. Skrajna prawica może spróbować wykorzystać temat euro w kampanii wyborczej, zwłaszcza jeśli w najbliższych miesiącach siła nabywcza mieszkańców faktycznie zacznie spadać.