Stany Zjednoczone wprowadziły zakaz wjazdu wobec byłego eurokomisarza Thierry’ego Bretona oraz czworga innych Europejczyków zaangażowanych w walkę z dezinformacją i mową nienawiści w internecie. Zdaniem profesora polityki europejskiej Hendrika Vosa z Uniwersytetu w Gandawie decyzja ta jest wyrazem narastającej frustracji administracji Trumpa wobec europejskich regulacji cyfrowych. Ekspert podkreśla, że wbrew narracji Waszyngtonu nie ma to nic wspólnego z cenzurą. Jak zauważa, zakaz wjazdu jest zazwyczaj stosowany wobec przedstawicieli państw zbójeckich, a teraz sięga się po niego wobec byłych decydentów politycznych i działaczy organizacji pozarządowych.
Rosnące napięcia wokół europejskich przepisów
Europejskie regulacje dotyczące platform technologicznych od dłuższego czasu budzą irytację po stronie amerykańskiej. Według profesora Vosa Stany Zjednoczone nie są w stanie skłonić Europy do ich złagodzenia, a obecna decyzja to kolejna próba wywarcia presji politycznej.
Oprócz Thierry’ego Bretona zakazem wjazdu objęto Clare Melford z Global Disinformation Index, Imrana Ahmeda z Center for Countering Digital Hate oraz Annę-Lenę von Hodenberg i Josephine Ballon z niemieckiej organizacji HateAid. Administracja Trumpa zarzuca im cenzurowanie platform społecznościowych i tłumienie określonych opinii. Zarzuty te budzą zdziwienie, ponieważ wymienione osoby od lat koncentrują się na zwalczaniu dezinformacji i mowy nienawiści oraz opowiadają się za wzmocnieniem ochrony nieletnich i prywatności użytkowników.
Digital Services Act w centrum sporu
Jednym z efektów tej działalności było przyjęcie przez Unię Europejską aktu o usługach cyfrowych, który nakłada na największe platformy internetowe obowiązki w zakresie przeciwdziałania dezinformacji, manipulacjom wyborczym i mowie nienawiści. Niewywiązywanie się z tych zobowiązań może skutkować wysokimi karami finansowymi.
Przepisy te uderzyły już w konkretne podmioty. Na początku grudnia platforma X została ukarana grzywną w wysokości 120 milionów euro za naruszenie europejskich zasad moderowania treści. Jak ocenia profesor Vos, to właśnie te regulacje są dla Amerykanów szczególnie problematyczne. Nie mogą sobie pozwolić na opuszczenie europejskiego rynku, dlatego sięgają po działania odwetowe o charakterze politycznym.
Eskalacja napięć między USA a Europą
Zakaz wjazdu wpisuje się w serię wcześniejszych ostrzeżeń i sygnałów wysyłanych przez Waszyngton. Zdaniem eksperta decyzja ta oznacza wyraźną eskalację i tak już napiętych relacji transatlantyckich. Pogorszenie stosunków było widoczne już na początku grudnia podczas prezentacji amerykańskiej strategii bezpieczeństwa narodowego, w której Europa została przedstawiona jako partner mogący liczyć na ograniczone wsparcie USA.
Działania te zbiegają się w czasie z trudnymi negocjacjami pokojowymi między Ukrainą a Rosją oraz ze wzrostem napięć wokół Grenlandii po mianowaniu amerykańskiego specjalnego wysłannika na wyspę należącą do Danii.
Decyzja o charakterze precedensowym
Profesor Vos zwraca uwagę, że zakazy wjazdu tego typu były dotąd zarezerwowane dla wyjątkowych przypadków, związanych z masowymi naruszeniami praw człowieka lub poważną korupcją. W przeszłości dotyczyły one między innymi wysokich rangą przedstawicieli Chin czy byłego prezydenta Gambii.
Zastosowanie tych samych przepisów imigracyjnych wobec europejskich sojuszników jest, zdaniem eksperta, niezwykle niepokojące. Ostrzega on, że dziś chodzi o byłego eurokomisarza, ale w przyszłości podobne środki mogą zostać użyte wobec osób pełniących obecnie funkcje w instytucjach unijnych.
Europa silniejsza, niż się wydaje
Jednocześnie reakcja Waszyngtonu ma według profesora Vosa dowodzić, że Europa dysponuje realną siłą polityczną. Gdyby tak nie było, Stany Zjednoczone nie reagowałyby w tak zdecydowany sposób. Ekspert wątpi, by amerykańskie sankcje przyniosły oczekiwany efekt.
Jego zdaniem w Europie działania te wywołają przede wszystkim oburzenie i mogą wzmocnić determinację do obrony surowych regulacji cyfrowych, które zostały przyjęte po długich debatach i uzyskały poparcie państw członkowskich. Europa, jak podkreśla Vos, stoi za tymi przepisami i nie zamierza z nich rezygnować.