Posiedzenie rady miejskiej w Vilvoorde rozpoczęło się we wtorek o godz. 20:30 i zakończyło dopiero o 7:00 rano następnego dnia. Tak długie obrady były efektem działań opozycji, głównie partii Vooruit, która zgłosiła od 100 do 150 poprawek do licznych regulacji dotyczących podatków i opłat lokalnych ujętych w porządku obrad. Burmistrz Jo De Ro z koalicji Open VLD/cd&v nie krył zaskoczenia takim przebiegiem sesji, przyznając, że trudno mu dostrzec sens aż tak długich nocnych obrad.
Burmistrz krytykuje taktykę opozycji
Nie jest to pierwszy raz, gdy posiedzenia rady miejskiej w Vilvoorde przeciągają się znacznie poza planowany czas, jednak tym razem padł wyraźny rekord. Burmistrz De Ro komentował sytuację z ironią, zaznaczając, że studiował komunikację społeczną, a nie psychologię czy psychiatrię, dlatego nie zamierza analizować motywacji stojących za taką strategią.
Włodarz miasta podkreśla, że wielogodzinne debaty i tak nie zmieniają wyniku głosowań. Radni większości popierają projekty koalicji, a opozycja konsekwentnie głosuje przeciw. De Ro odwołał się również do własnych doświadczeń z Parlamentu Flamandzkiego, gdzie brał udział w bardzo długich debatach budżetowych, które już wtedy uważał za mało produktywne.
Opozycja broni prawa do dyskusji
Opozycja przedstawia jednak zupełnie inną ocenę nocnych obrad. Hans Bonte z partii Vooruit zwraca uwagę, że agenda posiedzenia była wyjątkowo obszerna i obejmowała około 45 regulacji dotyczących podatków i opłat lokalnych, z których niemal wszystkie zakładały podwyżki. Dodatkowo radni mieli zająć się budżetem autonomicznego zakładu opieki społecznej oraz wieloletnim planem finansowym miasta.
Bonte podkreśla, że Vooruit opowiada się za wyraźnie bardziej prospołeczną polityką miejską. Partia domaga się większych nakładów na opiekę nad dziećmi, usługi dla seniorów oraz opiekę stacjonarną. Opozycja sprzeciwia się temu, co określa jako falę podwyżek podatków i opłat, wskazując, że niemal wszystkie obciążenia rosną, podczas gdy podatek od nieruchomości pozostaje bez zmian.
Polityk odrzuca zarzuty o celowe przeciąganie obrad. Przyznaje, że wcześniej odbyło się posiedzenie komisji rady miejskiej, jednak miało ono jedynie charakter informacyjny i ograniczało się do pytań oraz odpowiedzi. Jego zdaniem rzeczywista debata polityczna powinna odbywać się na forum rady miejskiej, a zgłaszane poprawki stanowią element szczegółowej analizy wieloletniego planu finansowego.
Tradycja długich obrad budżetowych
Burmistrz De Ro zaznacza, że tak długie posiedzenia są w pełni zgodne z obowiązującymi przepisami. Dekret o samorządzie lokalnym oraz regulamin rady miejskiej dopuszczają składanie poprawek w trakcie sesji, nawet w formie odręcznej i bez wcześniejszego zgłoszenia. Prawo nie zabrania więc radnym wprowadzania licznych zmian ani wydłużania obrad.
De Ro przypomina również, że długie sesje budżetowe mają w Vilvoorde swoją tradycję. W czasach, gdy burmistrzem miasta był Jean-Luc Dehaene, późniejszy premier Belgii, obrady rady miejskiej poświęcone budżetowi potrafiły trwać dwa, a nawet trzy dni, z przerwami nocnymi.
Obrady przerwane, kontynuacja w czwartek
Ostatecznie nocne posiedzenie zostało zawieszone po rozpatrzeniu części porządku obrad. Radni zdążyli przegłosować 29 regulacji, zatwierdzić protokół z poprzedniego posiedzenia oraz rozpatrzyć dwa punkty pilne, co stanowiło ponad połowę zaplanowanej agendy.
Po zakończeniu maratońskiej sesji burmistrz De Ro przyznał, że na sen będzie mógł pozwolić sobie dopiero wieczorem. Po szybkim prysznicu i śniadaniu czekały go kolejne spotkania, zaplanowane już na godz. 9:00.
Kontynuacja obrad rady miejskiej w Vilvoorde zaplanowana jest na czwartek. Wówczas radni mają zająć się wieloletnim planem finansowym miasta.