Podczas gdy w Brazylii trwa szczyt klimatyczny ONZ COP30, państwa członkowskie Unii Europejskiej zdecydowały w środę o kolejnym osłabieniu pionierskiej regulacji mającej przeciwdziałać wylesianiu. Na wniosek Niemiec i Austrii zatwierdzono nie tylko następne przesunięcie terminu wejścia przepisów w życie – tym razem do końca 2026 roku – ale również wprowadzono klauzulę rewizyjną, która pozwoli na ponowną analizę całej ustawy już w kwietniu 2026 roku, zanim zacznie ona obowiązywać. To kolejny cios dla regulacji uznawanej za kluczowy element europejskiego zaangażowania w ochronę światowych lasów.
Rewolucyjna regulacja traci impet
Unijna ustawa o przeciwdziałaniu wylesianiu, określana przez organizacje ekologiczne jako przełomowa, ma zakazać wprowadzania na rynek UE produktów takich jak olej palmowy, kakao, kawa, soja czy drewno, jeśli pochodzą z terenów wylesionych po 2020 roku. Przepisy miały wysłać wyraźny sygnał globalnym rynkom, że Europa nie będzie akceptować niszczenia lasów w łańcuchach dostaw.
Od początku regulacja wzbudzała jednak silny sprzeciw branży agrobiznesu oraz krajów trzecich – w tym Brazylii i Stanów Zjednoczonych – które ostrzegały przed nadmiernymi obciążeniami administracyjnymi i finansowymi dla producentów. W konsekwencji Unia już raz przesunęła termin wdrożenia z 2024 na 2025 rok. Najnowsza decyzja oznacza kolejne opóźnienie.
Komisja Europejska argumentowała, że powodem przesunięcia są problemy techniczne przy wdrażaniu systemu informatycznego do śledzenia pochodzenia produktów. Początkowo Bruksela chciała rocznego opóźnienia, jednak ostatecznie zaproponowała sześć miesięcy. Państwa członkowskie – szczególnie Niemcy obawiające się kosztów dla sektora leśnego – postanowiły wydłużyć ten okres jeszcze bardziej.
Kontrowersyjna klauzula rewizyjna
Najwięcej emocji budzi klauzula rewizyjna na kwiecień 2026 roku. Oznacza ona, że zaledwie kilka miesięcy przed wejściem ustawy w życie możliwa będzie jej ponowna ocena i ewentualne dalsze osłabienie.
Organizacje ekologiczne określają tę decyzję jako nieakceptowalną. Ich zdaniem kolejne odroczenia podważają wiarygodność UE w kwestii ochrony środowiska. „Sygnały są katastrofalne, szczególnie że dzieje się to podczas szczytu COP30” – mówi Pierre-Jean Sol Brasier z organizacji Fern. „Tworzymy niestabilność dla firm, które zainwestowały miliony w przygotowania do wdrożenia regulacji”.
Między ambicjami klimatycznymi a interesami gospodarczymi
Regulacja miała poparcie części dużych europejskich firm – m.in. włoskiego koncernu Ferrero, producenta Nutelli. „Zainwestowaliśmy w dobrej wierze, przekonani, że kierunek działania jest jasny. A teraz wszystko staje pod znakiem zapytania” – mówi Francesco Tramontin z Ferrero.
Sprzeciw wobec ustawy utrzymują natomiast giganty agrobiznesu oraz kraje azjatyckie i amerykańskie, które obawiają się kosztów dla rolników i firm leśnych. Państwa producenckie twierdzą, że restrykcje mogą wypchnąć ich z europejskiego rynku lub zmusić do kosztownych inwestycji.
Odwrót od ambicji klimatycznych
Decyzja o dalszym osłabieniu regulacji wpisuje się w szerszy trend w UE. Po latach intensywnego przyjmowania ambitnych przepisów klimatycznych Unia wyraźnie spowalnia niektóre działania, by ulżyć europejskim przedsiębiorstwom w obliczu globalnej konkurencji.
Ten zwrot budzi niepokój zwłaszcza w kontekście COP30, gdzie państwa świata negocjują kolejne kroki w walce ze zmianami klimatu. Wylesianie pozostaje jednym z głównych źródeł emisji gazów cieplarnianych, a lasy tropikalne pełnią kluczową rolę w pochłanianiu CO₂.
Odsunięcie w czasie wdrożenia ustawy – i możliwość jej dalszego rozwodnienia – wysyła sprzeczne sygnały co do rzeczywistej gotowości Europy do walki z globalnym ociepleniem. Dla mieszkańców Belgii i całej UE oznacza to, że na europejskim rynku przez kolejne lata wciąż mogą pojawiać się produkty powiązane z wylesianiem, mimo wcześniejszych deklaracji politycznych.