Rozpoczęte w poniedziałek 17 listopada prace przy skrzyżowaniu Cureghem na chaussée de Mons wywołały lawinę reakcji ze strony kierowców i części mieszkańców. W obliczu protestów i aktów wandalizmu organizacje reprezentujące rowerzystów i pieszych zdecydowanie bronią projektu, podkreślając, że ma on kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa wszystkich użytkowników drogi. Jednocześnie wskazują na brak merytorycznej debaty i ostrzegają przed zagrożeniami, na jakie narażone są osoby korzystające z tego newralgicznego punktu miasta oraz pracownicy realizujący inwestycję.
Agencja Bruxelles Mobilité, odpowiedzialna za projekt, zapowiada kontynuację robót, deklarując jednocześnie gotowość do rozmów z gminą Anderlecht. W samej koalicji rządzącej na Anderlechcie pojawiły się krytyczne głosy – radni oraz burmistrz Fabrice Cumps (PS) postulują wprowadzenie pewnych modyfikacji. Komitet „Non au Good Move 2” twierdzi, że mieszkańcy nie zostali wystarczająco poinformowani, i domaga się wstrzymania prac.
Tragiczna historia skrzyżowania
Stowarzyszenie Avello przypomina, że potrzeba transformacji skrzyżowania została zgłaszana od ponad dekady. „Niebezpieczeństwo mostu ‘pont Cureghem’ i jego okolic było sygnalizowane już w 2013 roku. Rowerzyści alarmowali gminę o skrajnym ryzyku związanym z przejazdem przez ten odcinek, wskazując na brak jakiejkolwiek infrastruktury rowerowej” – podkreśla organizacja.
W 2018 roku obawy potwierdziły się w sposób tragiczny – 28-letni policjant zginął potrącony przez ciężarówkę, wracając do domu na rowerze. Miejsce to od lat figuruje jako jeden z najniebezpieczniejszych punktów regionu brukselskiego, zwłaszcza ze względu na duży ruch ciężarówek. „Na tak zatłoczonej trasie jedynym sposobem zapewnienia bezpieczeństwa pieszym, rowerzystom i kierowcom jest wyraźne oddzielenie strumieni ruchu i stworzenie bezpiecznych przejść” – argumentuje Avello.
Problem jest również aktualny. W samym 2025 roku w Brukseli doszło do śmiertelnych potrąceń dwóch pieszych i jednego rowerzysty przez ciężarówki w tzw. „martwym polu”.
Presja na radną i ministrę mobilności
Podczas posiedzenia rady gminy ogłoszono, że w poniedziałek ma dojść do spotkania między ministrą mobilności regionu brukselskiego Elke Van den Brandt a radną ds. mobilności Haliną Benmrah. Gmina proponuje kilka zmian, zwłaszcza dotyczących przebiegu ścieżki rowerowej, aby ograniczyć utratę miejsc parkingowych.
Zdaniem organizacji Heroes for Zero radna uległa presji przeciwników projektu. „Pani minister, ma pani wybór: można bronić miejsc parkingowych albo ludzkiego życia” – podkreśla organizacja.
Akty wandalizmu na placu budowy
Napięcie wzrosło po poważnych aktach wandalizmu na placu budowy. „Nowe ataki zniszczyły sygnalizację, sprzęt, opony, szyby. Z mostu zrzucono znaki budowlane na kładkę rowerową poniżej – to mogło mieć dramatyczne skutki” – informuje Avello. Organizacja potępia te działania, uznając je za formę zastraszania i przeszkodę w prowadzeniu realnej debaty.
W nocy niektórzy mieszkańcy samodzielnie otworzyli most Cureghem, wyrażając sprzeciw wobec planu GoodMove. Takie działania budzą obawy zarówno o bezpieczeństwo, jak i o możliwość prowadzenia rzeczowej dyskusji nad projektem.
Proces demokratyczny został zachowany
Avello przypomina, że projekt przeszedł pełną procedurę demokratyczną – odbyły się konsultacje, komisja uzgodnieniowa, a gmina Anderlecht wydała pozytywną opinię. „Wzywamy władze do utrzymania kursu i obrony projektu, który jest niezbędny, oczekiwany i demokratycznie zatwierdzony. Apelujemy też do Bruxelles Mobilité o ścisłą koordynację, aby prace mogły przebiegać z jak najmniejszymi utrudnieniami. Priorytetem musi pozostać bezpieczeństwo wszystkich” – podkreśla stowarzyszenie.
Ministra ostro reaguje na wandalizm
Elke Van den Brandt zdecydowanie potępiła akty wandalizmu. „Znowu słyszę echo wielkich gęb. Głośność nie jest równoznaczna z prawdą. Ale jest granica: kiedy wielkie gęby zamieniają krzyk w wandalizm, przekraczają coś zasadniczego. Demokracja tak nie działa” – napisała na Instagramie. Dodała, że takie zachowania stanowią realne zagrożenie nie tylko dla ruchu drogowego, ale też dla mieszkańców i pracowników budowy. „Krytyka może być ostra, nigdy destrukcyjna” – podsumowała.
Dylemat między parkingiem a bezpieczeństwem
Spór wokół przebudowy chaussée de Mons odzwierciedla szersze wyzwanie, z którym mierzą się europejskie miasta – pogodzenie różnych potrzeb mieszkańców przy ograniczonej przestrzeni. Z jednej strony jest argument o konieczności zachowania miejsc parkingowych, z drugiej – statystyki wypadków i potrzeba stworzenia bezpiecznej infrastruktury.
Organizacje reprezentujące rowerzystów i pieszych podkreślają, że projekt nie jest wymierzony w kierowców, lecz ma poprawić bezpieczeństwo wszystkich. Jednocześnie sposób komunikowania zmian i tempo realizacji wzbudziły poczucie pominięcia wśród części mieszkańców.
W najbliższych dniach kluczowe będzie znalezienie ewentualnego kompromisu, który pozwoli zakończyć prace, zachowując równowagę społeczną i bezpieczeństwo wszystkich użytkowników drogi.