Brytyjski dziennik The Telegraph opublikował nietypowe zestawienie najbardziej przecenianych atrakcji turystycznych w Europie. Na szóstej pozycji rankingu znalazł się jeden z najbardziej rozpoznawalnych symboli Belgii – brukselski Manneken Pis. Autorem krytycznego artykułu jest Rob Crossan, który nie szczędził złośliwych uwag pod adresem słynnej fontanny przedstawiającej sikającego chłopca. Zestawienie ma jednak wyraźnie subiektywny charakter i nie musi odzwierciedlać opinii większości turystów.
Krytyczna ocena Manneken Pis
Zdaniem autora rankingu figlarna mina posążku ani imponująca kolekcja kostiumów nie rekompensują rozczarowania, jakie ma odczuwać wielu odwiedzających. Rob Crossan zwrócił uwagę przede wszystkim na niewielkie rozmiary rzeźby, która mierzy około półtora metra. Opisał typową scenę rozgrywającą się przy fontannie – tłumy turystów, głównie ze Stanów Zjednoczonych, fotografujące figurkę przyozdobioną w piłkarskie szaliki i zachwycone tym, co określił jako kiczowatą maskotkę.
Dziennikarz ironizował, że podobny efekt można osiągnąć, podłączając wąż ogrodowy do krasnala w przydomowym ogródku, oszczędzając w ten sposób podróż do Brukseli. W jednej z najbardziej uszczypliwych uwag zasugerował również, że rezygnując z wizyty w belgijskiej stolicy, turyści zaoszczędzą na bilecie Eurostar i unikną spotkania z Tintinem.
Balkon Julii na czele rankingu
Manneken Pis nie znalazł się jednak na szczycie zestawienia. Pierwsze miejsce przypadło słynnemu balkonowi Julii w Weronie. Crossan zakwestionował romantyczny mit związany z tym miejscem, przypominając, że balkon powstał około 300 lat po śmierci Williama Shakespeare’a i nie mógł mieć żadnego związku z inspiracją do napisania tragedii „Romeo i Julia”. Sam balkon dobudowano do budynku dopiero w latach 30. XX wieku, a rzeźbę Julii ustawiono pod nim w latach 70., głównie z myślą o przyciągnięciu turystów.
W odpowiedzi na problem nadmiernej liczby odwiedzających władze Werony zdecydowały się w tym miesiącu na wprowadzenie opłaty w wysokości 12 euro za możliwość podejścia do balkonu.
Krytyka również pod adresem brytyjskich atrakcji
Autor rankingu nie oszczędził także atrakcji we własnym kraju. Drugie miejsce zajął Leicester Square w londyńskim West Endzie. Crossan odradza turystom wizytę na tym placu, porównując jego atmosferę do wizji Las Vegas zarządzanego przez szefa tanich linii lotniczych Ryanair Michaela O’Leary’ego.
Trzecie miejsce w zestawieniu najbardziej rozczarowujących atrakcji przypadło islandzkiemu Blue Lagoon. Według dziennikarza słynne geotermalne spa bardziej przypomina zatłoczony hol lotniskowy z mętną wodą niż nordycki azyl relaksu. Autor określił to miejsce jako „ludzką zupę”, co stoi w sprzeczności z wizerunkiem spokojnego i ekskluzywnego kurortu.
Subiektywny ranking a znaczenie symboli
The Telegraph podkreśla, że ranking ma charakter wyłącznie opiniotwórczy. W zestawieniu znalazły się również inne ikony europejskiej turystyki, takie jak Mona Lisa w paryskim Luwrze czy Mała Syrenka w Kopenhadze. Każda z tych atrakcji wywołuje skrajne emocje, a odbiór zależy w dużej mierze od indywidualnych oczekiwań zwiedzających.
Manneken Pis, mimo skromnych rozmiarów i prostej formy, pozostaje jednym z najbardziej rozpoznawalnych symboli Belgii. Od wieków stanowi element tożsamości Brukseli i niezmiennie budzi ciekawość oraz uśmiech wśród odwiedzających, niezależnie od krytycznych ocen zagranicznych komentatorów.