W ośrodkach noclegowych brukselskiego Samusocial co piąta osoba to dziecko – tak wynika z danych za pierwszych dziesięć miesięcy 2025 roku. Od początku roku ponad 8 000 osób znalazło miejsce w strukturach noclegowych organizacji, jednak ponad 6 000 kolejnych musiało zostać odesłanych z powodu braku miejsc. Wśród osób korzystających z pomocy dominują rodziny z jednym rodzicem, których sytuacja staje się coraz bardziej niepewna. Organizacja zaprezentowała te alarmujące liczby przy okazji Międzynarodowego Tygodnia Praw Dziecka, podkreślając rosnącą skalę bezdomności rodzin w regionie stołecznym.
Stołówka w ośrodku tętni życiem niczym ul. Dorośli pilnują małych dzieci siedzących na krzesłach, obserwujących – z miną na wpół rozbawioną, na wpół zaniepokojoną – jak ich starsi towarzysze biegną w stronę podwórka i ogródka. Dzieje się to w godzinach, gdy starsze dzieci są w szkole. Ośrodek pomocy doraźnej Samusocial, działający w Evere od ponad roku, wypełnia życie, oczekiwanie i nadzieja – nadzieja mężczyzn, kobiet i dzieci zakwaterowanych w 82 pokojach dla dwóch do ośmiu osób. Pojemność wynosi 280 osób, a do końca zimy zwiększono ją do 320 miejsc. Mimo to „musimy odmawiać coraz większej liczbie osób” – podkreśla Sarah de Liamchine, dyrektor generalna brukselskiej instytucji.
Rosnąca fala zapotrzebowania
„Od czerwca liczba wniosków nieustannie rośnie, a wraz z nią rośnie także liczba odmów” – dodaje dyrektor. W ciągu pierwszych dziesięciu miesięcy tego roku Samusocial przyjął 8 418 osób w swoich noclegowniach awaryjnych, w tym 996 dzieci (w tym 150 niemowląt) oraz 604 małoletnich cudzoziemców bez opieki. Innymi słowy – co piąta zakwaterowana osoba to dziecko. W tym samym czasie 6 709 osób (1 884 rodziny) nie mogło zostać przyjętych.
Zjawisko nie ma charakteru przejściowego – między 1 czerwca 2024 a 31 maja 2025 roku zakwaterowano 9 723 osoby, w tym 2 105 dzieci, czyli niemal jedną czwartą wszystkich podopiecznych. „Od września około tysiąc osób, które się do nas zgłosiły (1 083), nigdy wcześniej nie prosiło o pomoc” – wskazuje dyrektor.
Profil podopiecznych i ich historie
Mieszkańcy ośrodka w Evere oraz placówek przy Plasky (60 miejsc w dawnym hotelu) i Colmeia (100 miejsc) na Schaerbeek, w 80 proc. to osoby oczekujące na ochronę międzynarodową. Połowa z nich przebywa w Belgii legalnie. Przykładem jest Annie (imię zmienione), 35-letnia Kamerunka, która mieszka w Belgii od 2016 roku z czwórką dzieci w wieku od dwóch do 21 lat, w tym z niepełnosprawną córką.
Uzyskała legalizację pobytu w 2017 roku i pracuje w domu opieki – niedawna operacja córki zmusiła ją jednak do skorzystania z urlopu rodzicielskiego. Rodzina przez pięć lat mieszkała na Schaerbeek w lokalu, który okazał się niezdatny do życia z powodu wilgoci. „Dzieci ciągle chorowały” – wspomina. Wyczerpana i źle poprowadzona prawnie, przestała płacić czynsz, co doprowadziło do eksmisji. Od sześciu miesięcy przebywa z dziećmi w Evere. Dla tej mamy, marzącej o przenosinach do Walonii do mieszkania dostosowanego do potrzeb jej rodziny, to cała wieczność.
Kryzys mieszkaniowy pogłębia dramatyczne sytuacje
Pozostałe 20 proc. podopiecznych stanowią osoby, które stały się bezdomne z innych powodów – między innymi kobiety uciekające przed przemocą. Spośród 738 rodzin zakwaterowanych przez Samusocial aż 497 to rodziny z jednym rodzicem (67 proc.). „Jedna trzecia z nich trafiła tu z powodu przemocy domowej” – wskazuje Sarah de Liamchine.
Tak było w przypadku Sofii (imię zmienione). Ta czterdziestoletnia mama mieszka w Evere ze swoją roczną córeczką. Jej dziesięcioletni syn tymczasowo mieszka z ojcem, aby mógł kontynuować naukę w języku niderlandzkim. Sofia uciekła z domu osiem lat temu. Przez lata mieszkała w lokalu, którego czynsz był kilkukrotnie podwyższany, aż przekroczył tysiąc euro. Po eksmisji latem trafiła na ulicę. „Za jeden miesiąc zaległego czynszu” – podkreśla.
Od roku pozostaje bez pracy. Wcześniej pracowała w domu opieki, a potem na kontrakcie art. 60. Obawia się, że w sierpniu 2026 roku straci prawo do zasiłku dla bezrobotnych. Jej największym marzeniem jest ukończenie szkolenia na opiekunkę medyczną we Flandrii i odzyskanie opieki nad synem. Do tego potrzebuje żłobka dla córki – i mieszkania. „Czekam na odpowiedź w sprawie mieszkania społecznego w Brukseli od sześciu lat.”
„Kryzys mieszkaniowy w Brukseli bardzo komplikuje proces stabilizacji, który próbujemy prowadzić” – wyjaśnia dyrektor. „Często kierujemy osoby do Walonii, bo tam łatwiej otrzymać mieszkanie społeczne. Brak mieszkań sprawia, że niektóre kobiety wracają do agresywnych partnerów.” W ośrodkach rodziny stanowią jedną czwartą mieszkańców, ale prawie połowę noclegów – z powodu dłuższego okresu pobytu.
Procedury dublińskie i sytuacje nieregularne
Około 40 proc. podopiecznych to osoby bez uregulowanej sytuacji prawnej lub czekające na decyzję. Dotyczy to m.in. serbskiej rodziny, która po złożeniu wniosku o azyl w Niemczech trafiła do Belgii. W procedurze dublińskiej zmiana kraju wymusza rozpoczęcie procedury na nowo, ale jednocześnie pozbawia dostępu do pomocy materialnej w Belgii, bo ta została im już przyznana w innym państwie UE.
Od pięciu miesięcy Bergita (22 lata), jej rodzice, czworo rodzeństwa i jej syn mieszkają wspólnie w jednym pomieszczeniu. „To bardzo trudne” – mówi. Urząd do Spraw Cudzoziemców wciąż nie podjął decyzji. Rodzina uciekła z Serbii z powodu zagrożenia związanego z długami hazardowymi dziadka. „Wyjechaliśmy także po to, aby leczyć mamę, która cierpi na chorobę kości” – wzdycha. „Kiedyś mieliśmy piękne życie.”
Odpowiedź na pilne potrzeby i apel o systemowe zmiany
Samusocial reaguje na nagłe przypadki i próbuje stabilizować sytuację podopiecznych, zanim znajdzie dla nich rozwiązanie poza ośrodkami. „Nie jesteśmy w stanie zapewnić warunków godnych potrzeb dzieci” – przyznaje Sarah de Liamchine, ubolewając, że z powodu nadmiaru wniosków czasem musi odsyłać ludzi na ulicę.
Instytucja finansowana przez Fedasil, ministerstwo-prezydencję regionu brukselskiego i Cocom, apeluje o środki, które pozwolą ograniczyć liczbę osób trafiających do noclegowni. „Potrzebne jest silniejsze wsparcie dla kobiet – ofiar przemocy – i ich dzieci, w tym dostęp do pomocy psychologicznej” – wymienia dyrektor. „Zakwaterowanie musi być dostosowane do potrzeb dzieci, które potrzebują wsparcia psychospołecznego. Trzeba zapewnić im bezpłatną edukację szkolną, stołówkę, transport, a także opiekę nad małymi dziećmi z dostosowanym systemem przyjmowania matek z niemowlętami.”
Lista elementarnych potrzeb w czasach restrykcji budżetowych
Ta lista podstawowych działań – w okresie cięć budżetowych – przypomina niemal list do Świętego Mikołaja. Tego samego, którego prawdopodobnie nie napiszą dzieci balansujące między ulicą a tymczasowym zakwaterowaniem. Dzieci, które w Evere znalazły choć odrobinę wytchnienia na swojej niepewnej drodze.
Przedstawiona sytuacja pokazuje, jak złożone problemy dotykają region brukselski w obszarze polityki społecznej i mieszkaniowej. Połączenie kryzysu mieszkaniowego, rosnącej liczby rodzin w trudnej sytuacji oraz ograniczonych zasobów tworzy warunki wymagające pilnych i kompleksowych działań systemowych. Zwłaszcza w obliczu rosnącej liczby dzieci dotkniętych bezdomnością – zjawiska, które ma długofalowe skutki dla ich rozwoju i przyszłości.
Dane Samusocial ukazują również szerszy kontekst migracji w Europie, w którym procedury dublińskie i nierównomierne obciążenie państw członkowskich generują kolejne wyzwania dla lokalnych systemów pomocy społecznej. Bruksela, jako stolica Belgii i siedziba europejskich instytucji, mierzy się tu z problemami szczególnie złożonymi, wymagającymi koordynacji działań na różnych szczeblach administracji.