Sprawa pielęgniarki środowiskowej z Houthulst we Flandrii Zachodniej, która przez wiele lat miała wyłudzać miliony euro z systemu ubezpieczeń zdrowotnych, wywołała oburzenie w całej Belgii. Krytyka objęła ministra zdrowia Franka Vandenbroucke’a z partii Vooruit, kasy chorych oraz sam INAMI/RIZIV. Wskazywano przede wszystkim na zbyt wolną reakcję instytucji nadzorujących sektor opieki zdrowotnej.
W rozmowie dla porannego programu informacyjnego De Ochtend na antenie Radio 1 Pedro Facon, nowy administrator generalny INAMI/RIZIV i były komisarz ds. walki z pandemią, przyznał, że rozumie społeczną irytację. Zaznaczył jednak, że inspektorzy i urzędnicy jego instytucji również chcieliby działać szybciej.
Systemowe bariery utrudniają skuteczne działanie
Jednym z kluczowych problemów, na które wskazał Facon, jest dwuletni okres, w którym świadczeniodawcy mogą wystawiać faktury za wykonane usługi. Tak długi czas rozliczeniowy utrudnia wykrywanie i dokumentowanie nieprawidłowości. Szef INAMI/RIZIV zapowiedział dążenie do skrócenia tego okresu.
Drugim istotnym problemem jest brak możliwości natychmiastowego zablokowania prawa do fakturowania w przypadku stwierdzenia poważnych naruszeń. Facon przywołał przykład Stefanie Sander, pielęgniarki z Houthulst. Mimo potwierdzonych naruszeń przepisów i nałożonych kar finansowych, INAMI/RIZIV nie mógł dotychczas wstrzymać jej prawa do wystawiania faktur, jeśli nie akceptowała nałożonych sankcji.
Nowe przepisy czekają na uchwalenie
Odpowiednie regulacje prawne są już przygotowane. Minister zdrowia Vandenbroucke chce je jak najszybciej przeprowadzić przez parlament. Facon zaznaczył, że prace legislacyjne nie były reakcją na ostatnie afery – trwały już wcześniej. Nowe przepisy mają umożliwić między innymi odbieranie numeru identyfikacyjnego świadczeniodawcom dopuszczającym się poważnych nadużyć, co automatycznie wykluczałoby ich z systemu refundacji.
Facon odniósł się też do zarzutów, że sprawa nadużyć w Houthulst była znana instytucji już od 2017 roku. Bronił działań administracji, wskazując, że przez lata podejmowano różne kroki: sporządzano protokoły, naliczano obciążenia finansowe, nakładano kary. Świadczeniodawca korzystał natomiast z przysługującego prawa do odwołań przed sądami administracyjnymi. Zaangażowano również służby skarbowe, a ostatecznie przekazano dokumentację organom wymiaru sprawiedliwości.
Facon przyznał, że przewlekłość takich postępowań jest poważnym problemem, podkreślając jednocześnie fundamentalne zasady państwa prawa. Każda osoba ma prawo do odwołania się od decyzji administracyjnych, co nieuchronnie wydłuża procedury, ale stanowi podstawową gwarancję rzetelnego procesu.