Sąd karny w Liège odrzucił wniosek 49-letniego Saïda Boularaasa o wznowienie postępowania po tym, jak nie pojawił się na rozprawie 3 września. Mężczyzna tłumaczył swoją nieobecność chorobą, jednak sąd ustalił, że tego samego dnia był na tyle sprawny, by osobiście udać się do ośrodka pomocy społecznej CPAS/OCMW i załatwiać tam swoje sprawy. Wyrok 10 lat więzienia za gwałty, pozbawienie wolności, pobicia i groźby pozostaje w mocy.
Sprawa dotyczy mężczyzny, który wielokrotnie wykorzystywał zaufanie młodych mieszkańców Liège znajdujących się w trudnej sytuacji życiowej. Boularaas podawał się za osobę duchowną, obiecując wsparcie, po czym dopuszczał się wobec swoich ofiar poważnych przestępstw seksualnych. W połowie października został uznany za winnego zgwałcenia trzech młodych mężczyzn, których wcześniej zwabił obietnicą pomocy.
Wcześniejsze skazanie i kontrowersyjne uniewinnienie
To nie pierwsze postępowanie karne przeciwko Boularaasowi o podobnym charakterze. Mężczyzna był wcześniej skazany na 15 lat więzienia za analogiczne czyny popełnione w okolicach Charleroi, gdzie również przedstawiał się jako duchowny, by zdobyć zaufanie swoich ofiar. W tamtej sprawie został jednak uniewinniony przez sąd apelacyjny w Mons, co doprowadziło do jego zwolnienia.
26 sierpnia bieżącego roku Boularaas opuścił zakład karny w wyniku błędu proceduralnego. Wiedział jednak, że tydzień później, 3 września, zaplanowano rozprawę w sprawie prowadzonej w Liège. Sprawa była mu doskonale znana – jeszcze przed wakacjami odbyło się pierwsze posiedzenie sądu, na którym był obecny. Wówczas, przebywając w areszcie, wnioskował o wymianę wniosków końcowych oraz przeprowadzenie dodatkowych czynności procesowych.
Nieobecność na kluczowej rozprawie
W dniu rozprawy merytorycznej 3 września Boularaas nie pojawił się w sądzie. Nie ustanowił również pełnomocnika, który mógłby go reprezentować. Dopiero w dniu ogłoszenia wyroku stawił się jego adwokat, po tym jak media szeroko informowały o przebiegu procesu i stanowisku prokuratury. Obrońca złożył wniosek o wznowienie postępowania, jednak sąd go odrzucił.
Na usprawiedliwienie nieobecności przedstawiono zaświadczenie lekarskie. Sąd przeanalizował dokument i stwierdził, że nie wskazuje on na niemożność poruszania się. Co więcej, z dokumentów wynikało, że tego samego dnia Boularaas był obecny w ośrodku pomocy społecznej CPAS/OCMW, gdzie osobiście załatwiał kwestie administracyjne.
Wyrok bez możliwości ucieczki
Na podstawie zgromadzonych informacji sąd doszedł do wniosku, że Saïd Boularaas celowo nie stawił się na rozprawie 3 września, a wniosek o wznowienie postępowania miał najprawdopodobniej związek z surowym stanowiskiem prokuratury przedstawionym podczas procesu. W rezultacie 49-latek zachowuje wyrok 10 lat pozbawienia wolności, a po odbyciu kary pozostanie jeszcze przez 5 lat do dyspozycji sądu wykonania kar. Sankcja dotyczy gwałtów popełnionych na terenie Liège.
Skazany może wnieść apelację. Jak jednak podkreślają obserwatorzy wymiaru sprawiedliwości, w tego typu sprawach odwołanie niesie pewne ryzyko – sądy apelacyjne często podtrzymują lub nawet zaostrzają wyroki w sprawach dotyczących poważnych przestępstw seksualnych, zwłaszcza gdy oskarżony wykorzystywał osoby znajdujące się w szczególnie trudnej sytuacji życiowej.