Gminy w Walonii stoją przed bezprecedensową falą problemów budżetowych. Warunki programu Oxygène, redukcja stanowisk APE, zakończenie dotacji Collignon i rekompensat planu Marshall, a także napływ nowych świadczeniobiorców do CPAS/OCMW – wszystkie te czynniki spychają samorządy lokalne głęboko w czerwone liczby. Dla mieszkańców oznacza to jedno: lawinę nowych podatków, rosnących opłat lokalnych oraz pogorszenie usług publicznych.
Październik i listopad to czas, w którym gminy przygotowują swoje budżety na kolejny rok. Tym razem przynoszą one jednak wyłącznie złe wiadomości dla samorządów walońskich. Rosnący kryzys był przewidywalny – niczym fala po trzęsieniu ziemi. Po latach przekazywania gminom coraz większej liczby zadań, lokalne władze w końcu ugięły się pod ich ciężarem.
Dziedzictwo reform państwowych
Zjawisko to narasta już od poprzedniej kadencji, a właściwie od momentu, gdy ciężar finansowania emerytur przeniesiono z poziomu federalnego na gminy. Lokalne władze muszą stale dopłacać do systemu, podczas gdy rządy – zarówno federalny, jak i waloński – mogą chwalić się, że nie podnoszą podatków. Jak to osiągają? Przerzucając kolejne obciążenia na gminy lub odbierając im określone źródła dochodów. Kończy się dotowanie miejsc pracy Collignon w CPAS/OCMW, zmniejszana jest liczba stanowisk APE, rośnie kwota wolna od podatku. Duże miasta, objęte programem Oxygène, muszą dodatkowo spełniać wymagające kryteria oszczędnościowe.
Efekt? Gminy nie mają innego wyjścia niż sięgać po podatki – i robią to od tygodni bez oporów.
Kreatywność w naliczaniu opłat
W październiku i listopadzie z niemal wszystkich stron sypały się kolejne podwyżki. Wśród większych miast Liège, Herstal, Seraing, Charleroi, La Louvière i Mouscron ogłosiły dziesiątki nowych podatków lub podwyżek dotychczasowych stawek. Zdarzały się pomysły graniczące z absurdem – jak w Liège, które wśród 31 podwyżek i pięciu nowych podatków zdecydowało się opodatkować trumny z poliestru oraz kasy samoobsługowe w supermarketach. W Namur na ostatniej sesji rady miejskiej aż 80 punktów dotyczyło lokalnych podatków.
Zjawisko dotyka także mniejszych gmin. Ham-sur-Heure, Honnelles, Quévy, Walcourt czy Fontaine-l’Évêque – wszystkie podnoszą szeroką gamę opłat komunalnych.
Wszędzie towarzyszy temu poczucie, że samodzielność gmin jest coraz bardziej ograniczana przez decyzje regionalne lub federalne. „Znosimy to, ale widzimy wyraźnie, że mieszkańcy są coraz mniej zadowoleni” – mówi burmistrz Namur, Charlotte Bazelaire (Les Engagés), rządząca w koalicji z MR. „To nie będzie kadencja świętego Mikołaja. Wykrwawiamy się, likwidujemy dotacje, a i tak wiemy, że to nie wystarczy”.
Źródła kryzysu – cztery P
Sedno problemu tkwi w przerzuceniu finansowania tak zwanych „4P” (police, pompiers, pensions, pauvreté – policja, straż pożarna, emerytury, ubóstwo) z poziomu federalnego na gminy podczas ostatniej reformy państwa. „Największym wyzwaniem dla gmin jest finansowanie emerytur” – wyjaśnia Arnaud Dessoy, analityk finansów publicznych w Belfius. „Kwoty rosną wykładniczo. Teraz sytuacja się komplikuje i tak będzie do 2030 roku. Od dziesięciu lat powtarzamy, że to się nie uda, bez jakiejkolwiek reakcji ze strony władz. Wpadliśmy na mur, a gminy nie znajdują już dochodów, by pokryć te koszty”.
Program Oxygène miał przynieść gminom oddech, lecz jeśli poprzedni rząd udzielał pożyczek na łagodnych zasadach, obecny – pod presją banków – powiązał je z szeregiem niezwykle restrykcyjnych wymogów dla dużych miast.
Cięcia z każdej strony
Do tego doszły ostatnie decyzje rządów federalnego i regionalnego. „Obcinanie funduszu gminnego, zamrażanie dotacji na personel czy podniesienie kwoty wolnej od podatku jeszcze bardziej utrudnia powrót do równowagi budżetowej” – dodaje Dessoy. Mimo że Region Waloński planuje stopniowo przenieść finansowanie stref ratownictwa – najmniejszego z 4P – na prowincje, luka pozostaje ogromna.
Gminy wzięły też pod uwagę skutki zakończenia wypłat zasiłków dla bezrobotnych, co oznacza napływ kolejnych osób do CPAS/OCMW, obciążając budżety jeszcze bardziej.
Charleroi – modelowy przykład kryzysu
Najdobitniej widać to w Charleroi (koalicja PS–Les Engagés). Pierwsza metropolia walońska odczuwa wszystkie problemy jednocześnie: 4P, ostre wymogi Oxygène oraz skutki decyzji władz regionalnych i federalnych. W budżecie na 2026 rok Charleroi musi znaleźć 30 milionów euro oszczędności, by spełnić wymogi Oxygène, plus kolejne 10–15 milionów wynikające z decyzji wyższych szczebli władzy. Łącznie 40–45 milionów cięć przy budżecie wynoszącym 450 milionów.
„To znaczy, że muszę obciąć 10 procent dochodów! Charleroi wykonuje więc siedem do ośmiu razy większy wysiłek niż Region Waloński. Gdyby Region zrobił to samo, jego oszczędności wyniosłyby nie 280 milionów, lecz 2 miliardy” – podkreśla burmistrz Thomas Dermine (PS).
Podatki uderzają we wszystkich
Rezultat jest nieunikniony: podwyżki podatków niemal we wszystkich kategoriach. Choć radni Charleroi najpierw próbowali opodatkować nisze – jak prywatne baseny, gdzie podatek wzrósł z 555 do 1110 euro, czy opłatę za opuszczone działki – to nie wystarczyło. Trzeba było szukać wpływów w każdej dziedzinie. Opłaty administracyjne rosną: ślub z 25 do 30 euro, prawo jazdy z 15 do 18,5 euro, dowód osobisty z 5 do 6 euro, mandat za brak biletu parkingowego z 30 do 40 euro (przy wydłużeniu darmowego parkowania z 30 minut do godziny). Dotychczas bezpłatna świetlica kosztować będzie 1,25 euro. Wzrosną opłaty za zajęcia wakacyjne, podatek od nieruchomości oraz podatek śmieciowy.
La Louvière w podobnej sytuacji
Podobnie wygląda sytuacja w La Louvière (koalicja PS–MR). „Ponieważ jesteśmy objęci programem Oxygène, nie możemy robić, co chcemy. Nie możemy już oferować bezpłatnych usług. Mamy bardzo ograniczoną elastyczność” – mówi radny ds. finansów Olivier Destrebecq (MR). Budżet sporządzono od zera, co dało 90 milionów euro oszczędności na całą kadencję – ok. 15 milionów rocznie – przy budżecie 170 milionów euro. Tu również konieczne były podwyżki: 12 procent więcej za podatek od nieruchomości, 18 procent więcej dla małej gastronomii, 43 procent więcej w podatku śmieciowym, 20 procent podwyżki cen posiłków szkolnych oraz 50 procent wzrost opłat za opiekę pozaszkolną i zajęcia wakacyjne.
Czasem stosuje się dodatkowe zabiegi. „Jeśli podnosimy podatek od nieruchomości, to także po to, by zwiększyć udział z funduszu gminnego. Im wyższą kwotę pobieramy, tym więcej daje Region. Bez tego musielibyśmy tworzyć kolejne podatki” – tłumaczy Destrebecq.
Koniec dotacji Collignon dla CPAS/OCMW
W Charleroi Thomas Dermine zwraca uwagę na skutki zakończenia dotacji Collignon, stworzonej po to, by zapobiec przeciążeniu pierwszej linii pomocy społecznej. „To było 2,5 miliona euro, równowartość 38 pracowników socjalnych. W CPAS/OCMW mamy 148 pracowników w pełnym wymiarze na 9500 świadczeniobiorców. Tracę więc 38 osób, gdy spodziewamy się 2633 nowych beneficjentów. Muszę sfinansować ten ubytek z własnych środków i zatrudnić więcej pracowników, bo napływ będzie ogromny. W chwili, gdy najbardziej potrzebujemy pomocy, wciska nam się głowę pod wodę. To podłe z humanistycznego punktu widzenia”.
Dermine wskazuje też redukcję stanowisk APE i zakończenie rekompensat planu Marshall, a także na cięcia operatorów kultury i akademii we Federacji Walonii-Brukseli. Podobnie mówią przedstawiciele Les Engagés i MR, choć w bardziej wyważonym tonie.
„Obciążenia są coraz większe” – tłumaczy Destrebecq. „Słyszymy, że trzeba wydawać mniej i lepiej, ale są obowiązki, których nie da się ominąć. Jeśli trzeba przebudować drogę dla bezpieczeństwa – robimy to. Jeśli okna w szkole są w złym stanie – wymieniamy je. Można pilnować publicznych pieniędzy, ale poniżej pewnego poziomu zejść się nie da. Czy mamy zostawić miasto odłogiem na sześć lat? Jeśli przestaniemy inwestować, miasto się rozpadnie”.
Podobnie ocenia sytuację burmistrz Namur. „Wpływ decyzji wyższych władz jest znacznie większy niż otrzymywane rekompensaty. A odczuwamy to w momencie, gdy pandemia oraz wzrost cen energii i surowców już i tak obciążyły nasze finanse. Dostajemy pomoc jedną ręką, a drugą zabiera się nam więcej. Ostatecznie zawsze wychodzimy na minus”.
Rekompensaty planu Marshall – co to było?
W 2006 roku Jean-Claude Marcourt zlikwidował podatek od mocy napędowej, który gminy mogły nakładać na przedsiębiorstwa, uznając, że prowadzi to do niezdrowej konkurencji między gminami. Miasta, które przestały pobierać ten podatek, otrzymywały rekompensaty. Charleroi dostawało w ten sposób 10 milionów euro. Po likwidacji rekompensat Region pozwala gminom ponownie opodatkować moc napędową przedsiębiorstw. Problem w tym, że grozi to odpływem firm do sąsiednich gmin, które takiego podatku nie zastosują. Może to wywołać exodus przedsiębiorstw z miast na peryferie. Dlatego Charleroi nie zamierza ponownie wprowadzać tego podatku.