Kampania BOB, od trzech dekad walcząca z prowadzeniem pojazdów pod wpływem alkoholu, świętuje swoje 30-lecie i pozostaje jedną z najbardziej rozpoznawalnych inicjatyw dotyczących bezpieczeństwa drogowego w Belgii. Wiele osób przez lata wierzyło, że nazwa BOB to skrót od „Bewust Onbeschonken Bestuurder” (Świadomy Trzeźwy Kierowca). Jak tłumaczy jednak Stef Willems z Instytutu Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego VIAS, to tylko mit. Rzeczywista historia kampanii i jej nazwy okazuje się znacznie ciekawsza – i związana z konkretną osobą, która nieświadomie stała się symbolem odpowiedzialności za kierownicą.
Geneza kampanii i zmiana przepisów
BOB powstał w reakcji na istotną zmianę w belgijskim prawie. 1 grudnia 1994 r. obniżono dopuszczalny poziom alkoholu we krwi kierowców z 0,8 do 0,5 promila. Wymagało to nowego podejścia do komunikacji społecznej.
Ówczesny Belgijski Instytut Bezpieczeństwa Drogowego (BIVV), poprzednik VIAS, prowadził wcześniejsze kampanie związane z alkoholem, jednak ich przekaz był ostry i konfrontacyjny. Po zmianie przepisów potrzebna była inna strategia – bardziej przystępna i skuteczniejsza.
Proces kreatywny i narodziny koncepcji
BIVV rozpoczął współpracę z Belgijskim Związkiem Browarów i ogłosił przetarg dla agencji reklamowych. Wśród zaproszonych znalazła się firma Magnésium, w której pracował Robert Madrenas.
Podczas kreatywnych burz mózgów pojawił się przełomowy pomysł: zamiast straszyć kierowców, należało stworzyć pozytywną postać trzeźwego kierowcy – bohatera wieczoru. Osoby, która nie rezygnuje z dobrej zabawy, jest towarzyska, odpowiedzialna i zapewnia wszystkim bezpieczny powrót do domu.
Do projektu potrzebna była krótka i zapadająca w pamięć nazwa. Roboczo użyto imienia „Bob” – zdrobnienia od Roberta Madrenasa. „Bob było wtedy popularnym imieniem w grupie 18–30-latków. Nie znaleźliśmy niczego lepszego” – wspominali twórcy kampanii. Ostatecznie nazwa została, a pomysł okazał się wyjątkowo trafiony.
Uniwersalny charakter postaci BOB
BOB został wykreowany jako postać uniwersalna – „sympatyczna, fajna, hojna osoba”, niezależnie od wieku czy płci. Taka definicja sprawiła, że każdy mógł odnaleźć w nim siebie lub kogoś znajomego.
Nazwa okazała się idealna również pod względem językowym – łatwa do wymówienia zarówno po niderlandzku, jak i po francusku. Dzięki temu kampania mogła funkcjonować w całej Belgii bez potrzeby lokalnych odmian językowych.
Międzynarodowa recepcja koncepcji
Sukces belgijskiej kampanii sprawił, że jej koncepcję zaczęły adaptować inne kraje: Francja, Hiszpania, Grecja, Luksemburg czy Wielka Brytania. Niekiedy zachowywano nazwę, czasem tworzono lokalne odpowiedniki.
Ciekawym przypadkiem są Niderlandy, gdzie przez lata wierzono, że BOB to skrót od „Bewust Onbeschonken Bestuurder”. Mimo że nie jest to zgodne z prawdą, pokazuje to stopień zakorzenienia kampanii w świadomości społecznej i jej naturalną adaptację do lokalnych realiów.
Głos twórcy i bilans trzech dekad
Robert Madrenas – człowiek, którego imię przekształciło się w symbol odpowiedzialnej jazdy – nie ukrywa dumy. „W 1995 roku wyciągnęliśmy z kapelusza czarnego konia. Jesteśmy dumni, że mieszkańcy Belgii tak dobrze przyjęli tę ideę i że przyniosła realne efekty” – mówił w rozmowie z RTBF.
Trzydziestolecie kampanii zamierza uczcić w symboliczny sposób – sięgając po bezalkoholowe piwo. Ten prosty gest dobrze oddaje zmianę społeczną, którą przyniosła kampania: normalizację wyboru trzeźwości jako świadomej i odpowiedzialnej decyzji.
Przez trzy dekady kampania BOB nie tylko zmieniła zachowania kierowców w Belgii, lecz także zbudowała silny, pozytywny model społeczny oparty na promowaniu dobrych praktyk zamiast straszenia konsekwencjami. Jej długowieczność i międzynarodowy wpływ potwierdzają, jak skuteczne może być pozytywne przesłanie w komunikacji publicznej.