Około pięćdziesięciu osób zebrało się na rynku w flamandzkim Lier, by zaprotestować przeciwko planowanym przez władze lokalne cięciom w finansowaniu organizacji pomocowych. Uczestnicy demonstracji obawiają się, że ograniczenie dotacji najmocniej dotknie rodziny oraz osoby samotne żyjące na granicy ubóstwa, pozbawiając je wsparcia, z którego korzystały od lat. Po zgromadzeniu na rynku protestujący przemaszerowali pod budynek urzędu miejskiego, gdzie podczas posiedzenia rady gminy wykonali symboliczny gest – odwrócili się plecami do wchodzących radnych, wyrażając w ten sposób swoje poczucie, że władze odwracają się od najbardziej potrzebujących mieszkańców.
Jednym z najbardziej widocznych symboli protestu były ostrzyżone owce. Motyw ten nawiązuje do lokalnej tradycji określania mieszkańców Lier mianem „barańskich łbów” i pojawia się również w oficjalnych symbolach miasta.
Kenneth Van Sant z organizacji Ons Gedacht, od lat działającej na rzecz walki z ubóstwem i wykluczeniem społecznym, wyjaśnia przyczyny mobilizacji. Przez ponad dwadzieścia lat stowarzyszenie otrzymywało dotacje z budżetu miasta, co pozwalało prowadzić różnorodne inicjatywy skierowane do osób w trudnej sytuacji materialnej. Organizowano m.in. wycieczki, spotkania integracyjne oraz wydarzenia o niskim progu dostępności. W wyniku planowanego wycofania wsparcia finansowego jeden z dwóch koordynatorów będzie musiał zakończyć pracę, a znaczna część działalności zostanie zawieszona.
Problemy mogą się jednak na tym nie skończyć. Ons Gedacht korzysta także z dotacji regionalnych przyznawanych przez władze Flandrii, których utrzymanie uzależnione jest od realizacji określonych celów programowych. Ograniczenie działań z powodu braku środków miejskich może sprawić, że organizacja nie spełni tych warunków i utraci również finansowanie regionalne.
Wśród protestujących znalazł się Dominic Van Oosterwyck, wolontariusz kilku lokalnych organizacji pomocowych. Zwraca on uwagę, że skala ubóstwa w Lier rośnie i wymaga większego, a nie mniejszego zaangażowania ze strony władz miasta.
Dane statystyczne zdają się potwierdzać te obawy. Odsetek dzieci żyjących w ubóstwie w Lier wynosi 15,4 procent i jest wyższy niż średnia dla całej Flandrii. Również udział gospodarstw domowych znajdujących się tuż powyżej progu ubóstwa jest ponadprzeciętny. Dodatkowym czynnikiem ryzyka jest planowane skrócenie okresu pobierania zasiłków dla bezrobotnych, co może zepchnąć kolejne rodziny poniżej minimum egzystencji.
Krytyczne głosy płyną także z ław opozycji. Missie2500, najsilniejsze ugrupowanie opozycyjne w radzie miejskiej, dysponujące 9 z 33 mandatów, zarzuca koalicji rządzącej nie tylko cięcia w polityce społecznej, ale również prowadzenie niewłaściwej polityki finansowej. Lider frakcji Tom Claes podkreśla, że zadłużenie przypadające na jednego mieszkańca ma wzrosnąć z 1 800 do 3 200 euro, co postawi Lier w gorszej sytuacji niż sąsiednie Mechelen, z którego władze Lier często żartowały w przeszłości.
Opozycja wylicza, że osoby mieszkające w Lier zostaną obciążone nowymi podatkami i opłatami o łącznej wartości 23 milionów euro. Zdaniem Claesa zapowiadana przez koalicję „reorganizacja podatkowa” w praktyce oznacza zwykłą podwyżkę obciążeń: z jednej strony obniżany jest podatek dochodowy od osób fizycznych, z drugiej zaś te same środki są odzyskiwane poprzez nowe daniny i opłaty administracyjne. Łączne obciążenie podatkowe ma wzrosnąć o około 10 procent.
Burmistrz Lier Rik Verwaest z partii N-VA odpiera te zarzuty, wskazując na sprzeczności w argumentacji opozycji. Jego zdaniem Missie2500 domaga się jednocześnie ograniczenia zadłużenia miasta oraz zwiększenia inwestycji, nie przedstawiając przy tym żadnych konkretnych propozycji cięć po stronie wydatków. Jak podkreśla burmistrz, jeśli dochody budżetowe nie rosną, nie da się zwiększać wydatków bez dalszego zadłużania miasta. Brak wskazania inwestycji, z których należałoby zrezygnować, Verwaest traktuje jako pośrednie potwierdzenie zasadności obranej strategii budżetowej.