Najnowsza analiza sektorowa przeprowadzona na zlecenie organizacji branżowej Buurtsuper przez firmę doradczą Serunt pokazuje, że 18 procent sklepów osiedlowych w Belgii generuje straty finansowe. Choć w porównaniu z poprzednimi latami sytuacja uległa pewnej poprawie, przedstawiciele sektora ostrzegają przed poważnymi konsekwencjami trwającej debaty nad utworzeniem jednolitego komitetu parytetowego dla wszystkich supermarketów.
Poprawa względem 2022 r., ale problemy pozostają
Od 2015 r. Buurtsuper.be co roku zleca szczegółową analizę bilansów finansowych 518 niezależnych supermarketów. Z najnowszego raportu wynika, że w 2024 r. średni zysk netto sklepu osiedlowego wyniósł około 100 000 euro. Jednocześnie niemal co piąta placówka – dokładnie 18 procent – zakończyła rok na minusie.
Jest to wynik wyraźnie lepszy niż w 2022 r., kiedy straty notowało aż 28 procent takich sklepów. Mimo to przedstawiciele branży dalecy są od optymizmu. „Sytuacja poprawiła się w porównaniu z ostatnimi latami, ale wciąż budzi duży niepokój” – podkreśla Luc Ardies, dyrektor generalny Buurtsuper, w rozmowie z dziennikiem GVA. Jego zdaniem główną przyczyną poprawy była stabilizacja inflacji po okresie gwałtownych podwyżek kosztów energii i wynagrodzeń. Jednocześnie zaznacza, że liczba sklepów osiedlowych w trudnej sytuacji finansowej pozostaje bardzo wysoka.
Przyczyny strukturalne i ograniczona elastyczność
Branża wskazuje na dwa zasadnicze źródła problemów finansowych niezależnych supermarketów. Pierwszym z nich jest niewystarczające przekazywanie przez duże sieci dystrybucyjne korzyści wynikających z zakupów hurtowych. Drugim – obowiązek udziału w ogólnokrajowych akcjach promocyjnych, który ogranicza możliwość dostosowania oferty do specyfiki lokalnego rynku.
Mimo tych ograniczeń większość sklepów osiedlowych pozostaje rentowna. Ponad osiem na dziesięć analizowanych placówek osiąga dodatni wynik finansowy. Wielu przedsiębiorców, którzy w ostatnich latach przejęli sklepy wcześniej zarządzane bezpośrednio przez centrale – w tym część placówek sieci Delhaize – deklaruje poprawę wyników po zmianie modelu zarządzania.
Właściciele wskazują przede wszystkim na lepsze dopasowanie asortymentu do lokalnych potrzeb, zwłaszcza w segmencie produktów świeżych, co pozwala ograniczyć straty i marnowanie żywności. Dodatkowym czynnikiem sprzyjającym rentowności są niedzielne otwarcia oraz niższe koszty pracy. Nowo zatrudnieni pracownicy w sklepach osiedlowych zarabiają średnio o około 30 procent mniej niż w placówkach prowadzonych bezpośrednio przez duże sieci, takie jak Colruyt, Carrefour, Aldi czy Lidl.
Obawy przed jednolitym komitetem parytetowym
Największe zaniepokojenie wśród właścicieli sklepów osiedlowych budzi jednak pomysł utworzenia jednolitego komitetu parytetowego dla całego sektora supermarketów. Związki zawodowe oraz sieć Colruyt opowiadają się za ujednoliceniem zasad wynagradzania i systemów premii pomiędzy niezależnymi sklepami a dużymi sieciami. W założeniu miałoby to ułatwić dużym graczom konkurowanie oraz umożliwić szersze otwieranie placówek w niedziele.
Obecnie właśnie koszty pracy stanowią dla dużych sieci istotną barierę przy niedzielnym handlu. Premia za pracę w niedzielę może sięgać nawet 200 procent podstawowej stawki, co znacząco obciąża budżety takich sklepów.
„Gdyby doszło do ujednolicenia komitetu parytetowego i koszty pracy w supermarketach osiedlowych wzrosły o 30 procent, połowa z nich stałaby się nierentowna” – ostrzega Luc Ardies. „Taki model nie byłby ekonomicznie do utrzymania”.
Dyrektor Buurtsuper podkreśla jednocześnie, że wyrównanie statusu pracowników nie jest warunkiem koniecznym do otwierania sklepów w niedziele. Przypomina, że w 2025 r. sieci Okay i Carrefour zawarły porozumienia ze związkami zawodowymi, które umożliwią otwarcie wszystkich ich placówek w niedziele od 2026 r., przy premii wynoszącej 50 procent. Zdaniem Ardiesa pokazuje to, że istnieją rozwiązania kompromisowe, które nie zagrażają równowadze ekonomicznej sklepów osiedlowych.