Sąd w Brukseli skazał na 40 miesięcy bezwzględnego pozbawienia wolności kobietę, która przez cztery lata systematycznie przywłaszczała środki z budżetu opiekuńczego przeznaczonego na dwóch nieuleczalnie chorych chłopców. Podająca się za bliską przyjaciółkę rodziny oszustka zdefraudowała ponad 78 000 euro. Dla matki dzieci wyrok jest formą zadośćuczynienia, choć trauma związana ze zdradą zaufania pozostaje niezwykle bolesna.
Evi Aerts z Lembeek wspomina, że jej życie załamało się w dniu, w którym dowiedziała się o nieuleczalnej chorobie synów, Milana i Mauro. W takiej sytuacji sprawy administracyjne czy finansowe schodzą na dalszy plan – liczy się jedynie przetrwanie kolejnego dnia. W tym chaosie pojawiła się kobieta, którą rodzina uważała za bliską przyjaciółkę.
Zaufanie wykorzystane w najbardziej cyniczny sposób
Kobieta zaoferowała pomoc w zarządzaniu budżetem opiekuńczym przyznawanym przez Flamandzką Agencję ds. Osób z Niepełnosprawnością (VAPH). Zrozpaczeni rodzice uznali to za wybawienie – mogli skupić się na chorobie dzieci, przekazując formalności komuś, kogo uważali za zaufanego. Jak podkreśla Evi, rodzina obdarzyła ją pełnym zaufaniem.
Okazało się jednak, że zostało ono wykorzystane bez skrupułów. Sprawczyni przejęła kontrolę nad dokumentacją i finansami, regularnie przelewając środki na własne konto. Łączna kwota sprzeniewierzonych pieniędzy przekroczyła 78 000 euro. Sama matka przyznaje, że skala oszustwa jest dla niej nadal trudna do pojęcia.
Budżet roczny zniknął w ciągu miesiąca
Proceder trwał przez lata, zanim został wykryty. Przełom nastąpił, gdy roczny budżet w wysokości 54 000 euro został wydany w zaledwie miesiąc. Evi stwierdziła, że nie może dokonać żadnych płatności związanych z opieką. Wraz z inną matką zalogowała się do systemu VAPH i zobaczyła, że na koncie zostało jedynie 2 000 euro. Wtedy stało się jasne, że doszło do poważnego nadużycia.
Po zgłoszeniu sprawy organom ścigania proceder został ujawniony, a kobieta stanęła przed sądem. Zapadł wyrok skazujący na 40 miesięcy pozbawienia wolności.
Sprawiedliwość nie leczy ran
Dla Evi wyrok jest krokiem w stronę sprawiedliwości i przynosi pewną ulgę. Sama świadomość, że sprawczyni poniesie konsekwencje, daje poczucie, że system zadziałał. Mimo to emocjonalne rany pozostają otwarte. Matka przyznaje, że całkowicie utraciła zaufanie do ludzi – co samo w sobie stanowi ogromną traumę. Nie potrafi pojąć, jak ktoś mógł dopuścić się takiego czynu wobec rodziny przeżywającej dramat.
Siłę czerpie z obecności synów. Widok uśmiechniętego Milana daje jej energię do dalszej walki. Pociesza ją również to, że chłopiec nie ma świadomości tego, co się wydarzyło.
Apel do innych rodzin w podobnej sytuacji
Evi kieruje ostrzeżenie do rodzin, które korzystają z budżetów opiekuńczych. Zdaje sobie sprawę, że niektórzy mogą pytać, jak mogło dojść do takiego oszustwa. Podkreśla jednak, że w chwili, gdy człowiek słyszy diagnozę o nieuleczalnej chorobie swoich dzieci, myśli o zabezpieczeniach finansowych stają się ostatnią rzeczą, o której jest w stanie myśleć.
Mimo to apeluje o zachowanie czujności. Jej rada jest jednoznaczna: zanim powierzy się komuś zarządzanie środkami na opiekę, trzeba zastanowić się dwa razy. Nawet w najtrudniejszych momentach lepiej samodzielnie kontrolować finanse związane z opieką nad bliskimi.