Belgia przygotowuje się na najbardziej rozległą akcję protestacyjną od dziesięcioleci. W tym tygodniu kraj czekają trzy kolejne dni strajków: od paraliżu transportu w poniedziałek, przez zamknięcie służb publicznych we wtorek, po środowe protesty w sektorze prywatnym. Eksperci podkreślają, że tak szeroka mobilizacja nie miała miejsca w XXI wieku i przywołuje skojarzenia z największymi konfliktami społecznymi lat 60. i 80.
Zapowiadana akcja wykracza poza znane z ostatnich lat protesty w Belgii. Już od niedzielnego wieczoru transport publiczny w wielu regionach zostanie całkowicie zatrzymany. We wtorek strajk ogłoszą służby publiczne, a w środę dołączą do nich pracownicy sektora prywatnego. Trzy następujące po sobie dni protestów mają doprowadzić do faktycznego zatrzymania części funkcjonowania kraju, sygnalizując głęboki sprzeciw wobec polityki oszczędnościowej.
Precedens w historii współczesnej Belgii
Jean Faniel, dyrektor Centrum Badań i Informacji Społeczno-Politycznych (Crisp), wskazuje na bezprecedensowy charakter akcji. „W XXI wieku nie widzieliśmy jeszcze czegoś podobnego” – podkreśla. Aby znaleźć porównania, trzeba cofnąć się o 40–60 lat, do czasów koalicji Martens-Gol w latach 80., kiedy wdrażano surowe reformy austerity.
Thierry Bodson, przewodniczący FGTB, przypomina strajki z 1960 roku przeciwko ustawie jedności narodowej, które sparaliżowały kraj na pięć tygodni. Nawet protesty z lat 80. i 90. – przy Planie Globalnym Jean-Luca Dehaene’a – miały lżejszą formę. „To wydarzenie historyczne” – ocenia Bodson, wskazując na trzy elementy: trzydniowy okres strajku, ciągłość mobilizacji od jedenastu miesięcy oraz brak reakcji rządu na masowy protest 14 października.
Milczenie rządu jako katalizator protestu
Brak odpowiedzi ze strony rządu jest jednym z kluczowych czynników eskalacji. Olivier Valentin, sekretarz generalny CGSLB, wyjaśnia: „Po historycznej mobilizacji 14 października poprosiliśmy premiera i wicepremierów o spotkanie. Nikt nie odpowiedział”.
Decyzje rządu i władz regionalnych dotykają wszystkich grup społecznych: bezrobotnych, emerytów, pracowników nocnych, nauczycieli, personelu żłobków. Wspólnym mianownikiem jest polityka cięć budżetowych, bez przedstawienia alternatywy. Marie-Hélène Ska, sekretarz generalna CSC, komentuje: „Mamy do czynienia z polityczną rezygnacją z wyobrażenia sobie innych rozwiązań niż te z przeszłości”.
Strategia skierowana również przeciwko pracodawcom
Trzy dni protestów oznaczają zakłócenia także dla przedsiębiorstw. To celowy element strategii wspólnego frontu związków zawodowych. Valentin zauważa, że rządowa polityka często odpowiada oczekiwaniom organizacji pracodawców, które – choć apelują o dialog – „okopują się” przy rozwiązaniach, które same promowały.
„Ten strajk pokazuje, że to pracownicy tworzą bogactwo i ruch gospodarczy w kraju” – dodaje Bodson.
Oczekiwana szeroka mobilizacja
Choć pełna skala mobilizacji będzie znana dopiero za kilka miesięcy, eksperci zakładają jej wyjątkowy zasięg. Reformy koalicji Arizona – jak zamrożenie indeksacji płac – dotykają niemal całego społeczeństwa, a środki są wdrażane stopniowo, lecz konsekwentnie. „Sektor publiczny jest mocno dotknięty reformą emerytalną i zmianami w szkolnictwie. Nawet flamandzkie szkolnictwo będzie strajkować przez dwa dni” – zauważa Ska.
Faniel dodaje, że wpływ protestów będzie trwał trzy dni, nawet jeśli formalnie tylko jeden z nich będzie dniem strajku generalnego. Zamknięcie szkół i żłobków dodatkowo utrudni funkcjonowanie wielu rodzin i przedsiębiorstw.
Perspektywy dalszych działań
Po niemal roku mobilizacji pojawia się pytanie o kolejne kroki. „Każda akcja jest analizowana osobno, by ocenić, co dalej” – tłumaczy Faniel. Bodson zapowiada, że 9 grudnia odbędzie się komitet federalny wspólnego frontu, który zdecyduje o dalszych działaniach. „Nie będziemy organizować strajku generalnego co miesiąc” – zapewnia.
„To maraton, nie sprint” – podsumowuje Ska. „Najważniejsze, aby świat pracy się jednoczył, a nie dzielił”.
Nadchodzący tydzień będzie jedną z najważniejszych prób sił między związkami zawodowymi a rządem w ostatnich dekadach. Stawką jest nie tylko pakiet reform, ale kierunek społeczno-gospodarczy Belgii na kolejne lata.