Burmistrz Geraardsbergen Fernand Van Trimpont oraz koalicja rządząca odrzucili propozycję zorganizowania lokalnego referendum dotyczącego kontrowersyjnej przebudowy placu Moerbekeplein. Mimo rosnących obaw mieszkańców i przedsiębiorców, władze uważają, że głosowanie nie jest właściwym narzędziem do podejmowania decyzji w tej złożonej kwestii urbanistycznej.
Planowana modernizacja placu od miesięcy budzi silne emocje. Teren, który dziś funkcjonuje głównie jako duży parking, ma przejść gruntowną transformację. Wątpliwości dotyczą przede wszystkim przyszłej organizacji ruchu, dostępności miejsc postojowych oraz wpływu zmian na lokalny handel.
Argumenty opozycji za przeprowadzeniem referendum
Wnioskodawcą referendum był radny opozycyjny Jens Rottiers z ugrupowania UP. Wskazywał on, że przebudowa Moerbekeplein będzie mieć fundamentalne znaczenie dla codziennego funkcjonowania miasta i wpłynie na wiele aspektów życia społecznego.
Zdaniem Rottiersa liczne reakcje mieszkańców dowodzą, że społeczność nie czuje się wystarczająco wysłuchana. Podkreślał, że decyzje o tak dużym ciężarze powinny być podejmowane z bezpośrednim udziałem mieszkańców, nie tylko poprzez informowanie ich o planach, ale poprzez realne współdecydowanie. Proponowane referendum miało być narzędziem umożliwiającym mieszkańcom wyrażenie własnej woli.
Historia kontrowersji wokół przebudowy
Moerbekeplein od dawna znajduje się w centrum sporów urbanistycznych. Obecny parking, choć nie odpowiada współczesnym koncepcjom przestrzeni publicznej, odgrywa istotną rolę w lokalnej mobilności.
Pierwsza wersja projektu spotkała się z tak dużym sprzeciwem, że mieszkańcy zorganizowali petycję podpisaną przez 1 500 osób. W efekcie władze zwiększyły liczbę planowanych miejsc parkingowych z 60 do 77. Korekta nie uspokoiła jednak nastrojów – społeczność nadal obawia się, że miejsc będzie zbyt mało, a zmiany mogą zaszkodzić lokalnym przedsiębiorcom.
Te utrzymujące się napięcia skłoniły opozycję do złożenia wniosku o referendum.
Stanowisko burmistrza i argumenty przeciwko referendum
Burmistrz Fernand Van Trimpont argumentuje, że referendum byłoby kosztowne, czasochłonne i mało skuteczne jako narzędzie konsultacji.
Po pierwsze – koszty. Organizacja referendum wymagałaby formalnych zaproszeń dla wszystkich mieszkańców, stworzenia lokali do głosowania, powołania komisji oraz przygotowania materiałów informacyjnych. Szacowany koszt wyniósłby około 52 000 euro, bez uwzględnienia pracy administracji miasta.
Po drugie – forma głosowania. Referendum wymaga pytania zamkniętego „tak–nie”, które – zdaniem burmistrza – nie oddaje złożoności opinii mieszkańców. Dotychczasowe konsultacje wykazały, że mieszkańcy mają zróżnicowane stanowiska i często popierają część projektu, jednocześnie zgłaszając zastrzeżenia do innych elementów.
Po trzecie – skuteczność. Belgijskie prawo przewiduje, że jeśli frekwencja nie przekroczy 10 procent, głosy nie są liczone. Nawet przy wyższej frekwencji wynik referendum nie ma charakteru wiążącego. Oznacza to, że przy wysokich kosztach efekt pozostaje czysto doradczy.
Po czwarte – precedens. Burmistrz obawia się, że zgoda na jedno referendum mogłaby skutkować lawiną wniosków przy każdym dużym projekcie urbanistycznym, co sparaliżowałoby proces planowania miasta.
Decyzja rady miejskiej
Koalicja rządząca wykorzystała większość głosów i odrzuciła wniosek o referendum. Władze podkreślają, że nie oznacza to rezygnacji z dialogu – miasto zapowiada kolejne spotkania konsultacyjne, podczas których mieszkańcy będą mogli przedstawiać uwagi do projektu. Opinie te mają zostać uwzględnione w ostatecznym kształcie inwestycji, choć decyzję podejmą organy miasta.
Szerszy kontekst demokracji lokalnej
Spór o Moerbekeplein wpisuje się w debatę o granicach partycypacji obywatelskiej. W wielu belgijskich gminach rosną oczekiwania dotyczące większego udziału mieszkańców w podejmowaniu decyzji, zwłaszcza w przypadku dużych zmian przestrzennych.
Zwolennicy demokracji bezpośredniej wskazują, że referenda zwiększają poczucie współdecydowania. Przeciwnicy podkreślają, że tego typu głosowania mogą upraszczać złożone kwestie i sprzyjać konfliktom lub populistycznym inicjatywom.
Przypadek Geraardsbergen pokazuje także szersze zjawisko – napięcie między dążeniem do rewitalizacji i modernizacji przestrzeni publicznych a obawami mieszkańców o mobilność i dostępność usług. W całej Europie przekształcanie parkingów w bardziej przyjazne przestrzenie miejskie budzi podobne konflikty.
Debata wokół Moerbekeplein pozostanie istotnym punktem odniesienia w dyskusji o praktykach konsultacji społecznych oraz sposobach godzenia wizji urbanistów z oczekiwaniami lokalnych społeczności.