W 2022 roku francuska sieć supermarketów Intermarché ogłosiła ambitny plan przejęcia belgijskiej grupy Mestdagh, historycznego gracza na rynku dystrybucji. Transakcja objęła 87 sklepów – 51 własnych i 36 franczyzowych – wraz z centralą zakupową i magazynem. Dla francuskiej marki była to szansa, by niemal z dnia na dzień podwoić swoją obecność w Walonii. Trzy lata później coraz więcej przedsiębiorców prowadzących dawne sklepy Mestdagh zgłasza jednak poważne trudności. Choć obroty rosną, rentowność wielu punktów znacząco spadła, a problemy logistyczne wciąż są odczuwalne.
Kilkunastu franczyzobiorców, którzy chcą pozostać anonimowi, choć nadal współpracują z Intermarché, zdecydowało się przerwać milczenie w rozmowach z belgijskimi mediami. Ich relacje pokazują, jak trudna może być integracja dwóch odmiennych systemów handlowych i że spektakularne przejęcia nie zawsze przynoszą oczekiwane rezultaty wszystkim stronom.
Obiecujący start szybko zmienia się w koszmar
Pełna franczyzacja byłych sklepów Mestdagh zakończyła się pod koniec 2023 roku. Początkowo wiele wskazywało na to, że transformacja przebiegnie sprawnie. 1 stycznia 2023 roku wszystkie sklepy Mestdagh działały już pod szyldem Intermarché, a prace wdrożeniowe trwały zaledwie dwa–trzy dni, co ograniczyło okres zamknięcia punktów.
Szybko pojawiły się jednak pierwsze sygnały ostrzegawcze. „Błyskawicznie zabrakło nam produktów marki własnej Intermarché” – relacjonuje jeden z przedsiębiorców. Inny dodaje: „Poza systemami kasowymi wszystkie pozostałe rozwiązania informatyczne były zupełnie inne. Wyglądało to tak, jakby nie mówiły tym samym językiem”.
Problemy, które powinny ustąpić po początkowej fazie adaptacji, z czasem stały się chroniczne i zaczęły wpływać na codzienne funkcjonowanie sklepów.
Chaos logistyczny i jego skutki
Jak podkreślają franczyzobiorcy, kłopoty z zaopatrzeniem pozostają palącym problemem nawet dziś, niemal trzy lata po przejęciu. „Musimy być wyjątkowo uważni przy odbiorach dostaw. Zdarza się, że fakturowane są produkty, których nie otrzymaliśmy. Często dostajemy towar, który już dawno powinien być na półce, co skraca czas jego sprzedaży” – tłumaczy jeden z właścicieli.
Procedury reklamacyjne są długie i nie zawsze kończą się uznaniem roszczeń. Kolejny przedsiębiorca zwraca uwagę na nieprzewidywalność dostaw: „Brakuje precyzyjnych godzin. Niekiedy pierwsza część zamówienia przychodzi jednego dnia, a kolejna dopiero następnego. To dezorganizuje pracę zespołu i generuje dodatkowe koszty”.
Problemy te dostrzegają także klienci. Media społecznościowe regularnie zalewają wpisy dotyczące brakujących artykułów, szczególnie widoczne pod koniec 2024 roku. Nie brakuje też skarg na szybkie znikanie produktów z gazetkowych promocji. Od początku roku organizacja Test-Achats odnotowała osiem skarg dotyczących „zwodniczych promocji”, a liczne komentarze użytkowników opisują podobne sytuacje.
Jednolita polityka cenowa nie dla wszystkich
Zarządzający sklepami krytykują również narzuconą przez Intermarché ujednoliconą politykę cenową i promocyjną. Ich zdaniem ten model nie uwzględnia różnic lokalnych, struktury klientów ani formatu sklepów. W belgijskiej rzeczywistości handlowej, gdzie preferencje mogą znacząco się różnić w zależności od regionu czy nawet dzielnicy, sztywne zasady cenowe utrudniają konkurowanie z innymi sieciami.
Franczyzobiorcy podkreślają, że sklep w centrum dużego miasta wymaga innego podejścia niż punkt w małej miejscowości. Podobnie większy supermarket ma zupełnie inne potrzeby niż niewielki sklep sąsiedzki. Ich zdaniem Intermarché nie daje wystarczającej swobody w dostosowaniu oferty do lokalnego rynku.
Rentowność na minusie
Sytuacja finansowa wielu byłych sklepów Mestdagh jest szczególnie trudna. Przedsiębiorcy ponieśli znaczne koszty modernizacji punktów, aby dostosować je do standardów francuskiej sieci. Obiecywany wzrost obrotów nie zrekompensował wydatków.
Retailer, aby pokryć koszty operacyjne i zapewnić minimalną marżę, potrzebuje marży brutto na poziomie około 20 procent. Tymczasem jeden z franczyzobiorców szacuje, że osiąga zaledwie 16 procent – to dramatycznie niski wynik w branży, w której średni zysk netto oscyluje wokół 1 procenta obrotów.
Dane Narodowego Banku Belgii potwierdzają duże różnice między sklepami. Około siedemdziesiąt historycznych punktów Intermarché wykazało łącznie zysk przed opodatkowaniem w wysokości 5,8 miliona euro w 2024 roku. Jednak dawne sklepy Mestdagh odnotowały ponad 8 milionów euro straty.
Choć część sklepów Mestdagh miała problemy jeszcze przed przejęciem, rozmówcy zwracają uwagę, że transformacja nie została odpowiednio przygotowana. „Obserwujemy załamanie rentowności w punktach, które były rentowne za czasów Mestdagh. Dodatkowo Intermarché każe członkom płacić za własne przejęcie, pobierając procent od obrotu na spłatę” – wskazuje prawnik Pierre Demolin. „Normy inwestycyjne przekraczają milion euro. Obciążenia są zbyt wysokie. Nigdy nie widziałem sieci, w której dwie trzecie punktów sprzedaży jest na minusie. Coś tu nie gra”.
Intermarché broni się wynikami
Dyrektor wykonawczy marki, Arnaud Meyrant, odmówił udziału w wywiadzie, jednak sieć przekazała stanowisko poprzez rzecznika prasowego. Firma odrzuca wiele zarzutów, podkreślając osiągnięte wyniki. W 2024 roku Intermarché, posiadając 159 sklepów, odnotowało wzrost obrotów o 11 procent – do 1,89 miliarda euro. Wzrost ten wynika w dużej mierze z integracji byłych punktów Mestdagh.
W październiku sieć pobiła swój rekord udziału w rynku: około 5 procent na poziomie krajowym i 12 procent na południu kraju.
Marka przypomina, że Mestdagh miał poważne problemy finansowe przed przejęciem i że wdrożono różne formy wsparcia, aby zapewnić płynność transformacji. Intermarché utrzymuje, że sytuacja stopniowo się poprawia, a logistyka jest coraz bardziej stabilna.
„To duża transformacja i naturalne jest, że wymaga czasu. Gdyby nasze półki były puste, nie osiągnęlibyśmy takiego wzrostu obrotów” – zaznacza rzecznik. „W grupie jest 85 członków. Zamknięcia czy otwarcia sklepów są normalne. Nasz model działa, a plany rozwoju, w tym nowe otwarcia, pozostają aktualne”.
Francja wzmacnia belgijską filię
Ostatnie zmiany personalne wskazują na większe zaangażowanie francuskiej grupy Les Mousquetaires w działalność belgijskiego oddziału. Pod koniec 2024 roku centrala zamieniła 117 milionów euro długu Intermarché Belgia na akcje, zwiększając jego kapitał i potwierdzając finansowanie przejęcia Mestdagh.
To kosztowna operacja: oddział Mestdagh stracił 89 milionów euro w 2023 roku i kolejne 30 milionów w 2024 roku. Powrót do równowagi prognozowany jest na ten rok.
W sierpniu 2025 roku rada administracyjna Intermarché została powierzona Laurentowi Boutbienowi, bliskiemu francuskiemu kierownictwu. Według mediów ma on „poprawić wyniki ekonomiczne”, „opanować koszty sieci”, „ustabilizować logistykę” i uspokoić członków zaniepokojonych przebiegiem transformacji.
Unikalny model w belgijskiej dystrybucji
Intermarché opiera się na sieci niezależnych franczyzobiorców. Model ten różni się od konkurencji: członkowie grupy mają większą swobodę działania niż w Delhaize czy Carrefour. Kolejnym elementem wyróżniającym jest obowiązek poświęcenia dwóch dni pracy tygodniowo na rzecz centrali, co czyni z członków współdecydentów o strategii całej sieci.
Aby dołączyć do Intermarché, przedsiębiorca musi dysponować co najmniej 100 tysiącami euro kapitału i przejść obowiązkowe sześciomiesięczne szkolenie teoretyczne oraz techniczne.
Ten hybrydowy model, łączący niezależność z kolektywnym zarządzaniem, miał być mocnym atutem Intermarché. Integracja z Mestdagh stała się jednak poważnym testem jego wytrzymałości. Najbliższe miesiące pokażą, czy ambitna francusko-belgijska fuzja zakończy się sukcesem, czy będzie przestrogą przed zbyt śmiałymi przejęciami w sektorze detalicznym.