Zakład produkcyjny Volvo Cars w Gandawie stanął w środę rano, kiedy pracownicy porannej zmiany zdecydowali się przyłączyć do ogólnokrajowej mobilizacji. Producent potwierdził, że linie produkcyjne nie zostały uruchomione, a taśmy montażowe pozostają wyłączone do odwołania.
Wokół zakładu i przy jego wejściach pojawiły się pikiety związkowe, jednak to nie fizyczna blokada doprowadziła do zatrzymania produkcji. O przestoju przesądziła bardzo wysoka gotowość do strajkowania wśród załogi. Spośród 6 500 osób zatrudnionych w gandawskim zakładzie zdecydowana większość przyłączyła się do protestu, co podkreśla determinację pracowników i silne poparcie dla związkowych postulatów.
Kierownictwo nie przedstawiło jeszcze oficjalnych danych o frekwencji, ale relacje z terenu wskazują, że absencja obejmuje większość personelu produkcyjnego. Tak wysoka mobilizacja odzwierciedla narastające niezadowolenie społeczne wobec polityki budżetowej rządu federalnego i planowanych reform w systemie zabezpieczenia społecznego.
Nie wiadomo jeszcze, jak zachowają się pracownicy zmian popołudniowej i nocnej. Przedstawiciele fabryki przyznają jednak, że również w tych grupach gotowość do pracy może być wyraźnie ograniczona. Oznaczałoby to utrzymanie przestoju do końca dnia, a być może także w kolejnych dobach.
Pracownicy, którzy zdecydowali się stawić do fabryki, wykonują zadania związane z utrzymaniem ruchu i pracami porządkowymi na halach. Tego typu czynności są istotne dla funkcjonowania zakładu, ale nie pozwalają na wznowienie regularnej produkcji. Główne linie montażowe pozostają wyłączone, a z taśm nie zjeżdżają żadne nowe pojazdy.
Gandawska fabryka Volvo Cars należy do najważniejszych zakładów przemysłowych we Flandrii i jest kluczowym pracodawcą w regionie. Specjalizuje się w produkcji modeli średniej wielkości, w tym popularnego XC40 oraz elektrycznego C40 Recharge. Zakład odgrywa ważną rolę w europejskiej sieci produkcyjnej koncernu, należącego obecnie do chińskiej grupy Geely.
Zatrudnienie 6 500 osób bezpośrednio w fabryce oznacza tysiące kolejnych miejsc pracy w firmach kooperujących, lokalnych dostawcach i usługach powiązanych z przemysłem motoryzacyjnym. Przestój produkcji wpływa więc nie tylko na sam zakład, ale też na szeroki łańcuch gospodarczy funkcjonujący wokół niego.
Strajk w Volvo wpisuje się w trzydniowy protest generalny organizowany przez belgijskie centrale związkowe przeciwko nowemu porozumieniu budżetowemu rządu federalnego. Protesty obejmują różne sektory, od transportu publicznego po przemysł wytwórczy, prowadząc do poważnych zakłóceń w wielu częściach kraju.
Sektor motoryzacyjny, jeden z filarów belgijskiej gospodarki, tradycyjnie charakteryzuje się silną obecnością związków zawodowych i wysokim stopniem zorganizowania. Decyzja pracowników Volvo o dołączeniu do mobilizacji pokazuje, że niezadowolenie z rządowych reform dotyczy szerokiej grupy pracowników najemnych, niezależnie od branży.
Dla mieszkańców Belgii, w tym osób z polskiej społeczności pracujących w przemyśle, przestoje produkcyjne oznaczają konkretne skutki finansowe. Choć prawo pracy przewiduje pewne mechanizmy ochronne, dłuższe protesty mogą wpływać na wynagrodzenia i stabilność zatrudnienia.
W Gandawie pracuje wielu pracowników różnych narodowości, w tym osoby pochodzące z Polski, które są ważną częścią wielokulturowej załogi. Dla wielu z nich udział w strajku to trudna decyzja, wymagająca pogodzenia solidarności związkowej z troską o bezpieczeństwo finansowe rodziny.
Kierownictwo zakładu na razie nie przekazuje informacji o alternatywnych planach ani o możliwych skutkach przestoju dla realizacji zamówień. Wiele zależeć będzie od długości trwania protestów i tempa, w jakim fabryka będzie w stanie wznowić normalną produkcję po zakończeniu akcji strajkowej.