Stefanie Sander, 42-letnia pielęgniarka środowiskowa z Houthulst we Flandrii Zachodniej, nie opuści aresztu przed świętami Bożego Narodzenia. Choć sąd w Brugii dopuścił możliwość zastosowania dozoru elektronicznego, prokuratura pracy wniosła odwołanie od tej decyzji. Kobieta, będąca jednocześnie radną gminy z ramienia skrajnie prawicowego Vlaams Belang, pozostaje pozbawiona wolności w związku z zarzutami oszustwa na wielomilionową skalę w systemie ubezpieczeń zdrowotnych.
Rodzina pod presją, kariera zakończona
Obrońca oskarżonej, mecenas Kris Vincke, od kilku tygodni zabiega o to, by jego klientka mogła opuścić areszt i oczekiwać na proces w domu, objęta dozorem elektronicznym. Prawnik wskazuje na poważne konsekwencje psychiczne, jakie sprawa wywarła zarówno na samej Sander, jak i na jej najbliższych. Przeszukania domu oraz ogromne zainteresowanie mediów miały doprowadzić ją do załamania – przekonuje adwokat, dodając, że liczy na zapewnienie klientce choćby minimalnego spokoju. Mecenas Vincke podkreśla również, że 42-latka ma pełną świadomość, iż jej kariera zawodowa w pielęgniarstwie dobiegła końca.
Prokuratura pracy pozostaje jednak nieugięta. Wniesione odwołanie oznacza, że sprawa trafi przed izbę oskarżeń w Gandawie, która podejmie ostateczną decyzję. Na rozstrzygnięcie trzeba będzie poczekać co najmniej dwa tygodnie, co oznacza, że Stefanie Sander spędzi cały okres świąteczny w areszcie.
Spektakularna akcja służb w połowie listopada
Do zatrzymania pielęgniarki doszło 17 listopada w ramach szeroko zakrojonego śledztwa prowadzonego przez zachodnioflamandzki oddział prokuratury pracy w Gandawie. Śledczy od dłuższego czasu analizowali nieprawidłowości w rozliczeniach samozatrudnionych pielęgniarek środowiskowych działających w regionie. Akcję koordynował sędzia śledczy z Brugii, a w przeszukaniach uczestniczyli funkcjonariusze federalnej policji kryminalnej Flandrii Zachodniej oraz inspektorzy INAMI/RIZIV – Narodowego Instytutu Ubezpieczeń Zdrowotnych i Rentowych.
Podczas operacji w rejonie Houthulst zatrzymano nie tylko Stefanie Sander, lecz także jej matkę, partnera życiowego oraz jedną ze współpracownic. Zabezpieczone mienie wskazuje na ogromną skalę podejrzanego procederu: śledczy zajęli jedenaście luksusowych samochodów, sześć motocykli, kosztowności, nieruchomości oraz znaczne ilości gotówki.
Po przesłuchaniach radna Vlaams Belang oraz jej partner zostali doprowadzeni przed sędziego śledczego. Sander trafiła do aresztu tymczasowego, natomiast jej partner został zwolniony przy zastosowaniu środków zapobiegawczych.
Mechanizm oszustwa i jego skala
Prokuratura pracy zarzuca 42-latce systematyczne fałszowanie dokumentacji dotyczącej wykonywanych świadczeń. W belgijskim systemie ochrony zdrowia pielęgniarki środowiskowe prowadzące własną działalność samodzielnie zgłaszają do INAMI/RIZIV wykonane usługi, a następnie otrzymują zwrot kosztów za pośrednictwem kasy chorych pacjenta. Wielu podopiecznych korzysta z systemu płatnika trzeciego, co oznacza, że nie ponoszą oni żadnych kosztów lub płacą jedynie niewielką dopłatę, natomiast pozostała część trafia bezpośrednio z kasy chorych na konto pielęgniarki.
Według ustaleń śledczych Sander miała zgłaszać świadczenia, które w rzeczywistości nie zostały wykonane, a także zawyżać zakres faktycznie zrealizowanych usług. W szczytowym okresie deklarowała obsługę nawet dziewięćdziesięciu pacjentów dziennie, twierdząc przy tym, że pracowała od 4:30 rano do 23:00 wieczorem. W efekcie tych praktyk miała bezprawnie uzyskać miliony euro.
INAMI/RIZIV już wcześniej zobowiązał kobietę do zwrotu 1,7 miliona euro w związku z nieprawidłowościami wykrytymi w poprzednich latach. Sama oskarżona miała zeznać, że podczas niedawnych kontroli przeprowadzanych przez kasy chorych nie zgłaszano jej żadnych zastrzeżeń co do rozliczeń. Jej obrońca odmawia jednak ujawniania szczegółów linii obrony, zapowiadając, że stanowisko klientki zostanie przedstawione podczas kolejnych przesłuchań.
Zagrożenie dla systemu zabezpieczeń społecznych
Audytor pracy Filiep De Ketelaere nie kryje oburzenia skalą wykrytych nadużyć. Jak podkreśla, deklarowanie niewykonanych świadczeń i pobieranie za nie środków z kas chorych stanowi oszustwo społeczne, które uderza w całe społeczeństwo. Tego rodzaju praktyki podważają fundamenty belgijskiego systemu zabezpieczeń społecznych i dodatkowo obciążają już napięty budżet państwa opiekuńczego. Z tego względu – jak zaznacza – zdecydowane przeciwdziałanie takim nadużyciom jest absolutnie konieczne.
Śledztwo w sprawie nadal trwa. Prokuratura planuje przesłuchać pacjentów figurujących w dokumentacji prowadzonej przez 42-latkę, aby ustalić, które z deklarowanych wizyt faktycznie miały miejsce.