Premier Belgii Bart De Wever stanie w czwartek rano przed komisją ds. europejskich w parlamencie federalnym, by uzyskać mandat negocjacyjny przed nadchodzącym szczytem Rady Europejskiej. W sporze o los zamrożonych rosyjskich aktywów znajdujących się w Belgii lider N-VA może liczyć nie tylko na wsparcie koalicji rządowej, lecz także szerokiej opozycji – od socjalistów z PS, przez ekologów z Ecolo, po radykalnie lewicowy PTB. To rzadki przypadek niemal pełnej jednomyślności na zazwyczaj silnie podzielonej belgijskiej scenie politycznej.
Stawka negocjacji jest wysoka. Znaczna część państw Unii Europejskiej, zachęcana przez Komisję Europejską pod przewodnictwem Ursuli von der Leyen, opowiada się za przejęciem zamrożonych w Belgii rosyjskich aktywów, przede wszystkim w celu finansowania wysiłku obronnego Ukrainy oraz jej przyszłej odbudowy. Bart De Wever przyjął jednak ostrożną linię. Nie wyklucza takiego rozwiązania, ale domaga się twardych gwarancji od europejskich partnerów, tak aby ewentualne ryzyko finansowe zostało rozłożone solidarnie na wszystkie państwa członkowskie.
Premier mówi „w imieniu wszystkich”
Podczas niedawnej debaty w Izbie Reprezentantów De Wever stwierdził, że wypowiada się „w imieniu wszystkich” posłów obecnych na sali. Ta deklaracja nie była pozbawiona podstaw. Partie tworzące koalicję Arizona jednoznacznie popierają premiera oraz ministra spraw zagranicznych Maxime’a Prévota z partii Les Engagés, odpowiedzialnego za prowadzenie negocjacji na szczeblu europejskim.
Co jednak wyjątkowe, szef rządu może tym razem liczyć także na wsparcie ugrupowań opozycyjnych. Choć zgłaszają one różnego rodzaju zastrzeżenia, żadne z nich nie ma charakteru zaporowego. Jak podkreślają przedstawiciele obozu rządzącego, w gruncie rzeczy wszystkie partie akceptują linię, którą premier zamierza prezentować w rozmowach z partnerami z UE, nawet jeśli kierują się przy tym odmiennymi motywacjami.
Socjaliści krytykują, ale nie torpedują
Relacje z Partią Socjalistyczną pozostają jednak napięte. Miesiąc temu, gdy De Wever publicznie wyraził sceptycyzm wobec konfiskaty rosyjskich aktywów, przewodniczący PS Paul Magnette zareagował ostrą krytyką w mediach społecznościowych, nazywając belgijskiego premiera „nowym europejskim Orbánem” i mówiąc o „kolejnym wstydzie dla Belgii na arenie międzynarodowej”.
Oficjalne stanowisko socjalistów jest dziś bardziej wyważone. PS uznaje za zasadne, by zamrożone w Europie rosyjskie aktywa zostały wykorzystane na rzecz odbudowy Ukrainy i wsparcia jej obrony. Jednocześnie partia podkreśla, że decyzja w tej sprawie musi opierać się na solidnych podstawach prawnych oraz formalnych gwarancjach ze strony Komisji Europejskiej, Europejskiego Banku Centralnego i pozostałych państw członkowskich. Warunki te są zasadniczo zbieżne z postulatami De Wevera.
Zieloni zarzucają premierowi brak odwagi
Również ekolodzy z Ecolo zgłaszają zastrzeżenia, choć nie na tyle poważne, by odmówić poparcia. Posłanka Sarah Schlitz potwierdziła we wtorek w parlamencie, że jej ugrupowanie opowiada się za konfiskatą rosyjskich aktywów, pod warunkiem uzyskania odpowiednich gwarancji na poziomie europejskim. Jednocześnie zieloni oceniają, że postawa De Wevera jest zbyt zachowawcza. W ich opinii premier w istocie sprzeciwia się całej operacji, co ma świadczyć o braku politycznej odwagi. Mimo tej krytyki Ecolo nie zamierza jednak blokować działań rządu.
Paradoksalny sojusz z radykalną lewicą
Największym zaskoczeniem jest jednoznaczne poparcie ze strony PTB Raoula Hedebouwa, ugrupowania radykalnej lewicy, które zazwyczaj znajduje się w ostrej opozycji do rządu. Między De Weverem a Hedebouwem obserwatorzy dostrzegają swoisty polityczny sojusz ponad podziałami. PTB sprzeciwia się konfiskacie aktywów, wskazując na ryzyko kosztownych roszczeń wobec Belgii, możliwość destabilizacji międzynarodowego systemu finansowego oraz potencjalną eskalację konfliktu. Argumenty te w dużej mierze pokrywają się z tymi, które przedstawia sam premier.
Niezależnie od motywacji poszczególnych ugrupowań Bart De Wever jedzie na rozmowy do Brukseli z rzadkim w belgijskiej polityce mandatem opartym na szerokim konsensusie, przekraczającym podziały językowe i ideologiczne. Taka jednomyślność może znacząco wzmocnić jego pozycję zarówno na forum europejskim, jak i na krajowej scenie politycznej.