Kształcenie położnych w niderlandzkojęzycznej Belgii przeżywa w obecnym roku akademickim bezprecedensowy wzrost zainteresowania. Jak wynika z danych Flamandzkiej Rady Szkół Wyższych (Vlaamse Hogescholenraad), na studia położnicze w roku 2024-2025 zapisało się 2 170 studentów, co oznacza wzrost o 22,85 procent w porównaniu z rokiem poprzednim. Tymczasem ogólna liczba studentów we flamandzkim szkolnictwie wyższym wzrosła jedynie o 2,1 procent.
Choć uczelnie cieszą się z rosnącej popularności kierunku, lekarze i eksperci rynku pracy ostrzegają przed narastającą dysproporcją między liczbą absolwentów a realnymi możliwościami zatrudnienia. Zawód położnej zyskuje na prestiżu, ale perspektywy kariery dla młodych specjalistek pozostają ograniczone.
Fenomen nazwany imieniem celebrytki
W środowisku edukacyjnym i medycznym ten gwałtowny wzrost zainteresowania określany jest mianem „efektu An Lemmens”. To nawiązanie do popularnej prezenterki telewizyjnej, bohaterki dokumentalnego serialu VTM „Een Echte Job: Vroedvrouw An”, który ukazywał jej drogę szkoleniową i codzienność pracy położnej.
Program przedstawiał zawód w ciepły, ludzki sposób, koncentrując się na emocjonalnym wymiarze opieki okołoporodowej. Według przedstawicieli szkół wyższych wywołał on ogromny wzrost zainteresowania tym kierunkiem, zwłaszcza wśród kobiet poszukujących pracy łączącej kompetencje medyczne z bliskim kontaktem z pacjentkami.
Szerszy kontekst społeczny
Eksperci podkreślają jednak, że popularność kierunku nie wynika wyłącznie z wpływu serialu. Wzrost prestiżu zawodu wpisuje się w szersze przemiany społeczne. Rosnące zainteresowanie naturalnym, skoncentrowanym na kobiecie podejściem do porodu, a także większa świadomość praw pacjentek i potrzeby personalizacji opieki sprzyjają umocnieniu roli położnych w systemie ochrony zdrowia.
Położne są dziś postrzegane jako autonomiczni specjaliści medyczni odgrywający kluczową rolę w procesie porodu i opiece prenatalnej. Tego rodzaju postrzeganie wpływa na rosnącą atrakcyjność studiów, zwłaszcza wśród młodych osób szukających zawodu o silnym wymiarze społecznym.
Wysycony rynek pracy
Dr Tom Bovyn, ginekolog i obserwator trendów w opiece perinatologicznej, przedstawia jednak znacznie bardziej pesymistyczną ocenę. „Rynek pracy dla położnych jest już od lat nasycony. Wiele młodych absolwentek ma trudności ze znalezieniem zatrudnienia poza klasycznymi dziedzinami, takimi jak położnictwo, medycyna rozrodu czy neonatologia” – podkreśla.
Według Bovyna sytuacja wymaga pilnych zmian w polityce edukacyjnej. Federalna Rada Położnych już wcześniej postulowała wprowadzenie egzaminu wstępnego lub systemu numerus clausus, jednak jak dotąd nie doczekała się reakcji ze strony władz. Taka regulacja, stosowana w wielu krajach, miałaby ograniczyć liczbę studentów do realnego zapotrzebowania rynku.
Ginekolog wskazuje również na różnice w programach nauczania. We Flandrii studia położnicze trwają trzy lata, podczas gdy w sąsiednich Niderlandach – cztery. Zarówno federalny minister zdrowia Frank Vandenbroucke, jak i Federalna Rada Położnych postulują rewizję programu kształcenia, aby objąć nim wszystkie istotne aspekty zawodu.
Ograniczenia prawne pogłębiają problem
Dodatkowym wyzwaniem są ograniczenia zawodowe wynikające ze zmiany przepisów z 2018 roku. Osoby, które ukończyły studia położnicze po 1 października 2018 r., mogą wykonywać czynności pielęgniarskie wyłącznie w dziedzinach związanych z położnictwem, ginekologią, medycyną rozrodu i neonatologią. Oznacza to drastyczne zawężenie możliwości zatrudnienia.
„Dlatego logiczne jest stworzenie sprawnego systemu przekwalifikowania do zawodu pielęgniarki” – zauważa Bovyn. Obecnie taka ścieżka trwa dwa dodatkowe lata i stanowi poważną barierę dla absolwentek. „Dawniej był to wspólny dyplom. Teraz po trzech latach studiów trzeba dodać kolejne dwa, by zdobyć szerokie kwalifikacje. To zniechęca”.
Lekarz proponuje skrócenie tej ścieżki i wprowadzenie roku pomostowego. Zwraca również uwagę na strukturalny problem systemu finansowania szkolnictwa wyższego, który premiuje liczbę zapisanych studentów, a nie faktyczne potrzeby rynku pracy.
Nowa inicjatywa na poziomie federalnym
W ramach RIZIV/INAMI powstała nowa grupa robocza kierowana przez Mickaëla Daubie, która ma zająć się reorganizacją opieki perinatologicznej. Bovyn wskazuje, że celem jest stworzenie bardziej zintegrowanego i interdyscyplinarnego systemu opieki, z większą rolą położnych w przypadkach ciąż niskiego ryzyka.
Rząd federalny zapowiada wzmocnienie autonomii zawodowej położnych oraz rozwój ich kompetencji. Nie wiadomo jednak, czy przełoży się to na większą liczbę miejsc pracy, czy jedynie na zmianę podziału obowiązków w ramach istniejących struktur.
Konieczność reformy systemu edukacji
Flamandzka minister edukacji Zuhal Demir zapowiedziała powiązanie inwestycji w szkolnictwo wyższe z przeglądem oferty edukacyjnej. Eksperci podkreślają, że system musi odpowiadać na zmiany demograficzne, organizacyjne i społeczne w sektorze zdrowia.
Przykład gwałtownego wzrostu liczby studentów położnictwa uwidacznia szerszy problem – brak mechanizmów równoważących popularność kierunków z rzeczywistymi potrzebami rynku pracy. W sytuacji, gdy w pielęgniarstwie ogólnym wciąż brakuje personelu, położnictwo zmaga się z nadwyżką absolwentek.
Najbliższe miesiące pokażą, czy władze zdecydują się na regulację dostępu do studiów położniczych, czy też problem będzie narastał, prowadząc do frustracji kolejnych roczników i marnowania zasobów edukacyjnych.