Belgia stoi przed ogromnym wyzwaniem wynikającym z postępującej elektryfikacji gospodarki i życia codziennego. Już dziś sieć elektroenergetyczna jest tak obciążona, że część przedsiębiorstw i instytucji publicznych nie otrzymuje żądanej mocy przyłączeniowej. Minister energii Mathieu Bihet w rozmowie z mediami nakreślił skalę problemu i zapowiedział plan modernizacji infrastruktury.
Brak miejsca w sieci dla nowych inwestycji
Punktem wyjścia do działań resortu stały się konkretne sygnały z terenu. Jak wyjaśnia minister, zarówno firmy, jak i instytucje publiczne mają trudności z uzyskaniem odpowiednich przyłączy energetycznych. Wskazał m.in. na hotel Van Der Valk w Libin oraz strefę ekonomiczną Les Cahottes w gminie Flémalle, rozwijaną przez agencję SPI. Dla tych projektów – jak obrazowo podkreśla Bihet – „w sieci nie ma już miejsca”.
Przyczyną jest lawinowy wzrost zapotrzebowania na przyłączenia. W przypadku wniosków kierowanych do operatora sieci przesyłowej Elia liczba zgłoszeń zwiększyła się czterokrotnie, a sytuacja u lokalnych dystrybutorów, takich jak Ores czy Resa, jest jeszcze bardziej napięta.
Nowe przedsięwzięcia – superszybkie ładowarki do aut elektrycznych, parki gospodarcze, centra danych – wymagają potężnych ilości energii. Obecna infrastruktura nie jest w stanie obsłużyć wszystkich potrzeb.
Absurdy systemu rezerwacji mocy
Bihet zapowiada działania w trzech obszarach. Po pierwsze, konieczne jest bardziej elastyczne zarządzanie przyłączami – wielu odbiorców rezerwuje moc na pełen wymiar czasu, choć realnie jej nie wykorzystuje.
Po drugie, rząd chce uporządkować kolejkę inwestycji oczekujących na przyłączenie. Część projektów widnieje w systemie od lat, mimo że nigdy nie ruszyła. Moc jest „zarezerwowana na papierze”, ale w praktyce nikt jej nie potrzebuje, blokując dostęp innym.
Minister podał jaskrawy przykład: w rejestrach nadal widnieje rezerwacja mocy dla koksowni ArcelorMittal w Ougrée – zakładu, który jest właśnie wyburzany.
Podwojenie zużycia do 2050 roku
Prognozy są wyjątkowo wymagające. Obecnie Belgia zużywa około 80 TWh energii rocznie. W 2030 roku ma to być już 110 TWh, w 2040 – 160 TWh, a w 2050 między 180 a 200 TWh. W perspektywie 25 lat zapotrzebowanie wzrośnie więc ponad dwukrotnie.
Kluczowa będzie rozbudowa sieci przesyłowej. Minister wskazuje m.in. na konieczność realizacji pętli Hainaut, strategicznego połączenia w południowej części kraju, bez którego energia z morskich farm wiatrowych nie będzie mogła efektywnie trafiać do odbiorców.
Mix energetyczny i ceny dla odbiorców
Bihet zapowiada rozwój energetyki jądrowej i odnawialnej. Podkreśla, że nowe moce nuklearne są inwestycjami na dekady – decyzje trzeba podjąć już teraz, aby instalacje mogły działać za około 15 lat.
Istotnym elementem pozostaje też koszt energii. Ceny prądu w Belgii są wyższe niż w państwach sąsiednich, co osłabia konkurencyjność przedsiębiorstw. Rząd zdecydował o obniżeniu akcyzy dla gospodarstw domowych oraz dostosowaniu norm energetycznych dla firm. Minister apeluje jednocześnie o szerokie finansowanie elektryfikacji na poziomie Unii Europejskiej, podkreślając, że skala wyzwań przekracza możliwości pojedynczych państw.