Pracownik administracyjny Sądu Wykonywania Kar w Brukseli został we wtorek skazany na 40 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu, z nadzorem, za handel narkotykami oraz kierowanie gróźb wobec nowego partnera swojej byłej partnerki. Sprawa ujawniła niepokojący kontrast – osoba zatrudniona w strukturach wymiaru sprawiedliwości równolegle prowadziła działalność przestępczą na znaczną skalę.
Przypadkowe zatrzymanie ujawniło szerszą działalność
Śledztwo rozpoczęło się 28 stycznia, gdy policjanci lokalnej strefy Zennevallei (Hal, Beersel, Sint-Pieters-Leeuw) natrafili na trwającą transakcję narkotykową. Po zatrzymaniu dilera okazało się, że działał on na zlecenie K.R., pracownika administracyjnego Sądu Wykonywania Kar w Brukseli. To odkrycie wzbudziło szczególne zaniepokojenie ze względu na zawodowe powiązania podejrzanego z instytucją odpowiedzialną za nadzór nad wykonywaniem kar.
Przeszukanie mieszkania i skala procederu
Podczas przeszukania mieszkania K.R. policja zabezpieczyła znaczną ilość narkotyków oraz kilka telefonów komórkowych. Analiza urządzeń ujawniła wiadomości dotyczące sprzedaży kokainy i ecstasy, reklamy oferowanych substancji, a także nagranie głosowe, w którym mężczyzna chwalił się dziesięcioletnim doświadczeniem w handlu. Śledczy odkryli również prowadzoną przez niego „księgowość” oraz zidentyfikowali dwunastu klientów, którzy potwierdzili zakup narkotyków.
Prokuratura ustaliła, że wartość sprzedanych przez K.R. substancji wyniosła co najmniej 56 000 euro, co pokazuje skalę działalności nielegalnej prowadzonej przez pracownika sądu.
Dodatkowe zarzuty dotyczące gróźb
Miesiąc po pierwszym zatrzymaniu K.R. ponownie trafił w ręce policji – tym razem za wygłaszanie gróźb pod adresem nowego partnera swojej byłej partnerki. Ten wątek ujawnił dodatkowe problemy osobiste, które splatały się z prowadzonym przez niego przestępczym procederem.
Linia obrony: wypalenie zawodowe, bóle mięśniowe i uzależnienie
Obrońca wnioskował o karę pracy zastępczej, starając się pomniejszyć znaczenie gróźb oraz kwestionując szacunki dotyczące wartości sprzedanych narkotyków. Twierdził, że klient był przeciążony zawodowo – łączył pracę w przeładowanej jednostce sądowej z dodatkowymi zleceniami i w 2023 roku pracował praktycznie każdego dnia. To miało prowadzić do wypalenia i problemów zdrowotnych, łagodzonych najpierw lekami przeciwbólowymi, a później – z powodu braku regularnych recept – kokainą, która z czasem stała się zarówno środkiem na ból, jak i źródłem dochodu.
Obrona podważała również ustalenie prokuratury o rzekomym zysku na poziomie 56 000 euro.
Wyrok i warunki probacji
Sąd uznał argumenty obrony za niewystarczające. Zgromadzone dowody potwierdziły winę K.R. w zakresie handlu narkotykami, posiadania niedozwolonych substancji oraz formułowania gróźb werbalnych i pisemnych.
Wyrok obejmuje 30 miesięcy pozbawienia wolności za handel narkotykami i 10 miesięcy za groźby, w całości w zawieszeniu, z nadzorem probacyjnym. W ramach probacji K.R. musi podjąć terapię uzależnień, co odzwierciedla postrzeganie problemu narkotykowego jako istotnego elementu wymagającego wsparcia terapeutycznego.
Kontekst społeczny i instytucjonalny
Sprawa zwraca uwagę na problemy przeciążenia instytucji publicznych, dostęp do leczenia, a także mechanizmy prowadzące do uzależnień. Jednocześnie pokazuje paradoks sytuacji, w której osoba związana zawodowo z sądownictwem stworzyła i prowadziła sieć dystrybucji narkotyków.
Wyrok łączący element karny i terapeutyczny wpisuje się w belgijskie podejście do przestępczości, w którym obok kary uwzględnia się resocjalizację osób uzależnionych.