Władze Kortrijk wprowadziły tymczasowy zakaz organizowania większych zgromadzeń w budynku przy Moorseelsestraat, wykorzystywanym przez afgańską społeczność jako dom modlitwy. Decyzja zapadła po kontroli straży pożarnej, która wykazała, że obiekt w obecnym stanie nie spełnia wymogów bezpieczeństwa dla tego rodzaju działalności. Dodatkowo użytkownicy budynku nie złożyli dotąd formalnego wniosku o zmianę jego przeznaczenia z funkcji mieszkalno-handlowej na miejsce zgromadzeń.
Budynek od miesięcy pod obserwacją służb miejskich
Jak wyjaśnia Hannelore Vanhoenacker, radna odpowiedzialna za planowanie przestrzenne z ugrupowania Team Burgemeester Kortrijk, obiekt znajduje się pod nadzorem miasta od początku roku. Budynek figurował na miejskiej liście pustostanów, co zwróciło uwagę służb. Pierwsza kontrola miała miejsce w marcu, a kolejne były powtarzane w następnych miesiącach. Najemców informowano o konieczności uzyskania zgody na zmianę funkcji budynku, co zapoczątkowało wstępne rozmowy administracyjne.
W toku procedury miasto zwróciło się o opinie do straży pożarnej, służb ds. mobilności oraz policji. Z przygotowanych ekspertyz wynika, że w aktualnym stanie obiekt nie może bezpiecznie przyjmować zgromadzeń liczących więcej niż 50 osób. Ponieważ jednak stowarzyszenie deklarowało organizowanie spotkań w grupach 10–15 osób, burmistrz zdecydował o czasowym ograniczeniu liczby uczestników właśnie do tego poziomu, do momentu złożenia i rozpatrzenia formalnego wniosku o zmianę przeznaczenia.
Brak podstaw do zarzutów o dyskryminację
Radna Vanhoenacker podkreśla, że decyzja nie ma charakteru dyskryminacyjnego i nie jest związana z religijnym charakterem spotkań. Służby urbanistyczne mają obowiązek respektować prawa człowieka, w tym wolność zrzeszania się i swobodę praktyk religijnych. Kwestie te nie podlegają jednak ocenie w postępowaniu administracyjnym dotyczącym bezpieczeństwa i przeznaczenia budynku.
Spór polityczny wokół decyzji miasta
Na początku grudnia partia Vlaams Belang złożyła na policji zawiadomienie dotyczące tego, co określiła jako nielegalny meczet. Przedstawiciele ugrupowania twierdzą, że dopiero ich interwencja skłoniła miasto do podjęcia realnych działań. Władze Kortrijk zdecydowanie temu zaprzeczają. Jak wskazuje Vanhoenacker, pierwsza kontrola obiektu odbyła się już 24 marca, na długo przed zgłoszeniem ze strony skrajnej prawicy.
Radna odniosła się również do zarzutów o opieszałość procedury. Jej zdaniem zmiana funkcji budynku nie jest procesem, który można przeprowadzić w ciągu kilku dni. Standardem są wstępne konsultacje, a od marca trwała intensywna wymiana korespondencji między miastem a stowarzyszeniem. Teraz kolejny krok należy do użytkowników obiektu, którzy muszą złożyć formalny wniosek. Dopiero wtedy władze będą mogły wydać oficjalną decyzję, w której bezpieczeństwo pozostanie jednym z kluczowych kryteriów.