W piątkowe popołudnie służby ratunkowe udały się do dzielnicy Moen w gminie Zwevegem w zachodniej Flandrii po otrzymaniu nietypowego zgłoszenia dotyczącego możliwej obecności uranu wzbogaconego. Rozległa akcja, w ramach której wyznaczono strefę bezpieczeństwa i użyto specjalistycznego sprzętu, nie potwierdziła jednak obecności materiałów radioaktywnych. Okoliczności zdarzenia pozostają niejasne.
Początkowe zawiadomienie brzmiało wyjątkowo alarmująco. „Mężczyzna poinformował, że w swoim ogrodzie ‘przypadkowo’ wzbogacił uran” – przekazała Jana De Wulf z komisariatu policji Mira. Informacja ta uruchomiła procedury bezpieczeństwa stosowane przy zagrożeniach związanych z substancjami niebezpiecznymi. Ulica Olieberg została natychmiast zamknięta, a na miejsce skierowano zespoły specjalistyczne.
Działania służb i pierwsze ustalenia
Do oceny sytuacji wysłano eksperta wyposażonego w kombinezon ochronny zapewniający pełną izolację od potencjalnych zagrożeń. Aby zminimalizować ryzyko, wstępną inspekcję przeprowadzono również przy użyciu drona, który umożliwił obserwację terenu bez narażania dodatkowego personelu.
Burmistrz Zwevegem Isabelle Degezelle przybyła na miejsce, aby koordynować działania władz lokalnych. „Coś zostało znalezione, ale jego dokładną naturę trzeba jeszcze określić” – powiedziała w pierwszych komentarzach. Szybko doprecyzowała jednak najważniejszą informację: „To z pewnością nie jest uran”. Mimo częściowego uspokojenia sytuacji ulica pozostała zamknięta jako środek ostrożności. „Śledzimy rozwój wydarzeń bardzo uważnie” – dodała.
Tajemniczy autor zgłoszenia
W trakcie akcji pojawiły się nowe, zaskakujące informacje. Według relacji mieszkańców telefon alarmowy miał wykonać młody mężczyzna, który niedawno wprowadził się do tej części Moen. Kiedy policjanci przybyli pod wskazany adres, nie zastali nikogo w domu. Właściciel lub najemca posesji nie pojawił się ani podczas działań służb, ani w późniejszych godzinach.
„Próbujemy zlokalizować osobę, która wykonała to zgłoszenie” – przekazała rzeczniczka policji Jana De Wulf. Brak kontaktu z autorem zawiadomienia rodzi pytania o jego motywy. Nie wiadomo, czy celowo wprowadził służby w błąd, sam poczuł się zagrożony, czy też zgłoszenie wynikało z niezrozumienia charakteru substancji znajdującej się na posesji.
Kontekst i możliwe scenariusze
Piątkowa akcja była kontynuacją sytuacji, o której media informowały wcześniej tego dnia – dotyczącej rzekomego „przypadkowego wzbogacenia uranu” w Moen. Proces wzbogacania uranu wymaga zaawansowanej infrastruktury, technologii i wiedzy, dlatego sama treść zgłoszenia od początku budziła wątpliwości ekspertów.
Obecnie służby muszą ustalić kilka kluczowych kwestii. Po pierwsze, konieczne jest dokładne zbadanie znalezionej substancji i ocena, czy może ona stanowić zagrożenie dla zdrowia lub środowiska. Po drugie, policja prowadzi poszukiwania autora zgłoszenia, aby wyjaśnić, czy doszło do świadomego fałszywego alarmu, pomyłki spowodowanej niewiedzą, czy też sytuacji wymagającej wsparcia społecznego lub medycznego.
Lokalne władze zapowiadają, że ulica pozostanie zamknięta do czasu pełnego wyjaśnienia sprawy i upewnienia się, że okolicy nic nie grozi. Dokładne analizy laboratoryjne pozwolą jednoznacznie określić charakter znalezionego materiału i podjąć odpowiednie decyzje. Równocześnie policja kontynuuje poszukiwania mężczyzny, którego zeznania są niezbędne dla ustalenia przebiegu zdarzeń.
Zdarzenie to pokazuje, że belgijskie służby traktują poważnie każde zgłoszenie dotyczące potencjalnych zagrożeń związanych z substancjami niebezpiecznymi, nawet gdy ich wiarygodność jest wątpliwa. Jednocześnie przypomina, że osoba dokonująca fałszywego zgłoszenia może ponieść poważne konsekwencje prawne.