Dwa konie wyścigowe skradzione w połowie września z pastwiska w Olen zostały odnalezione w Rumunii i w piątek wróciły do swojego właściciela. Jef Laureys, hodowca i właściciel zwierząt, otrzymał od policji informację o ich odnalezieniu w zeszłym tygodniu, kończąc siedem tygodni niepewności co do losu cennych koni. Brunatna klacz Palma Base i czarny wałach Nemo D’or, których łączna wartość szacowana jest na około 25 tysięcy euro, zostały sprowadzone do Belgii dzięki wsparciu rodziny właściciela, która zorganizowała transport na trasie liczącej 2500 kilometrów. Policja potwierdziła, że w sprawie zatrzymano dwóch podejrzanych – jednego w Belgii, drugiego w Rumunii.
Kradzież wyszła na jaw w niedzielę 14 września, kiedy Laureys przybył na pastwisko i zauważył zniknięcie zwierząt. Dla właściciela strata była zarówno finansowa, jak i emocjonalna. Szczególnie dotkliwe było to, że Nemo D’or zaledwie tydzień wcześniej zdobył nagradzane miejsce w wyścigu, co podkreślało jego doskonałą formę i potencjał sportowy.
Wyzwanie identyfikacji i specyfika rynku koni wyścigowych
Tuż po kradzieży Laureys podkreślał, że wybór właśnie tych koni był zaskoczeniem, ponieważ oba są dobrze znane w środowisku wyścigowym w Belgii. Zwierzęta mają obowiązkowe mikrochipy, a pełna dokumentacja weterynaryjna i rodowodowa powinna uniemożliwić ich wykorzystanie w zawodach bez natychmiastowego wykrycia. Specyfika rynku sugerowała, że złodzieje mogą mieć trudności z legalnym wykorzystaniem skradzionych koni, co czyniło motyw kradzieży niejasnym.
Odnalezienie zwierząt w Rumunii pokazuje jednak, że sprawcy mieli przygotowany plan. Według właściciela, konie miały nowe podkowy, co wskazuje na zamiar wykorzystywania ich w wyścigach. Laureys uważa, że sprawcy obserwowali sukcesy jego koni, identyfikując je jako wartościowe cele i śledząc ich lokalizację.
Skuteczność działań organów ścigania
Laureys wyraża wdzięczność wobec wydziału dochodzeniowego policji strefy Neteland, podkreślając ich skuteczność i stały kontakt z rodziną w trakcie poszukiwań. Współpraca belgijskiej i rumuńskiej policji okazała się kluczowa – umożliwiła zarówno odnalezienie koni, jak i zatrzymanie podejrzanych w obu krajach.
Po odzyskaniu zwierzęta trafiły najpierw do schroniska, a następnie zostały przewiezione do Belgii. Transport, zorganizowany przez rodzinę właściciela, wymagał pokonania 2500 kilometrów w obie strony.
Stan zdrowia zwierząt i dalsza opieka
Pierwsze obserwacje po powrocie zwierząt pokazują, że oba konie odczuły siedem tygodni nieobecności, choć w różnym stopniu. Palma Base jest w stosunkowo dobrej kondycji, natomiast Nemo D’or wyraźnie schudł. Jak wyjaśnia właściciel, wałach ma specyficzne potrzeby żywieniowe, a niewłaściwa dieta szybko odbija się na jego wadze. Mimo to jego stan psychiczny jest stabilny – koń zachowuje czujność i żywo reaguje na otoczenie.
W poniedziałek zaplanowano szczegółowe badania weterynaryjne obu koni. Obejmą one badania krwi pod kątem ewentualnego podawania hormonów lub innych substancji, a także badania ultrasonograficzne kończyn. Weterynarz sprawdzi również, czy konie zostały odrobaczone i czy wymagają jakichkolwiek dodatkowych interwencji medycznych.
Znaczenie więzi między zwierzętami
Laureys podkreśla, że odnalezienie koni razem ma ogromne znaczenie dla ich dobrostanu. Nie spodziewał się, że sprawcy pozostawią je w jednej lokalizacji, co pozytywnie wpłynęło na ich psychikę. Konie jako zwierzęta stadne tworzą silne więzi, a wspólne przejście przez traumatyczne doświadczenia mogło dodatkowo je umocnić. Właściciel zaznacza, że obecnie ich rozdzielanie mogłoby wywołać niepotrzebny stres.
Środki zapobiegawcze na przyszłość
W reakcji na kradzież Laureys zainstalował na pastwisku system kamer, aby zwiększyć ochronę zwierząt i umożliwić szybką reakcję w razie podejrzanych sytuacji. Wskazuje to na rosnącą świadomość właścicieli cennych zwierząt hodowlanych dotyczącą potrzeby zabezpieczania majątku przed rosnącą liczbą kradzieży koni w Europie.
Sprawa pokazuje zarówno międzynarodowy charakter przestępczości związanej z kradzieżami zwierząt, jak i skuteczność współpracy służb z różnych krajów. Powrót koni do właściciela to szczęśliwe zakończenie historii, która mogła mieć znacznie bardziej dramatyczny finał.